poniedziałek, 25 listopada 2013

ROZDZIAŁ VI

PODKŁAD MUZYCZNY 

Ocknęłam się, leżąc na podłodze w studio Shakiry. Słyszałam jej zdesperowany głos i widziałam oczy pełne strachu.

- Jezus Maria, Anto ! Co się stało ?!
Trzymając się za głowę usiadłam z pomocą przyjaciółki na krześle.
- Nie wiem .. Pojawiły mi się mroczki przed oczami i zemdlałam..
- Jadłaś coś dziś ?
- Przecież wiesz, że nie jem śniadań.
- W takim razie jedziemy do szpitala.
- Shaki, nie ma potrzeby..
- Jest Młoda i nie marudź !
Wstała wzięła torebkę i podała mi moją. Stanęła w drzwiach i gestem pokazała mi, że mam za nią iść. Nie chciałam się z nią kłócić. Postanowiłam zrobić to, o co mnie prosi i mieć święty spokój.
Gdy schodziłyśmy po schodach, prowadzących na parking, podtrzymywała mnie, bo schodzenie z nich sprawiało mi trudności. Strasznie kręciło mi się w głowie i strasznie mdliło.
- Tylko nie obrzygaj mi samochodu.
Rzuciła groźnie przekręcając kluczyk w stacyjce. Martwiła się o mnie. Była dla mnie jak matka, której tak bardzo mi przez ostatnie lata brakowało. Udało mi się powstrzymać mdłości i nie ubrudzić ukochanego samochodu mojej przyjaciółki. Minęło parę minut i byłyśmy w szpitalu.
- Powinnaś powiadomić Leo, gdzie jesteś.
- Nie no .. Nie będę go niepotrzebnie martwić.
- Anto, ty zemdlałaś !
- No i co z tego ? Shaki, jeśli coś mi będzie, to zadzwonię. OBIECUJĘ.
Dodałam, patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się i chwyciła mnie za rękę, prowadząc na izbę przyjęć.
- Proszę zapisać moją przyjaciółkę do pana Fernando Rodrigueza. Teraz.
- Przykro mi, ale doktora nie ma.
- To proszę do niego zadzwonić.
- Shaki, nie trzeba..
Spojrzała na mnie groźnie, co mnie momentalnie uciszyło. Znowu zwróciła się do pielęgniarki.
- PROSZĘ ZADZWONIĆ DO DOKTORA RODRIGUEZA.
Wycedziła przez zęby, a przerażona pielęgniarka kiwnęła głową i szybko wykręciła numer. Shaki odwróciła się w moją stronę i z triumfalnym uśmiechem.
- Pan doktor zaraz będzie.
- Dziękuję Złotko. Poczekamy na niego przed gabinetem.
Puściła oczko pielęgniarce i ponownie chwyciła mnie za rękę. Siedziałyśmy przed gabinetem przez 10 minut w ciszy, gdy pojawił się lekarz. Shakira poderwała się z miejsca i przywitała się z lekarzem.
- No witam szanowną Panią Mebarak ! Ostatnio widzieliśmy się .. Chyba po porodzie Milana, prawda ? Co teraz Panią do mnie sprowadza ? Wygląda Pani świetnie. - Oboje obdarzyli się uśmiechami i weszłam za nimi do gabinetu. Gestem pokazał nam, byśmy zajęły miejsca przed biurkiem. - No chyba, że nie chodzi o Pani stan zdrowia.
- Fernando, żadna Pani ! Shakira, a teraz do rzeczy. Ta Panienka obok mnie, to Antonella Roccuzzo.
Mężczyzna wstał i podał mi rękę.
- Bardzo miło mi poznać partnerkę najlepszego piłkarza świata. - Zarumieniłam się. - A więc, co Panience dolega ?
- Po prostu zemdlałam, a Shakira uparła się, by mnie przebadać.
- I słusznie. Często Pani mdleje ?
- Nie, to pierwszy raz.
- Hmm..
- To pewnie przez przemęczenie..
- Albo przez to, że nie jesz śniadań.
No musiała wtrącić swoje trzy grosze. Spojrzałam na nią z politowaniem, a ta ironicznie się uśmiechnęła.
- Okey, w takim razie najpierw USG, jeśli to nic nie wykaże, to tomograf.
Uśmiechnął się i podał mi skierowania na badania.
Podziękowałyśmy i opuściłyśmy gabinet, kierując się na drugi koniec szpitala. Usiadłyśmy przed gabinetem i nie musiałyśmy długo czekać.
- Kto następny ?
Usłyszałyśmy głos kobiety z gabinetu, w którym wykonywane jest USG. Powstałyśmy i weszłyśmy do gabinetu. Podałam lekarce skierowanie, a ta skinęła ręką, bym usiadła się na dziwnym fotelu. Posmarowała mi brzuch żelem i jeździła po nim małym aparatem do badania. Shakira siedziała koło mnie i tradycyjnie ściskała moją dłoń.
- Panno Roccuzzo, znam przyczynę Pani omdleń.
Powiedziała patrząc na mnie z promiennym uśmiechem.
- Przez te jej głodowanie, prawda ?
- Shaki .. A więc ?
- Zaczyna Pani 5 tydzień ciąży.

***

Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to w ciąży ? Siedziałam z Shakirą w samochodzie już po konsultacji z Panem Rodriguezem i patrzyłam na pierwsze zdjęcie dziecka mojego i Leo, które za niecałe 8 miesięcy pojawi się na świecie. Cieszyłam się, ale ciągle byłam jeszcze w ogromnym szoku, po usłyszeniu tej wiadomości. 
- To co, odstawić Cię do Leo ?
Zapytała z szerokim uśmiechem odpalając samochód. Nie odrywałam wzroku od zdjęcia, zdjęcia które już stało się moim ulubionym. Shakira kiwnęła głową i obrała kierunek na dom Leo. Całą drogę śpiewała, a ja powoli wracałam do siebie. Po 15 minutach jazdy, byłyśmy pod posiadłością Leo. Pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, kilkakrotnie dziękując. Idąc do domu, cały czas myślałam, jak mu powiedzieć o dziecku. Obliczyłam, że zaszłam w ciążę tego samego dnia, w którym Barca wygrała z Realem 5:0, był to dzień mojej pierwszej nocy z Leo. Przekręciłam klucz w zamku. Zaczęłam się bać. Czy Leo będzie się cieszył, że za 8 miesięcy zostanie ojcem ? Siedział w salonie i oglądał telewizor. Ściągnęłam buty, a zdjęcie schowałam w torebce. Usiadłam koło niego i powitałam Go pocałunkiem.
- Gdzie byłaś ?
Zapytał dość oschle, jak na niego.
- Z Shakirą.
- Pytam gdzie, a nie z kim..
- Byłam w szpi...
- Chociaż dobrze, że powiedziałaś z kim byłaś, bo podejrzewałbym, że jesteś z Fabregasem. Nie było Go na treningu, a podobno lubi wybierać Ci garderobę na jakiekolwiek uroczystości.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w Jego oczy pytającym wzrokiem.
- Leo .. O co Ci chodzi ?
- Mi ? O nic, dlaczego pytasz ?
- Dlaczego mi nie wierzysz ?
- Nie rozumiem, dlaczego mnie okłamujesz ? Rozmawiałem z Daniellą. Myślała, że Fabs poszedł na treningu, ja zadzwoniłem do studia, powiedzieli mi, że Ciebie tam nie ma. Jak to wytłumaczysz ?
W tej chwili cholernie zabolało mnie serce.
- Nigdy bym Cię nie zdradziła..
- To wytłumacz mi gdzie do cholery byłaś !?
Wstał i spojrzał nam mnie gniewnym wzrokiem. Również wstałam, powstrzymując łzy.
(Jeśli piosenka się skończyła - włącz jeszcze raz, jest idealna na ten moment ;])
- Byłam z Shakirą w ..
- Skończ się bronić tą Shakirą ! - Chwycił się za głowę i odwrócił w drugą stronę. - Ostatnio cały czas Cię nie ma, oddalamy się od siebie !
- A więc o to chodzi ?! Leo, od tygodnia pracuję ! Jakie oddalamy się ?! .. Dlaczego ja tego nie zauważyłam ?! Myślałam, że między nami jest idealnie, że nasz związek rozkwita, a ty mi teraz mówisz, że się oddalamy ?!
- Przyznaj, ta praca Cię pochłania.
- Nie potrafisz zrozumieć, że też chcę zarabiać na naszą przyszłość ?! - Spojrzałam mu w oczy z ogromnym wyrzutem. - Mnie pochłania praca ?! Mnie ?! Kto zostaje 2 godziny po treningu, by się doskonalić ? Kto chce grać w każdym meczu ? Kto chodzi 3 razy w tygodniu na siłownię ?! Leo, słyszysz ty siebie ? Prędzej to ja powinnam stwierdzić, że praca Ciebie pochłania, ale nie powiem tego ! Bo to jest twoja pasja, żyjesz tym ! I za to Cię pokochałam. Za tą pasję, za tę radość z życia, bo się spełniasz .. - Z każdym słowem moja złość przeplatała się ze smutkiem, dławiłam się łzami, miałam wszystkiego dość. Usiadłam na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Leo nic nie mówił, ale na mnie patrzył. Spojrzałam na niego i dostałam siły, by kontynuować monolog. - Nigdy przez myśl mi nie przeszło, by zarzucać Ci, że praca Cię pochłania ... Zawsze Cię kochałam, takim jakim jesteś .. Wiedziałam w co się pakuję, zakochując się w tobie... Pamiętasz .. Pamiętasz małą dziewczynkę z Rosario, która dawno temu pociągnęła Cię za koszulkę po jednym z meczy i uśmiechając się powiedziała, że będziesz piłkarzem ? - Leo spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - To byłam ja. Gdy pojawiłeś się w Barcelonie, by grać dla tego zespołu .. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie .. Zobaczyłam Cię po raz pierwszy na boisku i już wiedziałam, co to znaczy kogoś kochać. Możesz tego nie rozumieć.. Ja też nie pojmuję, jak mogłam się zakochać w kimś, kogo nawet nie znałam, ale od tamtego czasu, w moim życiu nie było żadnego innego mężczyzny. Kochałam Cię, za tą miłość do piłki nożnej, miałeś marzenia, wierzyłeś w siłę ich spełnienia ! Brałam z Ciebie przykład i marzyłam, by kiedyś Cię poznać. Poznałam, ale stało się tak, że nasze pierwsze spotkanie, spełniło wiele innych marzeń... Między innymi to, że się we mnie zakochałeś... A teraz, to wszystko zaczyna się sypać ..
Wstałam i udałam się do sypialni, wyciągając z szafy walizkę, pakując do niej wszystkie moje ubrania, ciągle płacząc. Poczułam Jego rękę, na moim ramieniu. Strąciłam ją i dalej się pakowałam. Kucnął naprzeciw mnie, chwytając mnie za ręce. Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
- Kochanie, przepraszam .. Nie wiem, co we mnie wstąpiło .. Ja ..
- Nie tłumacz się ..
Wyrwałam się z Jego uścisku i udałam się do łazienki, by spakować kosmetyczkę.
- Skarbie, naprawdę przepraszam.. Przepraszam, że Ci nie wierzyłem, że Cię oskarżałem ... Przepraszam..
Zagrodził mi drogę, gdy chciałam wyjść z łazienki. Spojrzałam w Jego oczy. Płakał.
- Jeśli mnie kochasz, to pozwól mi odejść.
Wypowiedzenie tych słów sprawiło mi wiele trudności, ale inaczej nie mogłam postąpić. Kolejna fala łez i kolejne spojrzenie w jego zaszkolenie oczy. Zamrugał parę razy i bezradny puścił mnie w drzwiach. Spakowałam kosmetyczkę powstrzymując się, by nie wtulić się w Jego silne ramiona. Patrzył na mnie wycierając oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Pociągnęłam nosem i do jednej ręki wzięłam walizkę, a do drugiej torebkę. Wyciągnęłam z niej klucze do domu i położyłam na kuchennym blacie.
- Nie będą mi już potrzebne ..
Wyszeptałam, unikając Jego wzroku. Nacisnęłam na klamkę, niestety to było ode mnie silniejsze. Ostatni raz na niego spojrzałam. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Przepraszam .. Zawsze będę Cię kochał...
Zacisnęłam oczy i uwolniłam dłoń z Jego uścisku. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam głośno płakać. Nie wiem ile to trwało.. Nie potrafiłam się uspokoić. Dochodziła 22. Wysypałam zawartość torebki na fotel pasażera, w poszukiwaniu kluczyków do samochodu. Pierwsze, co wpadło mi w oczy, było zdjęcie dziecka, które nosiłam pod sercem. Przytuliłam je mocno i ponownie pogrążyłam się w donośnym płaczu. Zauważyłam, że Leo wychodzi z domu i idzie w moim kierunku. Szybko znalazłam kluczyki i z piskiem opon wyjechałam z posesji Argentyńczyka.
Nie chciałam być teraz sama. Pojechałam w kierunku domu Kolumbijki. Stanęłam przed drzwiami do jej domu, trzymając walizkę i torebkę, dusząc się od płaczu. Po chwili otworzył mi Gerard. Był uśmiechnięty, ale kiedy zobaczył w jakim jestem stanie, wziął ode mnie walizkę i wprowadził do domu, mocno przytulając.
- Anto, co się dzieje ? Dlaczego ty płaczesz ? Dlaczego masz walizkę ? 
Nie miałam siły mu odpowiadać, nie potrafiłam się nawet uspokoić. Usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach.
- Anto ?!
Gerard mnie puścił i poczułam, że jestem w objęciach Shakiry. Nie zadawała pytań. Zaprowadziła mnie do salonu i posadziła na kanapie, pozwalając wypłakać się w jej ramię.
- Gerard, zanieś jej walizkę do pokoju obok sypialni.
- Jasne.
Hiszpan opuścił salon. Uspokoiłam się po jakiś 20 minutach. Wtedy powoli opowiedziałam przyjaciółce całą sytuację. 
- Skarbie, wszystko się ułoży..
Pocałowała mnie w głowę, a mi momentalnie przypomniała się kłótnia.
- Leo tak do mnie mówił.
Znowu zaczęłam płakać .. Płakałam do czasu, aż zasnęłam w jej ramionach. Obudziłam się następnego dnia w jednej z sypialni w ich domu. Przez tydzień z niego nie wychodziłam. Całe dnie spałam i płakałam. Shakira strasznie się o mnie i o dziecko martwiła. Przychodziła każdego dnia i gdy mówiłam jej "moje życie nie ma sensu", odpowiadała "Ma sens, za niedługo będziesz matką". Dziecko dawało mi siłę, by się ponieść i walczyć z przeciwnościami losu. Dziennie dostawałam wiadomości od Leo, których nie odczytywałam i telefony, których nie odbierałam. Był tu parę razy, ale Gerard na moją prośbę go do mnie nie dopuszczał. Cierpiał... Cierpiał tak jak ja. Gerard prosił mnie, bym z nim porozmawiała. Od tygodnia nie pojawiał się na treningach, nie grał meczy i nie spotykał się z przyjaciółmi. Zamykał się w sobie. Tylko Pinto i Gerard mieli z nim jakiśkolwiek kontakt. Pewnego dnia, gdy Gerard pojechał na trening, a Shakira z Milanem do mamy Hiszpana, dostałam list. Od Leo .. Nie miałam serca go nie otwierać. Usiadłam w salonie i Go odczytałam. Treść sprawiła, że z moich oczy popłynęły łzy, ale nie te, które wypływały z nich przez ten tydzień :
"Yo te esperare...
Nos sentaremos juntos frente al mar...
Y de tu mano podre caminar...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare
Se que en tus ojos todavía hay amor...
Y tu mirada dice volveré...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare...
Siento que me quitaron un pedazo de mi alma
Si te vas no queda nada, queda un corazon sin vida
Que a raiz de tu partida se quedo solo gritando pero a media voz...
Siento que la vida se me va por que no estoy contigo...
Siento que mi luna ya no esta si no esta tu cariño...
Ni toda la vida ni toda el agua del mar podra
Apagar todo el amor que tu me enseñaste a sentir
Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar...
Porque lejos no sirve mi mano para caminar...
Porque solo espero que algun dia puedas escapar..."
Słowa NASZEJ ulubionej piosenki.. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, nadziei .. Miłości. Pospiesznie udałam się do "swojego" pokoju, biorąc prysznic, ubierając się i pakując. Zeszłam po schodach i zauważyłam wchodzącego do domu Gerarda. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wracam do Leo. Dziękuję za wszystko. 

Pocałowałam Go w pliczek i jak najszybciej udałam się do samochodu. Wkładałam już kluczyk do stacyjki, gdy usłyszałam pukanie w szybę. Gerard. Otworzył drzwi promiennie się uśmiechając.
- Zapomniałaś torebki.
Odwzajemniłam uśmiech i wzięłam torebkę. Zamknął drzwi i machał mi do czasu, aż nie skręciłam na skrzyżowaniu.

***

Stanęłam przed drzwiami czekając, aż Leo mi je otworzy. Po paru minutach otworzył drzwi, ale nie spojrzał, kto w przed nimi stoi. Położyłam walizkę i torebkę w holu, ściągając buty i powoli za nim idąc. Był ubrany w białą bluzkę i szare dresowe spodnie. Usiadł na kanapie i przełączył na jakiś mecz w telewizji.
- Kto tym razem przyszedł mnie pocieszać i zapewniać, że będzie dobrze ?
Nie odezwałam się. 
-Nikt mnie nie przekona .. Zraniłem ją ... Nigdy mi się wybaczy..
Pociągnął nosem i rozsiadł się na tapczanie. Miał niewyraźny i pełen cierpienia głos. Poczułam, że po policzku spływa mi łza. Podeszłam do niego i zakryłam mu oczy swoimi dłońmi.
- Nie mam nastro....
Zaczął przesuwać swoje dłonie po moich rękach, aż dotknął moich rozpuszczonych włosów. Powili się odwrócił i równie powili odsłonił moje dłonie z Jego oczu.
- Anto .. - Uśmiechnęłam się. Wytarłam łzy spływające po Jego policzkach, a On uczynił to samo. - Przepraszam .. Naprawdę, nie wiem, co mną wtedy kierowało, ja ..
- To ja przepraszam ..
- Nie, ty mnie nie masz za co przepraszać.
- Mam, zachowałam się..
Nie dokończyłam, ponieważ uciszył mnie pocałunkiem. Uśmiechnęliśmy się do siebie i patrzyliśmy na siebie w ciszy, którą przerwał Leo.
- Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar... (Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić).
- Romantyczny się zrobiłeś.
Zaczerwienił się, na co ja pocałowałam go w policzek.
- Dla Ciebie uczyłem się każdego wersetu tej piosenki.
Przytuliłam go i szepnęła do ucha "Nawet nie wiesz, jak tęskniłam"
- Ja też tęskniłem.
- Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię bez Ciebie żyć.
Pocałował mnie w czoło i spojrzał głęboko w oczy.
- Ja bez Ciebie też.
To był odpowiedni moment, by mu powiedzieć o dziecku.
- Mam coś dla Ciebie .. Poczekaj chwilkę.
Kiwnął głową, a ja udałam się do przedpokoju, gdzie leżała moja torebka, a w niej zdjęcie naszego dziecka. Poczułam, że nogi mam jak z waty, a głowa jakby zaraz miała eksplodować mi z bólu. Poczułam, że tracę pole widoku i opadłam na ziemię.

***

Obudziłam się w szpitalu. Dokładnie pamiętałam zdarzenie przed omdleniem. Rozejrzałam się i ujrzałam Leo, który spał na krześle koło mojego łóżka, trzymając mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do siebie i ścisnęłam Jego dłoń. Szybko się ocknął, ujął moją twarz w swe dłonie i mocno pocałował.
- Anto, nawet nie wiesz, jak się o Ciebie bałem.
- Zdaję sobie sprawę. - Przejechałam dłonią po Jego policzku. Uśmiechnął się do mnie. - Muszę Ci coś powiedzieć. Podasz mi torebkę ? Wziąłeś ją, prawda ?
- Wziąłem, ale spokojnie. Zaraz przyjdzie lekarz.
- No i co ? Nie dowiesz się tego od lekarza, tylko ode mnie. - Spojrzał na mnie z malującym się przerażeniem. - Spokojnie Skarbie, podaj mi tą cholerną torebkę.
Powiedziałam z szerokim uśmiechem, co go uspokoiło. Podał mi ją i zauważyłam, że na salę wchodzi lekarz. Poderwałam się z łóżka i wskazałam na niego palcem.
- Nie teraz ! Za 10 minut, dobrze ?
- Ale musimy porozmawiać o pani cią..
- Zabije jak Pan dokończy.
Wycedziłam przez zęby ze sztucznym uśmiechem. Lekarz się zaśmiał i wyszedł. Leo spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pocałowałam go i wysypałam zawartość torebki na łóżko. Jest i zdjęcie. Odwróciłam je, chwyciłam Leo za rękę i spojrzałam mu w oczy.
- Leo .. Mam dla Ciebie niespodziankę. - Momentalnie zbladł. Bałam się, że zaraz mi zemdleje i po raz kolejny coś mi przerwie o powiedzeniu mu o ciąży. - Spokojnie .. Mam nadzieję, że ta wiadomość Cię ucieszy.
Wypuścił powietrze i ścisnął moją dłoń. 
- Słucham Skarbie. - Odwróciłam zdjęcie promiennie się uśmiechając. Leo wziął je do rąk i z sekundy na sekundę, Jego uśmiech stawał się szerszy. - Czy to ..
- Poznaj nasze dziecko ... Ma już 6 tygodni.
Ścisnął moją dłoń i z pełnym miłości spojrzeniem zatopił się w moich brązowych oczach.
- Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy. Kocham Cię. - Pocałował mnie bardzo namiętnie, na koniec podnosząc mi koszulkę i delikatnie całując brzuch. - Cześć Mały .. To ja .. Twój tatuś.
Zaśmiałam się i teraz to ja go namiętnie pocałowałam.
- Będziesz wspaniałym ojcem.
Uśmiechnął się i na salę wkroczył lekarz.
- Już ? Pan Messi został poinformowany ? - Leo pocałował mnie w rękę i kiwnął głową patrząc mi w oczy. - A więc teraz tak. Może Pan już partnerkę zabrać do domu, tylko proszę pilnować, by Panna Antonella unikała jakiegokolwiek stresu. Bo to już drugie omdlenie w ciągu tygodnia.. Wynikające właśnie ze stresu, co może zaszkodzić dziecku.
- Niech się Pan nie martwi, tym razem jej nie zawiodę.
Nawet na niego nie spojrzał, ciągle patrzył na mnie. Lekarz uśmiechnął się i dał mi wypis. Po godzinie byliśmy już u siebie. Leo zaniósł mnie do sypialni i położył w łóżku, całując i następnie idąc do kuchni. Usiadłam na łóżku i na niego czekałam. Wrócił z kubłem lodów czekoladowych i ze słoikiem ogórków.
- Jakbyś była głodna. Słyszałem, że kobiety w ciąży mają dziwne zachcianki.
Zaśmiałam się i wciągnęłam go do łóżka namiętnie całując.
- Kocham Cię Idioto.
W łóżku zostaliśmy już cały dzień. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, całowaliśmy. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Minęły dwa tygodnie. W Barcelonie miał zostać rozegrany towarzyski mecz Hiszpanii z Argentyną. Byłam na  trybunach, razem z rodzicami Leo. Bardzo ciepli i pogodni ludzie. Nie wiedzą jeszcze, że za ponad pół roku zostaną dziadkami. Leo powiedział, że dowiedzą się inaczej. 
Mecz zakończył się remisem 3:3 .. Kolejny hattrick Leo, zadedykowany nie tylko mi .. Po strzeleniu trzeciej bramki włożył piłkę pod koszulkę i wskazał z szerokim uśmiechem na trybunę, gdzie siedziałam. Zakryłam twarz ze zdumienia i poczułam, że jestem w objęciach mamy Leo. Uśmiechała się i razem z Jego tatą, składali mi gratulacje.

_____________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Zdecydowanie mój ulubiony rozdział :3 serio, włożyłam w niego dużo serca i długo go planowałam <3 Na początku, chciałam go podzielić na dwie części, ale ostatecznie zrezygnowałam ;D
Mam nadzieję, że podoba wam się efekt końcowy :)

Dziękuję za każdy komentarz, za każdym razem jest ich coraz więcej, a to ogromnie motywuje < 33 mam nadzieję, że po tym rozdziałem, też pojawi się spora ilość komentarzy :))

(Tłumaczenie listu Leo do Antonelli  :
KLIK
"Będę na Ciebie czekać..
usiądziemy już razem nad brzegiem morza
i będę mógł spacerować z Tobą za rękę
I chociaż moje życie upłynie,
będę na Ciebie czekać.
Wiem, że w Twoich oczach jest jeszcze miłość
i że Twoje spojrzenie mówi: wrócę
 I chociaż moje życie upłynie, będę na Ciebie czekać...
Czuję się tak, jakby zabrali mi kawałek duszy
Jeśli odejdziesz, nic nie pozostanie
oprócz serca bez życia
Twoje odejście sprawiło ze krzyczy ale nie robi tego głośno
Czuję, że życie mi uchodzi
ponieważ nie ma mnie przy Tobie...
Czuję, że nie ma dla mnie księżyca
jeśli nie mam Twojej pieszczoty ...
ani cale życie ani cala morska woda da radę
ugasić całą miłość, której mnie nauczyłaś
Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić
 Ponieważ moja ręka nie służy do spacerowania z dużej odległości")


Do następnego ! ;*

15 komentarzy:

  1. kobietoo, jak ty to robisz, że na każdym rozdziale zalewam się łzami? :(
    pierwsza kłótnia, ech... już od dawna się bałam, kiedy ona tutaj będzie. głupio Anto zrobiła, że od razu uciekła, ale gdyby nie to - nie byłoby tak romantycznie. :)
    założę się, że jutro znowu będę czytać ten moment jeszcze raz. UWIELBIAM, UWIELBIAM I JESZCZE RAZ KOCHAM <3
    nie kończ nigdy tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że to będzie dziecko :)
    Świetny rozdział, masz szczęście, że nie podzieliłaś go na dwie części bo bym nie wytrzymała :)
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział <33333333
    serio mega mi się podoba <3
    już myślałam że Messi będzie takim debilem, ale nie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeej, słoodko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *o*
    Już się bałam, że się nie pogodą :(
    Ale na szczęście się pogodzili :3
    Genialny, cudowny, zajebisty <3
    Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  6. CZMU TY TAK ZAJEBIŚCIE PISZESZ :((( NIE PISZ TAKICH GENIALNYCH ROZDZAŁÓW!!!! ALBO NIE JA CHCE WIĘCEJ!! ONI SĄ TACY SŁODCY <33333 MMMM MAŁY MESSI LUBIĘ TO :* DAWAJ NEXTA :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ja przez Ciebie zaczęłam wyć ;________;
    Rozdział cudowny, słodki i taaaaaaaaaaaaaaaaaaki romantyczny ♥♥♥
    Uwielbiam to <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny *__* czemu ja nie mam takiej weny ? :D /Gosia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezusie :c Tutaj też płaczę ;c PO PROSTU ZSAJEBISTY <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Popłakałam sie ...jakie to suodkie <333 czekam na następny;**/ Barcelonistka

    OdpowiedzUsuń
  11. po pierwszej kłótni myślałam, że się rozstaną...
    tak się bałam...
    świetny rozdział piękny list :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejkuu.. <3
    Świetne <3
    *o* /CuleAurelia <3

    OdpowiedzUsuń
  13. 34 year old Help Desk Operator Giles Marquis, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Mycology. Took a trip to Laurisilva of Madeira and drives a Ford GT40 Roadster. zerknij na strone internetowa

    OdpowiedzUsuń