wtorek, 17 grudnia 2013

EPILOG


 Minął równy rok, od narodzin naszego syna. Niewiele się zmieniło. Thiago nas do siebie zbliżał. Na zawsze w pamięci zostaną mi Jego pierwsze kroki, pierwsze słowo, pierwsze wspólne wakacje, pierwsza wizyta na Camp Nou, pierwsze rodzinne zdjęcie, pierwsza bramką, którą zadedykował mu tata, pierwsza gorączka, pierwszy uśmiech. Patrząc Thiago w oczy, widzę Leo. Jest Jego lustrzanym odbiciem.
Dziś dzień Jego pierwszych urodzin i Leo ponownie zabiera mnie i Małego na Camp Nou. Dziś grają ostatni mecz sezonu z Atletico. Mecz z wiceliderem.
- Kto wygra mecz ? Barca ! No Thaigo kto wygra mecz ?
- Balca !
Leo siedział z Thiago w salonie i ubierał mu buciki. Przed każdym meczem, czy to przed telewizorem, czy też z wysokości trybun, Leo uczył syna różnych okrzyków, na cześć Barcy.
- No synu ! A kto ma dziś urodzinki ?
Zapytał Małego, łaskocząc go po stópce, na której nie było jeszcze bucika.
- Tjago !
Zaśmiał się i rzucił tacie w objęcia.
Patrzyłam na nich z szerokim uśmiechem. Żyję u boku dwóch wspaniałych mężczyzn. Czego mi jeszcze do szczęścia potrzebne ?
- Dobrze Leo, ja mu tego bucika już ubiorę. Jedź na zbiórkę, zobaczymy się na stadionie.
Podeszłam zabierając mężowi bucika z ręki i całując go w usta.
- Dobrze, ale pamiętaj, że masz na początek podejść do ławki rezerwowej.
- Skarbie .. Spokojnie, pamiętam.
Ponownie obdarzyłam Go pocałunkiem i ubrałam synkowi buta. Leo pobiegł do sypialni, chwycił za torbę treningową i stając przed wyjściem w drzwiach zawołał do Thiago.
- Thiago ! Tata Cię kocha ! - Na co Mały się zaśmiał i zakrył buzię małymi rączkami. Leo również się zaśmiał i podszedł do mnie, namiętnie całując. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i zapatrzyliśmy w oczy. Leo szybko się otrząsnął i pospiesznie opuścił dom.
- Do zobaczenia moje Skarby !
Wzięłam Thiago na ręce i podeszliśmy do okna, by wzrokiem odprowadzić głowę rodziny do samochodu.

***

Wkroczyłam na schody prowadzące z tunelu na murawę, trzymając na rękach rozentuzjazmowanego Thiago. Cały czas zadawał takie same pytania.
- Gdzie tata ?
- Skarbie, zaraz przyjdzie.
Pocałowałam Go w czoło. Uśmiechał się i rozglądał. Nagle poczułam, czyjąś rękę, ułożoną na mojej tali.
- Tata !
Thiago zawiesił małe rączki na szyi ojca. Zaśmiałam się i otrzymałam pocałunek od Leo.
- Zakochani ... Zakochani wszędzie !
Usłyszałam za plecami głos Gerarda. Ponownie się zaśmiałam i przywitałam z przyjacielem.
- Gdzie Shaki ?
- Gdzieś z Milanem.
- Gdzieś .. ?
- Na trybunach.
Uśmiechnął się.
- A nie miała być z resztą żon i dzieci piłkarzy na ławce rezerwowych ?
Gerard szeroko otworzył oczy i zaklną pod nosem.
- Zapomniałem. Na na na na na naa...
- Grunt, że ja nie zapomniałam.
Shakira pokazała mężowi język i się ze mną przywitała.

***

Mecz był genialny ! Barca wygrała 4:2 po hattricku Leo i bramce Xaviego, który wkręcał z rzutu rożnego. Pierwszą bramkę jaką strzelił, zadedykował Thiago w Jego pierwsze urodziny. Mały nie interesował się zbytnio meczem, ponieważ był zajęty zabawą z Milenem, ale jak mu powiedziałam, kto strzelił bramkę, natychmiast wdrapał się na moje kolana, stając na nich i z szerokim uśmiechach wpatrywał się w tatę, który mu machał. Drugą bramkę, zadedykował .. Można powiedzieć, że nam, w pierwszą rocznicę ślubu. Podniósł koszulkę, na której znajdowało się nasze ślubne zdjęcie i pod nim życzenia. Nie powiem, łezka zakręciła mi się w oku. Jak spojrzał w moją stronę, puściłam mu całusa, a on uczynił to samo. Każdy hattrick, który strzeli jest mi dedykowany. Trzecią bramkę strzelił z przewrotki. Efektowny, piękny gol, prosto w lewe okienko bramki. Po tym, jak skończył świętować bramkę z kolegami z boiska, wziął pikę do ręki. Popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Odpowiedziałam tym samym. Doskonale wiedziałam, co chce zrobić z piłką. Trybuny ucichły, gdy Leo włożył ją pod koszulkę i wskazał w moją stronę palcami wskazującymi. Po chwili stadion oszalał z radości i wykrzykiwali Jego i moje imię. Shakira nic nie wiedziała o mojej ciąży. Krzyknęła z radości i mocno mnie uścisnęła.
Czego potrzeba mi więcej do szczęścia ?
Tego maluszka, którego noszę pod sercem. Gdyby nie moja wiara, w spełnienie marzeń, nigdy nie byłabym tak szczęśliwa, jak teraz. Życie jest piękne ♥

~ PAMIĘTAJ. WARTO MARZYĆ ! 

_______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

To koniec mojego opowiadania o Leonelli ♥
Nie ukrywam, będę za tym opowiadaniem tęsknić ♥ na pewno jeszcze będę o tej dwójce pisać < 33
Dziękuję wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, obserwowali i polecali mojego bloga ! ♥ jesteście wspaniali ♥

Mam ogromną nadzieję, że całość się wam podobała ♥

Jeszcze raz dziękuję ;* i zapraszam na kolejne blogi, mojej twórczości ♥

~ Poznając prawdę o Sobie. Czyli zostać wychowanym na kłamstwie ..
~ Miłość rodzi się tam, gdzie najmniej się jej oczekuje.
Dormido me des la oportunidad.. Ya nada te importa..

czwartek, 12 grudnia 2013

ROZDZIAŁ IX

Shakira .. Od niej całe moje szczęście i nowe życie się zaczęło. Wystarczyło wziąć udział w jej konkursie, by później moje życie nabrało innego sensu, smaku, koloru. Zawdzięczam jej wszystko i nigdy nie będę w stanie jej się za to odwdzięczyć. Uwielbiam ją. Mogę nawet stwierdzić, że ją kocham. Nie mówię jej tego, ale traktuję ją jak starszą siostrę, albo matkę. Nie przypominam sobie, kiedy dostałam tyle ciepła i miłości od mojej mamy, co dostaję od niej. Wiem, że się powtarzam, ale bez niej, nie było by tego wszystkiego, co teraz dzieje się w moim życiu. 
Jesteśmy właśnie w najpopularniejszym ślubnym domu mody. Pomaga mi wybrać sukienkę na mój ślub. Ciężko jest cokolwiek znaleźć, ponieważ jestem w 8 miesiącu ciąży i nie ma tu za dużo sukienek na ciężarne kobiety.
- Shaki, znasz jakieś inne domy mody ?
- Jasne, zbieraj się Kruszynko.
Powiedziała podchodząc do mnie i całując w policzek.
- To gdzie pojedziemy ?
- Do mojego projektanta Słońce.
Odsłoniła w uśmiechu swoje białe zęby i odpaliła samochód. Zaśmiałam się i zapięłam pas.
- Okey, w takim razie jedziemy.
Zaklaskała w dłonie i włączyła swoją najnowszą płytę.

***

Pierwsza sukienka, którą przymierzyłam i która jako jedyna mi pasowała. Chodź nie ukrywam, że się w niej zakochałam. Nie mogę się doczekać ślubu. To już za dwa dni. Na uroczystości pojawią się nasi przyjaciele z FC Barcelony w towarzystwie rodzin, cały sztab szkoleniowy z Martino na czele, przyjaciele Leo z reprezentacji Argentyny (Lavenzzi, Di Maria, Romero, Higuain i Aguero z rodzinami) no i nasze rodziny.
Bałam się, że nie pojawi się moja mama. Nie rozmawiamy ponad pół roku, osobiście nie powiedziałam jej o ciąży i może mieć przez to do mnie uraz .. Nie zdziwię jej się .. Też miałabym uraz do swojej córki, gdybym dowiedziała się o wnuku z gazety, albo telewizji. Bardzo żałuję, że tak się między nami ułożyło ..
- To co, bierzesz ją Młoda ?
Z zamyślenia wyrwała mnie Shakira. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i z uśmiechem na ustach kiwnęłam głową.
- Bierzemy ! Ile płacę ?
- Ależ nie przesadzajmy ! Prezent ślubny.
Odpowiedział mi projektant, puszczając oczko.

~ 24 MAJ 2014 ~ 

- Anto Skarbie musimy już jechać ! Za 5 minut Leo będzie czekał na Ciebie przed ołtarzem !
- Wiem ! zatrzasnęłam się w łazience !
Narywałam kluczem i klamką jednocześnie, by wydostać się z pomieszczenia i nie spóźnić się na swój własny ślub.
- Co ?! Jak to się zatrzasnęłaś ?!
- No .. No zatrzasnęłam się !
- Po jakiego się na klucz zamykałaś ?!
- Nie wiem ... O ! Już !
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki wybiegając z łazienki. Usiadłam na łóżku zakładając białe baletki na stopy i poprawiając na koniec wpięty we włosy kwiatek.
- Nie śpiesz się tak Ułomie !
- Przed chwilą mówiłaś co innego. - Puściłam jej całusa i stając chwyciłam za bukiet czerwonych róż. - I jak wyglądam ?
Popatrzyła na mnie i po chwili uśmiechając się mocno mnie przytuliła.
- Wyglądasz jak księżniczka ! No, a teraz chodźmy. Cesc i Daniella czekają na nas w samochodzie.
Kiwnęłam głową i nałożyłam bolerko na ramiona.
- Kto ma obrączki ?
- Geri Boroczku ... No szybko, szybko ! Są już w kościele.
- Przecież idę ! - Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i pocałowałam ją w policzek. - Dziękuję, że jesteś.
W kościele, byłyśmy na czas. Shakira dała znak organiście i Cesc poprowadził mnie do ołtarza. (Bardzo mu na tym zależało). Został odegrany Marsz Mendelsona. Naprzeciw księdza, który miał przewodniczyć dzisiejszej ceremonii, stał On. Mój narzeczony, a już za niedługo mąż. Uwielbiam facetów w garniturach. Leo prezentował się w swoim zabójczo przystojnie. Cały czas się uśmiechałam, widząc malującą się na twarzy ukochanego radość. Stanęłam przed nim i chwyciliśmy się za ręce, a uśmiechy na naszych buziach, robiły się coraz szersze.
Do momentu przysięgi mało byliśmy skupieni na mszy. Cały czas spoglądaliśmy na siebie i darzyliśmy się uśmiechami. Leo starał mi się różnymi maleńkimi gestami przekazywać, co robią zebrani w kościele. Jego mama od początku ściskała w dłoni chusteczkę i wycierała łzy szczęścia, Gerard był Jego świadkiem, ale mimo to drzemał, a Shakira, która była moim świadkiem, co jakiś czas go szturchała.
- Proszę zrobić krok w stronę ołtarza. Czas na przysięgę małżeńską.
Pierwszy wstał Leo i pomógł mi w tej czynności. Wziął mnie za rękę i oboje stanęliśmy przed kapłanem.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcemy.
- Proszę podać prawe dłonie. - Podaliśmy je sobie, a ksiądz owinął je stułą. - I proszę za mną powtarzać. Ja Lionel ..
- Ja Lionel ..
- Biorę sobie Ciebie Antonello za żonę..
- Biorę sobie Ciebie Antonello za żonę..
- I ślubuję Ci miłość ...
- I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Zaśmiałam się po cichu, widząc zrezygnowaną i rozbawioną minę kapłana. Odwrócił się lekko w moją stronę i na mnie spojrzał.
- Proszę za MNĄ POWTARZAĆ.
Zwrócił się z naciskiem na ostatnie słowa do Leo, który z uśmiechem na ustach wzruszył tylko ramionami.
- Ja Antonella ..
- Ja Antonella, biorę sobie Ciebie Lionelu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Kapłan ponownie się zaśmiał, a Leo ścisnął moją dłoń. Cały czas się uśmiechaliśmy. Kapłan zwrócił się do nas szeptem.
- Widzę, że nie chętni byli państwo powtarzać za mną przysięgę małżeńską, dlatego teraz sami odmówicie odpowiednie słowa, by nałożyć obrączki na palce.
- Damy radę.
Leo puścił mu oczko, a ja powstrzymywałam śmiech.
- Proszę o obrączki.
Oboje spojrzeliśmy na Gerarda. Szczyt wszystkiego .. Spał na stojąco. Shakira dopiero teraz to zauważyła i klepnęła męża ręką, na co ten szybko się ocknął i spłoną rumieńcem, gorączkowo przeszukując kieszenie.
- Proszę.
Podał obrączki kapłanowi i musiał znieść chłodny wzrok żony na sobie.
Leo wziął moją obrączkę i spojrzał mi w oczy.
- Antonello, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
I wsunął mi obrączkę na palec. Wzięłam Jego obrączkę i również spojrzałam mu w oczy.
- Lionelu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela ! Od dziś jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować ...
Ksiądz nie dokończył, ponieważ Leo już był zatopiony w moich ustach. Cały kościół zaklaskał.
Po błogosławieństwie został odegrany Marsz Mendelsona. Goście zaczynali opuszczać kościół, a my udaliśmy się w kierunku zakrystii, by podziękować księdzu za sakrament małżeństwa.
- Gratuluję i życzę szczęścia, na nowej drodze życia moi młodzi... I by Maluch był zdrowy.
- Bardzo dziękujemy. Zapraszamy na weselny obiad.
- Dziękuję za zaproszenie. Udzielanie wam ślubu sprawiło mi wiele radości. Wierzę, że zawsze będziecie tworzyć zgrany duet.
Leo objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- Niech się ksiądz o to nie martwi.
Gdy wyszliśmy głównym wyjściem, wszyscy zaczęli rzucać ryżem i skandować nasze imiona. Leo przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował, biorąc na ręce i zanosząc do limuzyny, która ma nas przewieźć na salę, gdzie odbędzie się weselna zabawa.
- Widzimy się na obiedzie !
Krzyknął Leo do gości zgromadzonych pod kościołem i ruszyliśmy.

***

  Wysiedliśmy z pojazdu i zauważyliśmy, że wszyscy goście już powinni być obecni. (W między czasie byliśmy w urzędzie stanu cywilnego).
- Antonello ..
Usłyszałam znajomy mi głos za sobą. Puściłam rękę Leo i zaniemówiłam.
- Mama ?
Uśmiechnęła się do mnie i uścisnęła.
- Piękny ślub.
Powiedziała podchodząc do Leo i Go również przytulając. Obu nam nakreśliła krzyże na czołach.
- Wybaczcie, że wcześniej nie pobłogosławiłam waszego związku.
Zauważyłam łzy w jej oczach. Totalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam, co mam mówić.
- Jednak przyszłaś ..
- Miałabym nie przyjść na ślub swojej jedynej córki ? Dużo błędów w życiu popełniłam i nie zamierzałam popełniać kolejnych i to jeszcze takich, których nie potrafiłabym sobie wybaczyć do końca życia.
Spojrzała na nas i chwyciła za dłonie.
- Przepraszam Cię mamo za wszystko ..
- Ty mnie Kochanie za nic nie przepraszaj ! To ja przepraszam .. Przez ten czas zrozumiałam, jak bardzo Cię raniłam i jak bardzo przeze mnie cierpiałaś .. Jestem po terapii, dla ludzi uzależnionych .. Postanowiłam się z tym leczyć. Mam więcej wolnego czasu, nie pracuję tyle, ile przez ostatnie lata .. Jeszcze raz, bardzo Cię przepraszam. Obiecuję być lepszą matką i jak najlepszą babcią.
Uśmiechnęłam się do niej i mocno do siebie przytuliłam. Brakowało mi jej. Wreszcie poczułam, że mam matkę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Odpowiedziała całując mnie w policzek. - Chłopczyk, czy dziewczynka ?
Zapytała z szerokim uśmiechem, głaszcząc mnie po brzuchu.
- Nie chcieliśmy znać płci. Dowiemy się przy porodzie.
Odpowiedziałam, przytulając się do Leo.
- Mam nadzieję, że chłopczyk. - Leo szeroko się uśmiechnął i położył dłoń na moim brzuchu. - Oo ! Będzie chłopczyk, czuję jak kopie.
Zaśmialiśmy się w trójkę i razem weszliśmy na salę, gdzie goście odśpiewali nam "100 lat".
Zabawa była wspaniała. Mama Leo i moja, bardzo się polubiły i już ustalały, kiedy która będzie się zajmować wnukiem, Maria Sol złapała dobry kontakt z Shakirą, Gerard Cesc i Leo zajmowali się dziećmi obecnymi na weselu, Carles tańczył wolne z Andresem, Victor razem z Jose ułożyli z krzeseł bramki i zabawiali w ten sposób swoich synów, Dani z Neymarem robili różne głupie i niepoważne rzeczy. O północy Bruna złapała mój ślubny bukiet kwiatów, a muszkę Leo złapał Neymar.
- Szykuje się kolejna impreza !
Podsumowali Xavi z Carlesem i zabawa trwała do białego rana. Z Leo w domu byliśmy ok. godziny 05:00.
- Leo ..
- Tak żoneczko ? - Podszedł do mnie i złożył pocałunek na ramieniu.
- Ja chyba rodzę ..



***


- Proszę przeć !
- Przecież prze !
Podczas porodu towarzyszył mi niesamowity ból, bałam się, że nie dam rady. Leo cały czas ściskał moją dłoń i dodawał mi siły swoją obecnością. Dochodziła 3 godzina porodu. Kosztowało mnie to wiele energii i siły psychicznej jak i fizycznej.
- Proszę się nie denerwować ! Spokojnie, widzę główkę ! Zaraz Maluch przyjdzie na świat, proszę się nie poddawać !
Zaczęłam krzyczeć i po chwili cały ból ustał, słyszałam tylko płacz naszego Maleństwa.
- To chłopiec ! - Zaśmiałam się resztkami sił, widząc entuzjazm Leo. - Mamy syna !
Leo pocałował mnie w czoło i usiadł na moim łóżku, ściskając moją dłoń. Gdy zobaczyłam naszego syna, wróciła mi cała energia. Poderwałam się nawet, by szybciej mieć Go w swoich ramionach. Gdy położna mi Go dała, chłopczyk momentalnie się uspokoił, jakby wiedział, że jest we właściwych rękach.
- No cześć Skarbie. Witaj na tym świecie. - Pocałowałam Go i obróciłam się w stronę Leo. - Spójrz, to Twój tatuś. Chcesz Go na ręce ?
- Ja ? .. Nie, lepiej nie .. Jeszcze Go upuszczę ..
- Leoś ...
Zaśmiałam się i podałam mu Go do rąk. Patrzył na niego i lekko nim bujał.
- Jak Go nazwiemy ?
- Thiago.
Spojrzeliśmy na siebie i obdarowaliśmy się uśmiechami.
- Śliczne imię. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
____________________________________________________


CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ^^ to już ostatni, za niedługo będzie epilog i dopiero po nim, dokończę tego bloga :3 -> KLIK
Dziękuję za wszystkie komentarze, za miłe słowa i za to, że czytaliście te moje wypociny ^^
Jesteście wspaniali ! :3
Jeszcze raz za wszystko dziękuję i zapraszam na dwa kolejne blogi ^^ ---->
KLIK :)
KLIK :)


Do następnego ;*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

ROZDZIAŁ VIII


Od czasu kiedy poznałam Leo, moje życie jest usłane różami, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz, będąc z tym cudownym facetem. Każdego dnia poznajemy i zakochujemy się w sobie na nowo. Miłość jest cudowna. Opłacało się marzyć i żyć nadzieją, że kiedyś nasze drogi się zejdą i połączał w jedną długą, nigdy nie mającą końca. Każde 'Kocham Cię' jakie od niego słyszałam, malowało szeroki uśmiech na mojej budzi i niesamowitą pełnię szczęścia, wypełniającą mnie od środka. Bałam się, że kiedykolwiek Go stracę. 5 miesięcy temu, była taka sytuacja. Jedna bezsensowna kłótnia sprawiła, że się rozstaliśmy, ale dzięki Bogu pisane nam było pogodzenie się i mam nadzieję, że pisane nam jest również wspólne życie do końca świata.
Zaczynam 7 miesiąc ciąży. Leo bardziej denerwuje się ciążą, niż ja. Mówiłam o tym Shaki, ale Ona podsumowała to tak "Każdy facet to trzęsidupa". Chodziło jej mniej więcej o to, że właśnie dlatego kobiety rodzą dzieci, ponieważ dla faceta jest zbyt trudna i za dużo kosztująca stresu sytuacja. 

 - Gerard też się bał. Tylko że On zaczął trząść gaciami zaraz po tym, jak mu oznajmiłam, że jestem w ciąży. Przez 9 miesięcy nie miałam życia .. Ciągłe kontrole, dokarmianie i inne takie tam. Tobie zostały dwa pod czujnym okiem Leo.
Powiedziała to z nutką zazdrości w głosie. Rozmawiałyśmy właśnie przez telefon, ponieważ Shakira była na trasie koncertowej w Kanadzie, a ja w super markecie w Barcelonie.
- Hahaha, dobra Shaki muszę kończyć. Baw się tam dobrze i wracaj szybko !
- Spokojnie, widzimy się w przyszłym tygodniu ! Trzymaj się Kochanie.
- Ty też, pa.
Rozłączyłam się i stanęłam w kolejce do kasy. Poczułam, że ktoś na mnie wpada.
- Ojej, bardzo panią przepra ... Anto ?!
- Amanda ?
- Jejku, dziewczyno ! Jak ja Cię dawno nie widziałam ! Ponad pół roku ! No, no .. Zdążyłaś przez ten czas nabrać kilogramów.
Zaśmiała się patrząc na mój brzuch.
- Bardzo śmieszne.
Puściłam jej oczko i zaczęłam wykładać produkty spożywcze na taśmę.
- Który miesiąc ?
- Początek siódmego.
- Uhuhuhuł .. Lada moment będziesz rodzić.
- Mam jeszcze dwa miesiące do porodu, spokojnie.
Obie się zaśmiałyśmy i wyciągnęłam portfel, by zapłacić za towar.
- Kto jest ojcem ?
Popatrzyłam na nią za zdziwieniem.
- Leo, nie wiedziałaś ?
- Hahah ! Twoja mina była epicka ! Wiem, wiem ! Jak się wam tam układa ?
- Bardzo dobrze, a jak tam z Rodrigo ?
- Również. Masz ochotę zjeść lunch ze starą koleżanką z liceum ?
Spojrzała na mnie z nadzieją. Nie wiem, o czym chciała ze mną rozmawiać. Nigdy nie miałyśmy wspólnych tematów, ale głupio mi było odmówić.
- Jasne, czemu nie.
Odpowiedziała uśmiechem i wzięła mnie pod rękę, prowadząc do restauracji obok.
- A więc opowiadaj, co tam u Ciebie ?
Zapytała czytając menu.
- Wszystko dobrze. Zaręczyliśmy się z Leo.
- Naprawdę ?! No o tym już nie wiedziałam ! Gratulacje ! Kiedy się oświadczył ?
- Na ślubie Shakiry i Gerarda.
- No to już dawno. Dlaczego ja o tym nie wiedziałam ?
- Trzy tygodnie temu. Ponieważ nie chwaliliśmy się o tym światu.
- Wiecie co ? Kibice by się ucieszyli na tą wiadomość, ale fanki Leo by się na Ciebie ostro wkurzyły. Chociaż na pewno jakieś są nieźle wkurzone, że Leo będzie ojcem.
Zaśmiała się i złożyła zamówienie. Nie rozumiem jej. Nigdy nie interesowała ją piłka, a co dopiero moje życie prywatne. Coś mi w tym wszystkim nie pasowało.
- Coś dla pani ?
Zapytała mnie kelnerka.
- Wody.
Odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek.
- A więc, jesteście z Leo szczęśliwi ?
- Amanda, o co Ci chodzi ?
Nie wytrzymałam i niestety nie udało mi się łagodnie zadać tego pytania.
- O nic .. Tylko się o Ciebie martwię ..
- Niby dlaczego ?
- Bo Leo Cię oszukuje ..
Zdębiałam. Popatrzyłam na nią i wyczekiwałam od niej rozwinięcia swojej tezy.
- Oszukuje ? Niby jak ?
Amanda uśmiechnęła się i wyciągnęła z torebki jakieś zdjęcie i mi je podała.
- Wiedziałaś o tej blondynie ?
Na zdjęciu był Leo obściskujący się z jakąś dziwką. Nie wierzyłam własnym oczom.
- Skąd to masz ?
- Z internetu .. Już od paru dni lata to zdjęcie w sieci. Nie chciałam, byś żyła w kłamstwie, w końcu zaraz masz być matką.
Odpowiedziała z bladym uśmiechem trzymając mnie za rękę.
- Nie wierzę.
Gwałtownie wstałam i bez pożegnania udałam się w stronę zaparkowanego samochodu, ciągle trzymając w dłoni zdjęcie, które od niej dostałam.
Po 5 minutach z piskiem opon zaparkowałam przed domem Leo. Nerwowo przekręciłam klucz w zamku i udałam się do salonu, gdzie zazwyczaj przesiadywał po treningu.
- Hej Skarbie. - Powiedział wstając i całując mnie w policzek. Dopiero po chwili zauważył, że ledwo powstrzymuję się od płaczu. - Ej .. Co się dzieje ?
Pierwsza łza spłynęła mi po policzki i wręczyłam mu zdjęcie.
- Kim Ona jest ?
Zapytałam szeptem, ponieważ nie miałam siły podnieść na niego głosu. Leo spojrzał na zdjęcie i następnie na mnie z niedowierzaniem.
- Kochanie, ja tej kobiety nie znam.
- Nie kłam.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzą płynąć strumieniami po moich policzkach, rozmazując przy tym tusz do rzęs.
- Nie kłamię. Ja nawet nie wiem, kto zrobił ten fotomontaż. - Spojrzałam na niego z bólem, na co On mocno mnie przytulił. - Nigdy bym Cię nie zdradził.
- W takim razie co robisz na zdjęciu ?
- To jest przeróbka.
Powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
- Skoro to jest przeróbka, to dlaczego się denerwujesz ?
- Bo mi nie wierzysz.
- A jak mam wierzyć, widząc to zdjęcie ?
Zapytałam już głośniej, chwytając się przy tym za brzuch.
- Po prostu mi zaufaj.
- Dlaczego mi to robisz ? Nie możesz po prostu powiedzieć, że Ci się znudziłam ? Że już nie jestem dla Ciebie atrakcyjna ? Dlaczego chcesz, bym cierpiała !? Dlaczego chcesz, by nasze dziecko wychowywało się bez ojca ?!
Z każdym pytaniem podnosiłam głos i czułam ból, którego powodem było dziecko.
- Dlaczego mi nie wierzysz ?! Kocham Cię ! A te zdjęcie, to fotomontaż. - Odpowiedział, ale wiele spokojniejszym tonem niż ja.  - Kochanie, co się dzieje ?
- Nie wiem .. Dziecko..
Odpowiedziałam coraz mocniej chwytając się za brzuch.
- Jedziemy do szpitala.
Powiedział chwytając mnie pod rękę i prowadząc mnie do samochodu.

***

- Czy doktor Fernando Rodriguez jest w stanie przyjąć moją narzeczoną, albo ktokolwiek ?!
Leo prawie krzyknął na pielęgniarkę na izbie przyjąć. Kobieta z przerażeniem wykręciła numer do gabinetu, w tym samym czasie wołając inną pielęgniarkę z wózkiem inwalidzkim, na którym mnie posadziła.
- Na oddział położniczy ! Pan doktor Rodriguez już tam jest.
Nim się spostrzegłam leżałam na łóżku i byłam badana przez lekarza. Badania zajęły parę minut. Leo cały czas był przy mnie, trzymał za rękę i powtarzał, że wszytko będzie dobrze. Czułam, że ból mnie opuszcza.
- Bałem się, że będzie to przedwczesny poród. Na szczęście, jeśli można to nazwać szczęściem, był to ból wywołany stresem, czyli skurcze. - Lekarz zwrócił się teraz do Leo. - Miał Pan pilnować, by narzeczona unikała takich sytuacji.
- Wiem.. Wiem, to moja wina.
Leo podrapał się za uchem i schował twarz w dłoniach. Pokręciłam przecząco głowom i chwyciłam go za ręce.
- Nie, to nie jest Twoja wina. Moja i tylko moja. Przepraszam, że Ci nie wierzyłam.. To wcale nie musiało się tak skończyć.
Spojrzał na mnie z troską i ścisnął dłoń.
- Ja też przepraszam.
- Panie Leo, mógłbym prosić na rozmowę ?
Leo kiwnął głową i pocałował mnie w czoło.
- Niech pani się przebierze.
Pielęgniarka wręczyła mi szpitalną pidżamę. Spojrzałam na nią z zapytaniem.
- Dlaczego ? Przecież mogę wrócić do domu.
- Tego lekarz Pani nie powiedział. Musi pani zostać na parę dni.
Uśmiechnęła się. Nie chciałam się kłócić. To w końcu parę dni.

*LEO*

Lekarz zaprowadził mnie do swojego gabinetu i wskazał krzesło przed biurkiem, na którym usiadłem.
- Co się dzieje ?
Lekarz zmarszczył czoło i na mnie spojrzał.
- Ciąża jest zagrożona przedwczesnym porodem.
Otwarłem usta ze zdziwienia. Rozczochrałem włosy na głowie i powstrzymywałem łzy od płaczu.
- Jak to zagrożona ?
- Podejrzewałem, że tak będzie, gdy pańska narzeczona przyjechała do nas w drugim miesiącu ciąży. Często mdlała, źle się czuła. Miałem nadzieję, że moje podejrzenia są mylne, niestety wystarczył za duży napływ negatywnych emocji i ... I resztę już sam pan widzi.. Jej organizm, źle nosi ciąże. Będzie musiała u nas zostać. Musimy podtrzymywać ciąże do porodu.
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Zawiodłem .. Zawiodłem kobietę, którą kocham, która pokazała mi, że na świecie są ważniejsze rzeczy, niż piłka nożna.
- Muszę jej o tym powiedzieć ..
- Da pan radę ?
- Powinna się tego dowiedzieć ode mnie. Jestem ojcem i to przeze mnie ta ciąża jest zagrożona .. Nie powinienem był się z nią kłócić, gdy jest w takim stanie ..
- Rozumiem. Chodźmy.

*ANTONELLA*

Leżałam na oddziale położniczym w jednej z sal, w której byłam sama. Pielęgniarka dała mi jakąś gazetę do czytania, bym się nie nudziła. Usłyszałam, że drzwi do mojej sali się otwierają.
- Hej Kochanie. - Powitałam Leo szerokim uśmiechem. Niestety odpowiedział mi tylko bladym uśmiechem. Usiadł koło mnie i mocno ścisnął moją dłoń, później ją całując. Spojrzał na mnie z troską i malującym się bólem. - Co Ci powiedział lekarz ?
Zaczynałam się bać. Leo przełknął głośno ślinę i pogłaskał mnie po brzuchu.
- Skarbie .. Będziesz musiała tu zostać.
- Wiem, na parę dni. Pielęgniarka mnie już poinformowała.
- Dłużej niż na parę dni ..
- Dłużej ? Czyli ile ? .. Leo co Ci powiedział doktor Rodriguez ?
- Twoja ciąża jest zagrożona .. Będziesz dostawała lekarstwa dożylnie przez dwa tygodnie. Jeśli do tego czasu ciąża się ustabilizuje, będziesz mogła wrócić do domu. Jeśli nie, jesteśmy zmuszeni przesunąć datę ślubu.
Ciągle trzymał mnie za rękę, a po policzku płynęła mu łza. Czułam, że też zaraz nie wytrzymam, ale musiałam być silna. Dla siebie, dla Leo, dla dziecka. Otarłam spływającą po Jego policzku łzę i blado się uśmiechnęłam.
- Za dwa tygodnie będę w domu. Nie musimy przesuwać ślubu.
- Anto ..
- Leo... Zaufaj mi. Utrzymam ciąże do terminu porodu. Urodzę zdrowe dziecko, już po naszym ślubie i ochrzcimy je Twoim nazwiskiem. Słyszysz ? Będzie dobrze.
Pocałowałam Go i oparłam swoje czoło o Jego, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię i ufam.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Go w czoło.
- Ja Ciebie też.
~ PUK - PUK ~- Proszę !
Odpowiedział za mnie Leo, puszczając moją dłoń. W drzwiach stanęła rozpromieniona Amanda. Uśmiech momentalnie schodził z jej ust, gdy przenosiła wzrok raz ze mnie, a raz z Leo.
- Amando, coś się stało ?
Stanęła jak wryta w podłogę i nic nie mówiła, ale po chwili się otrząsnęła.
- To wy jesteście razem ?
Nie ogarniam tej dziewczyny. Spojrzeliśmy po sobie z Leo, następnie przenosząc na nią wzrok.
- To ja was zostawię.
Powiedział Leo, całując mnie w policzek i opuszczając moją salę. Amanda pospiesznie usiadła koło mnie i patrzyła z niedowierzaniem.
- Po tym co i zrobił, ty nadal z nim jesteś ?
- To fotomontaż.
- Skąd wiesz ?
- Bo mu ufam.
Uśmiechnęłam się, na co Ona zaczęła coś szeptać pod nosem.
- Cholera ..
- Amanda, wytłumaczysz mi w końcu, o co Ci chodzi ?
Zaczynała mnie wkurzać. Uśmiechnęła się i wstała.
- Nic, nic Skarbie .. Zaraz wracam.
Wiedziałam, że coś kombinuje.

*LEO*

Siedziałem przed salą Antonelli. Zauważyłem, że prawie wybiegła z niej Amanda. Pospiesznie wykręciła numer na telefonie i czekała, aż osoba do której dzwoni odbierze. Wiem, że nie powinienem podsłuchiwać czyiś rozmów, ale ta dziewczyna dziwnie się zachowywała.
- Filipe ! Do jasnej cholery ! Coś słaby ten Twój fotomontaż ! .. Dlaczego ?! Ponieważ Oni ciągle są razem ! .. Mam się nie denerwować ?! Ciekawe jak cwaniaku ! Zdajesz sobie sprawę, że zawaliłeś sprawę ?! ... Ja za mało przekonywująca ?! Ja ?! .. Okey, okey pogadamy na spokojnie w domu. Nie chcę szlak !
Zdębiałem. Wstałem i szarpnął dziewczynę za rękę.
- Czyli to zdjęcie, to Twoja robota, tak ?! Zdajesz sobie sprawę, że Antonella mogła stracić dziecko ?!
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak na kogoś wkurzony. Patrzyłem na nią pełnym nienawiści spojrzeniem i czekałam na jej odpowiedź. Zdębiała. Patrzyła na mnie z otwartą buzią i nie wiedziała, co mi odpowiedzieć.
- Ja .. Ja przepraszam ..
- Mam w dupie Twoje przepraszam ! Jaki był cel tej przeróbki ?!
Była przerażona, zdawała sobie sprawę, że nie skończy się na rozmowie.
- Po prostu .. Chciałam zrobić przysługę Twoim fankom i pozbyć się Antonelli, przepraszam... Nie byłam świadoma, że mogła stracić dziecko..
- Nie ważne, przekaż Twojemu chłopakowi, że widzimy się w sądzie.
Puściłem jej rękę i chwyciłem za klamkę do sali Antonelli.
- Leo ..
- Dla Ciebie Pan Messi.
Spojrzałem na nią ostatni raz i nacisnął na klamkę.

*ANTONELLA*

Wiedziałam, że Amanda jest do wszystkiego zdolna, ale nie przypuszczałam, że byłaby w stanie zniszczyć mój związek. Leo oskarżył ją i jej chłopaka o fotomontaż i rozprawa odbędzie się pod koniec roku. Minęły dwa tygodnie. Lekarze pozwolili mi opuścić szpital, zapewniając, że z ciążą wszystko dobrze. Wróciliśmy do domu i zostały nam dwa tygodnie, by przygotować się do jednego z najważniejszych dni w naszym życiu. Za dwa tygodnie staniemy na ślubnym kobiercu i wyznamy przed Bogiem swoją miłość.

___________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

To już przedostatni rozdział .. Będę za tym blogiem tęsknić, bo nie ukrywam, pisanie o Leonelli sprawia mi przyjemność ^^
Zostawiam ten rozdział do waszej oceny :)



Do następnego ;*

czwartek, 28 listopada 2013

ROZDZIAŁ VII

Obudziłam się następnego dnia po meczu reprezentacyjnym z szerokim uśmiechem na ustach. Ziewnęłam i obróciłam się na drugi bok, gdzie napotkało mnie Jego spojrzenie. Opierał głowę na prawej ręce i posyłał mi całusa. Po raz kolejny się uśmiechnęłam i wtuliłam w Jego tors.
- Długo już nie śpisz ?
- 10 minut.
- To dlaczego mnie nie obudziłeś ?
- Nie miałem serca Cię budzić. - Odpowiedział całując mnie w czubek głowy, następnie odsłaniając mi koszulkę i czule całując w brzuch. - Witaj Maleństwo.
Uwielbiam Tego faceta. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś miałabym być z kimś innym, jak nie z nim. Pocałował mój brzuch jeszcze parę razy, następnie kładąc się na nim i śpiewając jakąś piosenkę dla dzieci. Wywnioskowałam z tego dwie rzeczy. Pierwsza : Będzie wspaniałym ojcem dla naszego dziecka. Druga : Nie potrafi śpiewać. Zaśmiałam się i poklepałam Go po plecach.
- Wychodź z łóżka mój ty wszechstronnie utalentowany piłkarzu ! Musimy zjeść śniadanie.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, następnie namiętnie mnie całując i wyskakując z łóżka.
- Powiedziałaś "musimy" ! Nareszcie zjemy razem śniadanie ! Normalnie wyczekiwałem tego dnia !
Powiedział i tanecznym krokiem ruszył do kuchni, szykując jak mniemam naleśniki. Zaśmiałam się i ciągle się śmiejąc dotarłam do kuchni by mu pomóc.
Leo był w takim świetnym humorze, że nie szło szybko zrobić posiłku dla naszej dwójki. Cały czas śpiewał piosenki, które leciały w radiu do tego dodając swojej wymyślone kroki taneczne, żonglował pomidorami, obracał naleśniki, podrzucając je na patelni tak wysoko, że jeden (nie wiem jakim cudem) znalazł się na lodówce. Gdy w końcu usiedliśmy do posiłku to postanowił mnie nakarmić, bo stwierdził, że za mało zjadłam. Jak nie chciałam jeść, to zwracał się do naszego dziecka, patrząc na mój brzuch "Błagam Cię Maluszku, nie bierz przykładu z mamy. Bo jeśli ty też będzie tak mało jeść, to mama zacznie przyrządzać mniejsze posiłki .. UMRĘ Z WAMI Z GŁODU !".  Wiem, że zaczynam się powtarzać, ale kocham Tego faceta najmocniej na świecie.
Jedzenie zajęło nam 40 minut, później wspólnie pozmywaliśmy i usiedliśmy wtuleni w salonie oglądając jakąś hiszpańską telenowele.
- Anto, mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- A więc słucham.
- W związku z tym, że moi rodzice nie mogli zostać dłużej w Barcelonie, dostałem od nich zaproszenie do Rosario. Wszyscy chcą Cię poznać.
Obdarzyłam Go najcudowniejszym uśmiechem, na jaki było mnie stać i pocałowałam w policzek wstając.
- To kiedy lecimy do Argentyny ?
- Samolot mamy dziś o 16:00
Dodał z naturalnym wyrazem twarzy. Zaniemówiłam. Spojrzałam na zegar wiszący w kuchni. 14:00.
- Nie mogłeś mnie wcześniej poinformować ?!
Wybiegłam z salonu jak poparzona, wbiegając do sypialni szukając odpowiednich ubrań. Towarzyszył mi przy tym głośny śmiech Leo.
- Tak, też Cię kocham !

***

Siedzieliśmy już w prywatnym samolocie, który wynajął Leo. W Argentynie jest różnica czasu o 6 godzin, więc wylądujemy koło 14:00. Rozmawialiśmy chwilę, ale zmorzył mnie sen i obudziłam się już na prywatnym lotnisku w Rosario.
- Wstawaj Skrbeńku, moja siostra i bracia na nas czekają.
Pocałował mnie w czoło i trzymając za rękę wyprowadził mnie z samolotu. Zauważyłam jakąś kobietę w towarzystwie dwóch mężczyzn. Znałam ich z internetu. Maria Sol, Rodrigo i Matias. Zauważyli nas i energicznie machali rękami. Leo również im pomachał, a ja zaczęłam się denerwować, co nie umknęło Jego uwadze.
- Coś się stało ?
- Boję się.
- Nie masz czego. Pamiętaj, jesteśmy tu razem.
Pocałował mnie w rękę, co dodało mi odwagi i pewniejszym krokiem doszliśmy do Jego rodzeństwa.
- Leo ! Stary, jak ja się stęskniłem ! 
Jako pierwszy wyściskał Go Rodrigo, później Matias i na końcu Maria Sol.
- Ja za wami też się stęskniłem ! - Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i ponownie ujął moją dłoń. - Poznajcie Antonellę, moją dziewczynę.
- Część.
Pomachał im z niepewnym uśmiechem. Jako pierwsza podeszła do mnie siostra Leo i mocno mnie wyściskała.
- Witaj w naszej rodzinie.
Szepnęła mi na ucho i ciepło się do mnie uśmiechnęła. Później mocno przytulił mnie Matias, a po nim Rodrigo.
- Niesamowite, że jakaś dziewczyna zawróciła w głowie naszemu młodszemu braciszkowi. Antonello wiedz, że Cię podziwiamy !
Dodał szturchając Leo, który spłonął rumieńcem.
- No dobra nie męczcie ich ! Mama mówiła o Tobie dziś rano, po powrocie z Barcelony. Jest zachwycona.
Powiedziała Maria Sol, biorąc mnie pod rękę i prowadząc do samochodu.
Po 15 minutach jazdy, które upłynęły szybko, w bardzo miłej atmosferze dotarliśmy do Ich rodzinnego domu. Gdy przekroczyłam próg, bardzo mocno przytuliła mnie Jego mama, trzy razy całując w policzek, a po niej tata Leo. W domu, przy ogromnym stole w salonie siedziały żony Matiasa i Rodrigo z dziećmi i mąż Mari Sol z malutkim dzieckiem na kolanach. Siostra Leo zajęła nam miejsce koło siebie i po niemal 10 minutach, wszyscy rozmawialiśmy tak, jakbyśmy się znali od paru dobrych lat.
- Jak się czujesz ?
Zapytała mnie Maria Sol, spoglądając z uśmiechem na mój brzuch.
- Dziękuję, bardzo dobrze. Zaczynam drugi miesiąc.
Uśmiechnęła się do mnie i wzięła od męża swoją córeczkę.
- Popatrz Skarbie, będziesz mieć kuzyna, bądź kuzynkę w niemal swoim wieku. - Dziewczynka uśmiechnęła się i wyciągnęła rączki w moją stronę. - Chcesz ją potrzymać ?
- Jasne.
Uśmiechnęłam się do maluszka delikatnie ją do siebie przytulając i nucąc jedną ze znanych mi kołysanek. Maria Sol oparła głowę na ręce i przyglądała mi się z coraz większym uśmiechem.
- Będziesz dobrą matką.
Odezwała się widząc, że dziewczynka zasnęła w moich ramionach. Odpowiedziałam uśmiechem i oddałam jej córeczkę.
- Dziękuję.

***

Po posiłku Leo zabrał mnie na spacer i wspólnie wspominaliśmy miejsca z naszego dzieciństwa. Byliśmy 
przed moim pierwszym domem, na boisku, gdzie Leo grał swoje mecze i na samym końcu usiedliśmy na murku, na którym przez rok oglądałam Jego mecze. Trzymaliśmy się za ręce i patrzyliśmy głęboko w oczy.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Słysząc moją odpowiedź, zatopił swoje usta w moich. Był to jeden z naszych najdłuższych pocałunków (a nie ukrywam, że często się całujemy), ale miał on swoją moc. Całowaliśmy się w miejscu naszego pierwszego spotkania. Momentalnie przypomniała mi się tamta sytuacja. Gdy skończyliśmy się całować, oparł swoje czoło na moim.
- Przed 20:00 mamy umówiony lot powrotny. Gdyby nie jutrzejszy trening, zostalibyśmy w Rosario na noc.
- Okey. To co, idziemy się pożegnać z Twoją rodziną ?
- Zaraz. Teraz chciałbym się z kimś przywitać. - Zeskoczył z murku, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Zaraz się przekonasz.
Dodał, pomagając mi zejść na ziemię. Po 5 minutach, które przeszliśmy w ciszy, doszliśmy na cmentarz. Wiedziałam, gdzie mnie prowadzi. Puścił moją dłoń i szedł pierwszy, mijając mogiły zmarłych ludzi i po chwili dochodząc do grobu swojej babci. Stanął przez grobem i w ciszy wpatrywał się w zdjęcie na nagrobku.
- Pomogła mi stać się piłkarzem.
- Wiem.
Odpowiedziałam czyniąc znak krzyża i razem z nim w ciszy odmawiając słowa modlitwy. Spędziliśmy na cmentarzu 10 minut. Widziałam, że cierpi. Babcia była dla niego jedną z ważniejszych kobiet w życiu. Gdy opuściliśmy mury cmentarza, objął mnie i pocałował w policzek.
- Szkoda, że nie miałyście okazji się poznać.
- Na pewno teraz na nas patrzy i cieszy się z Twojego szczęścia.
Odpowiedziałam delikatnie całując Go w usta. Uśmiechnął się i ponownie w ciszy wróciliśmy do domu, by się pożegnać.
Mimo, że znałam tych ludzi 6 godzin, zdążyłam się z nimi zżyć. Byli tacy rodzinni i tak ciepło mnie przyjęli. Gdy żegnałam się z Marią Sol, ponownie szepnęła mi coś na ucho.
- Mam nadzieję, że następnym razem przylecicie do nas z zaproszeniem na ślub.
- Mam nadzieję.
Pocałowałam ją w policzek i mocno przytuliłam.

***

CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ

PODKŁAD MUZYCZNY

- Leoooo !
- No co ?!
- No pospiesz się !
- Przecież mamy jeszcze 40 minut ! 
- No niby tak, ale to MY jesteśmy świadkami i to MY powinniśmy za 20 minut być u pary młodej !
Właśnie dziś jest ślub Shakiry i Gerarda. Leo od 15 minut zalegał łazienkę na parterze, a mi nie chciało się wchodzić po tych długich schodach, z dość wielkim już brzuchem do łazienki na piętrze. Po moim długim pukaniu, Leo otworzył mi drzwi, będąc ciągle bez koszuli. Na co dzień by mi to nie przeszkadzało, ale dziś był ważny dzień, dla mojej przyjaciółki i zdenerwowało mnie to, że On ciągle chodzi prawie nagi. Klepnęłam Go w tyłek i zamknęłam za sobą drzwi do łazienki, zabierając się za malowanie oczu.
- Za co to było !?
- Obiecuję Ci, że zaraz po imprezie weselnej, nogi z dupy Ci powyrywam.
Odpowiedziałam, na co ten wszedł do łazienki, objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
- Możesz to zrobić teraz.
Zaśmiałam się i maznęłam Go tuszem po policzku.
- Idź w końcu tą koszulę ubrać, bo inaczej Ci w tym pomogę !
- W takim razie poczekam.
Dźgnęłam Go w bok i "wyrzuciłam" z łazienki.
- Masz 5 minut, inaczej nikt Cię na tym weselu nie pozna !
Zaśmiał się i w końcu wziął się za ubieranie koszuli.

***

- Anto, jak wyglądam ?
- Jak księżniczka Kochanie.
Odpowiedziałam przyjaciółce poprawiając jej suknię, na koniec całując w policzek.
- Na pewno ? 
- Na pewno !
Spojrzałyśmy sobie w oczy i po chwili szeroko się do mnie uśmiechnęła chwytając mnie za ręce.
- Cieszę się, że Cię poznałam.
- Ja tez się cieszę, że poznałam swoją idolkę.
Mocno się do siebie przytuliłyśmy.
- Anto, Shaki gotowa ? Możemy jechać ?
- Tak Leo, możemy.
Odpowiedziałam po raz kolejny poprawiając jej suknię.
- Nie mogę się doczekać, kiedy Ciebie zobaczę w takiej sukience.
Spłonęła rumieńcem i do pokoju wszedł Leo.
- Jedziemy ?
Po 5 minutach byliśmy w kościele. Shaki i Gerard prezentowali się cudownie. Cały czas się do siebie uśmiechali i podczas przysięgi oboje byli tak w siebie zapatrzeni, że kapłan musiał czekać jakiś czas, aż para zakochanych przestanie się w siebie wpatrywać. Gdy wychodzili z kościoła, to Gerard wziął Shakirę na ręce i pocałował na oczach gości,na koniec krzycząc, że jest najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi.
Impreza weselna była cudowna. Cały czas towarzyszył nam śmiech, dzieci biegały i wyciągały swoich ojców do wspólnej zabawy. Wybiła północ. Shakira trzymając męża za rękę wzięła mikrofon.
- Zapraszam wszystkie Panny na środek sali !
Shakira będzie rzucać weselny bukiet, a ta dziewczyna, która złapie kwiaty jako pierwsza wyjdzie za mąż.
- Anto ! Ty też !
Krzyknęła widząc, że cały czas siedzę z Leo przy stole.
- No idź.
Leo pocałował mnie pomagając wstać.
- Przecież ja nie dam rady po ten bukiet skakać !
Zaśmiałam się wskazując na brzuch.
- Będziesz dodatkową przeszkodą dla reszty niezamężnych pań !
Pokazał mi język i zrobił unik przed moim uderzeniem.
- No dobra, dobra !
Wstałam i dołączyłam do niewielkiej grupki pań. Stanęłam koło Danielli.
- Raz ! Dwa ! Trzyy ! ..
Krzyknęła cała sala, a ja nawet się nie zorientowałam, gdy bukiet wylądował w moich rękach. Otwarłam usta za zdumnienia i spojrzałam na Leo, który razem z resztą klaskał i śmiał się, widząc moją minę. Shakira odwróciła się i zaklaskała podbiegając do mnie i mocno przytulając.
- Czyli za niedługo zobaczę Cię w białej sukni !
Szeptała z wyraźnym entuzjazmem w głosie.
- To teraz zapraszam na środek tych samotników, których żadna panna nie chce.
Zaśmiał się Gerard do mikrofonu, ale uciszył się, gdy dotknął Go wzrok żony.
- Idź Leo.
Pocałowałam chłopaka w usta, a ten szeroko się uśmiechnął i stanął koło Fabregasa.
- Raz ! Dwa ! Trzyy ! ..
Wybuchnęłam śmiechem, widząc jak Leo wysoko się wybił, by złapać muszkę przyjaciela. Wszyscy zaklaskali i śmiali się widząc narzekającego Fabregasa, który zarzucał przyjacielowi oszustwo.
- On się na mnie wspierał !
Gerard podszedł do Leo ciągle się śmiejąc i zmienił Jego krawat, na swoją muszkę.
- No proszę, najmniejszy wśród samotnych mężczyzn i do tego złapał muszkę.
Poklepał przyjaciela po ramieniu i wrócił do żony, podając mu mikrofon. Podeszłam do niego i spojrzałam z zapytaniem.
- Po co Ci mikrofon ?
Uśmiechnął się i wyciągnął z kieszonki marynarki czerwone pudełeczko. Zakryłam usta ze zdziwienia i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Antonello Roccuzzo.. Sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?
Trzymał moją dłoń, a cała sala wyczekiwała mojej odpowiedzi. Byłam w szoku. Po chwili szeroko się uśmiechnęłam, nadal wpatrując się w Jego oczy.
- O niczym innym nie marze.. Tak... Tak zostanę Twoją żoną.
Poczułam, że do oczu napływają mi łzy, łzy szczęścia. Leo nałożył mi pierścionek na rękę, powstał i namiętnie pocałował. Wszyscy goście zaczęli klaskać, a głos teraz zabrał Carles.
- No ! To teraz tańczymy !
Wszyscy się zaśmiali i zaczęli tańczyć, a my nadal całowaliśmy się, delektując tą chwilą. Po chwili spojrzeliśmy sobie w roześmiane oczy.
- Kocham Cię Antonello.
- Ja Ciebie też Leo. Od zawsze, na zawsze.
 Mocno wtuliłam się w Jego silne ramiona, śmiejąc się razem z Leo z Cesca i Gerarda, którzy tańczyli wolnego na środku parkietu.

____________________________________________________

Czytasz = Komentujesz :)

Rozdział dedykuje Alvesowej ! <3 (Karolinie K. ^^), Natalii L. <3 Kamili i Cyście <3
Nie wiem, co napisać pod tym postem :D mi rozdział się podoba i mam nadzieję, że wam też <333
Piosenka .. No po prostu musiałam ją dodać :3
Dziękuję, że czytacie i komentujecie <333



Do następnego :3 ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

ROZDZIAŁ VI

PODKŁAD MUZYCZNY 

Ocknęłam się, leżąc na podłodze w studio Shakiry. Słyszałam jej zdesperowany głos i widziałam oczy pełne strachu.

- Jezus Maria, Anto ! Co się stało ?!
Trzymając się za głowę usiadłam z pomocą przyjaciółki na krześle.
- Nie wiem .. Pojawiły mi się mroczki przed oczami i zemdlałam..
- Jadłaś coś dziś ?
- Przecież wiesz, że nie jem śniadań.
- W takim razie jedziemy do szpitala.
- Shaki, nie ma potrzeby..
- Jest Młoda i nie marudź !
Wstała wzięła torebkę i podała mi moją. Stanęła w drzwiach i gestem pokazała mi, że mam za nią iść. Nie chciałam się z nią kłócić. Postanowiłam zrobić to, o co mnie prosi i mieć święty spokój.
Gdy schodziłyśmy po schodach, prowadzących na parking, podtrzymywała mnie, bo schodzenie z nich sprawiało mi trudności. Strasznie kręciło mi się w głowie i strasznie mdliło.
- Tylko nie obrzygaj mi samochodu.
Rzuciła groźnie przekręcając kluczyk w stacyjce. Martwiła się o mnie. Była dla mnie jak matka, której tak bardzo mi przez ostatnie lata brakowało. Udało mi się powstrzymać mdłości i nie ubrudzić ukochanego samochodu mojej przyjaciółki. Minęło parę minut i byłyśmy w szpitalu.
- Powinnaś powiadomić Leo, gdzie jesteś.
- Nie no .. Nie będę go niepotrzebnie martwić.
- Anto, ty zemdlałaś !
- No i co z tego ? Shaki, jeśli coś mi będzie, to zadzwonię. OBIECUJĘ.
Dodałam, patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się i chwyciła mnie za rękę, prowadząc na izbę przyjęć.
- Proszę zapisać moją przyjaciółkę do pana Fernando Rodrigueza. Teraz.
- Przykro mi, ale doktora nie ma.
- To proszę do niego zadzwonić.
- Shaki, nie trzeba..
Spojrzała na mnie groźnie, co mnie momentalnie uciszyło. Znowu zwróciła się do pielęgniarki.
- PROSZĘ ZADZWONIĆ DO DOKTORA RODRIGUEZA.
Wycedziła przez zęby, a przerażona pielęgniarka kiwnęła głową i szybko wykręciła numer. Shaki odwróciła się w moją stronę i z triumfalnym uśmiechem.
- Pan doktor zaraz będzie.
- Dziękuję Złotko. Poczekamy na niego przed gabinetem.
Puściła oczko pielęgniarce i ponownie chwyciła mnie za rękę. Siedziałyśmy przed gabinetem przez 10 minut w ciszy, gdy pojawił się lekarz. Shakira poderwała się z miejsca i przywitała się z lekarzem.
- No witam szanowną Panią Mebarak ! Ostatnio widzieliśmy się .. Chyba po porodzie Milana, prawda ? Co teraz Panią do mnie sprowadza ? Wygląda Pani świetnie. - Oboje obdarzyli się uśmiechami i weszłam za nimi do gabinetu. Gestem pokazał nam, byśmy zajęły miejsca przed biurkiem. - No chyba, że nie chodzi o Pani stan zdrowia.
- Fernando, żadna Pani ! Shakira, a teraz do rzeczy. Ta Panienka obok mnie, to Antonella Roccuzzo.
Mężczyzna wstał i podał mi rękę.
- Bardzo miło mi poznać partnerkę najlepszego piłkarza świata. - Zarumieniłam się. - A więc, co Panience dolega ?
- Po prostu zemdlałam, a Shakira uparła się, by mnie przebadać.
- I słusznie. Często Pani mdleje ?
- Nie, to pierwszy raz.
- Hmm..
- To pewnie przez przemęczenie..
- Albo przez to, że nie jesz śniadań.
No musiała wtrącić swoje trzy grosze. Spojrzałam na nią z politowaniem, a ta ironicznie się uśmiechnęła.
- Okey, w takim razie najpierw USG, jeśli to nic nie wykaże, to tomograf.
Uśmiechnął się i podał mi skierowania na badania.
Podziękowałyśmy i opuściłyśmy gabinet, kierując się na drugi koniec szpitala. Usiadłyśmy przed gabinetem i nie musiałyśmy długo czekać.
- Kto następny ?
Usłyszałyśmy głos kobiety z gabinetu, w którym wykonywane jest USG. Powstałyśmy i weszłyśmy do gabinetu. Podałam lekarce skierowanie, a ta skinęła ręką, bym usiadła się na dziwnym fotelu. Posmarowała mi brzuch żelem i jeździła po nim małym aparatem do badania. Shakira siedziała koło mnie i tradycyjnie ściskała moją dłoń.
- Panno Roccuzzo, znam przyczynę Pani omdleń.
Powiedziała patrząc na mnie z promiennym uśmiechem.
- Przez te jej głodowanie, prawda ?
- Shaki .. A więc ?
- Zaczyna Pani 5 tydzień ciąży.

***

Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to w ciąży ? Siedziałam z Shakirą w samochodzie już po konsultacji z Panem Rodriguezem i patrzyłam na pierwsze zdjęcie dziecka mojego i Leo, które za niecałe 8 miesięcy pojawi się na świecie. Cieszyłam się, ale ciągle byłam jeszcze w ogromnym szoku, po usłyszeniu tej wiadomości. 
- To co, odstawić Cię do Leo ?
Zapytała z szerokim uśmiechem odpalając samochód. Nie odrywałam wzroku od zdjęcia, zdjęcia które już stało się moim ulubionym. Shakira kiwnęła głową i obrała kierunek na dom Leo. Całą drogę śpiewała, a ja powoli wracałam do siebie. Po 15 minutach jazdy, byłyśmy pod posiadłością Leo. Pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, kilkakrotnie dziękując. Idąc do domu, cały czas myślałam, jak mu powiedzieć o dziecku. Obliczyłam, że zaszłam w ciążę tego samego dnia, w którym Barca wygrała z Realem 5:0, był to dzień mojej pierwszej nocy z Leo. Przekręciłam klucz w zamku. Zaczęłam się bać. Czy Leo będzie się cieszył, że za 8 miesięcy zostanie ojcem ? Siedział w salonie i oglądał telewizor. Ściągnęłam buty, a zdjęcie schowałam w torebce. Usiadłam koło niego i powitałam Go pocałunkiem.
- Gdzie byłaś ?
Zapytał dość oschle, jak na niego.
- Z Shakirą.
- Pytam gdzie, a nie z kim..
- Byłam w szpi...
- Chociaż dobrze, że powiedziałaś z kim byłaś, bo podejrzewałbym, że jesteś z Fabregasem. Nie było Go na treningu, a podobno lubi wybierać Ci garderobę na jakiekolwiek uroczystości.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w Jego oczy pytającym wzrokiem.
- Leo .. O co Ci chodzi ?
- Mi ? O nic, dlaczego pytasz ?
- Dlaczego mi nie wierzysz ?
- Nie rozumiem, dlaczego mnie okłamujesz ? Rozmawiałem z Daniellą. Myślała, że Fabs poszedł na treningu, ja zadzwoniłem do studia, powiedzieli mi, że Ciebie tam nie ma. Jak to wytłumaczysz ?
W tej chwili cholernie zabolało mnie serce.
- Nigdy bym Cię nie zdradziła..
- To wytłumacz mi gdzie do cholery byłaś !?
Wstał i spojrzał nam mnie gniewnym wzrokiem. Również wstałam, powstrzymując łzy.
(Jeśli piosenka się skończyła - włącz jeszcze raz, jest idealna na ten moment ;])
- Byłam z Shakirą w ..
- Skończ się bronić tą Shakirą ! - Chwycił się za głowę i odwrócił w drugą stronę. - Ostatnio cały czas Cię nie ma, oddalamy się od siebie !
- A więc o to chodzi ?! Leo, od tygodnia pracuję ! Jakie oddalamy się ?! .. Dlaczego ja tego nie zauważyłam ?! Myślałam, że między nami jest idealnie, że nasz związek rozkwita, a ty mi teraz mówisz, że się oddalamy ?!
- Przyznaj, ta praca Cię pochłania.
- Nie potrafisz zrozumieć, że też chcę zarabiać na naszą przyszłość ?! - Spojrzałam mu w oczy z ogromnym wyrzutem. - Mnie pochłania praca ?! Mnie ?! Kto zostaje 2 godziny po treningu, by się doskonalić ? Kto chce grać w każdym meczu ? Kto chodzi 3 razy w tygodniu na siłownię ?! Leo, słyszysz ty siebie ? Prędzej to ja powinnam stwierdzić, że praca Ciebie pochłania, ale nie powiem tego ! Bo to jest twoja pasja, żyjesz tym ! I za to Cię pokochałam. Za tą pasję, za tę radość z życia, bo się spełniasz .. - Z każdym słowem moja złość przeplatała się ze smutkiem, dławiłam się łzami, miałam wszystkiego dość. Usiadłam na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Leo nic nie mówił, ale na mnie patrzył. Spojrzałam na niego i dostałam siły, by kontynuować monolog. - Nigdy przez myśl mi nie przeszło, by zarzucać Ci, że praca Cię pochłania ... Zawsze Cię kochałam, takim jakim jesteś .. Wiedziałam w co się pakuję, zakochując się w tobie... Pamiętasz .. Pamiętasz małą dziewczynkę z Rosario, która dawno temu pociągnęła Cię za koszulkę po jednym z meczy i uśmiechając się powiedziała, że będziesz piłkarzem ? - Leo spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - To byłam ja. Gdy pojawiłeś się w Barcelonie, by grać dla tego zespołu .. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie .. Zobaczyłam Cię po raz pierwszy na boisku i już wiedziałam, co to znaczy kogoś kochać. Możesz tego nie rozumieć.. Ja też nie pojmuję, jak mogłam się zakochać w kimś, kogo nawet nie znałam, ale od tamtego czasu, w moim życiu nie było żadnego innego mężczyzny. Kochałam Cię, za tą miłość do piłki nożnej, miałeś marzenia, wierzyłeś w siłę ich spełnienia ! Brałam z Ciebie przykład i marzyłam, by kiedyś Cię poznać. Poznałam, ale stało się tak, że nasze pierwsze spotkanie, spełniło wiele innych marzeń... Między innymi to, że się we mnie zakochałeś... A teraz, to wszystko zaczyna się sypać ..
Wstałam i udałam się do sypialni, wyciągając z szafy walizkę, pakując do niej wszystkie moje ubrania, ciągle płacząc. Poczułam Jego rękę, na moim ramieniu. Strąciłam ją i dalej się pakowałam. Kucnął naprzeciw mnie, chwytając mnie za ręce. Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
- Kochanie, przepraszam .. Nie wiem, co we mnie wstąpiło .. Ja ..
- Nie tłumacz się ..
Wyrwałam się z Jego uścisku i udałam się do łazienki, by spakować kosmetyczkę.
- Skarbie, naprawdę przepraszam.. Przepraszam, że Ci nie wierzyłem, że Cię oskarżałem ... Przepraszam..
Zagrodził mi drogę, gdy chciałam wyjść z łazienki. Spojrzałam w Jego oczy. Płakał.
- Jeśli mnie kochasz, to pozwól mi odejść.
Wypowiedzenie tych słów sprawiło mi wiele trudności, ale inaczej nie mogłam postąpić. Kolejna fala łez i kolejne spojrzenie w jego zaszkolenie oczy. Zamrugał parę razy i bezradny puścił mnie w drzwiach. Spakowałam kosmetyczkę powstrzymując się, by nie wtulić się w Jego silne ramiona. Patrzył na mnie wycierając oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Pociągnęłam nosem i do jednej ręki wzięłam walizkę, a do drugiej torebkę. Wyciągnęłam z niej klucze do domu i położyłam na kuchennym blacie.
- Nie będą mi już potrzebne ..
Wyszeptałam, unikając Jego wzroku. Nacisnęłam na klamkę, niestety to było ode mnie silniejsze. Ostatni raz na niego spojrzałam. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Przepraszam .. Zawsze będę Cię kochał...
Zacisnęłam oczy i uwolniłam dłoń z Jego uścisku. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam głośno płakać. Nie wiem ile to trwało.. Nie potrafiłam się uspokoić. Dochodziła 22. Wysypałam zawartość torebki na fotel pasażera, w poszukiwaniu kluczyków do samochodu. Pierwsze, co wpadło mi w oczy, było zdjęcie dziecka, które nosiłam pod sercem. Przytuliłam je mocno i ponownie pogrążyłam się w donośnym płaczu. Zauważyłam, że Leo wychodzi z domu i idzie w moim kierunku. Szybko znalazłam kluczyki i z piskiem opon wyjechałam z posesji Argentyńczyka.
Nie chciałam być teraz sama. Pojechałam w kierunku domu Kolumbijki. Stanęłam przed drzwiami do jej domu, trzymając walizkę i torebkę, dusząc się od płaczu. Po chwili otworzył mi Gerard. Był uśmiechnięty, ale kiedy zobaczył w jakim jestem stanie, wziął ode mnie walizkę i wprowadził do domu, mocno przytulając.
- Anto, co się dzieje ? Dlaczego ty płaczesz ? Dlaczego masz walizkę ? 
Nie miałam siły mu odpowiadać, nie potrafiłam się nawet uspokoić. Usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach.
- Anto ?!
Gerard mnie puścił i poczułam, że jestem w objęciach Shakiry. Nie zadawała pytań. Zaprowadziła mnie do salonu i posadziła na kanapie, pozwalając wypłakać się w jej ramię.
- Gerard, zanieś jej walizkę do pokoju obok sypialni.
- Jasne.
Hiszpan opuścił salon. Uspokoiłam się po jakiś 20 minutach. Wtedy powoli opowiedziałam przyjaciółce całą sytuację. 
- Skarbie, wszystko się ułoży..
Pocałowała mnie w głowę, a mi momentalnie przypomniała się kłótnia.
- Leo tak do mnie mówił.
Znowu zaczęłam płakać .. Płakałam do czasu, aż zasnęłam w jej ramionach. Obudziłam się następnego dnia w jednej z sypialni w ich domu. Przez tydzień z niego nie wychodziłam. Całe dnie spałam i płakałam. Shakira strasznie się o mnie i o dziecko martwiła. Przychodziła każdego dnia i gdy mówiłam jej "moje życie nie ma sensu", odpowiadała "Ma sens, za niedługo będziesz matką". Dziecko dawało mi siłę, by się ponieść i walczyć z przeciwnościami losu. Dziennie dostawałam wiadomości od Leo, których nie odczytywałam i telefony, których nie odbierałam. Był tu parę razy, ale Gerard na moją prośbę go do mnie nie dopuszczał. Cierpiał... Cierpiał tak jak ja. Gerard prosił mnie, bym z nim porozmawiała. Od tygodnia nie pojawiał się na treningach, nie grał meczy i nie spotykał się z przyjaciółmi. Zamykał się w sobie. Tylko Pinto i Gerard mieli z nim jakiśkolwiek kontakt. Pewnego dnia, gdy Gerard pojechał na trening, a Shakira z Milanem do mamy Hiszpana, dostałam list. Od Leo .. Nie miałam serca go nie otwierać. Usiadłam w salonie i Go odczytałam. Treść sprawiła, że z moich oczy popłynęły łzy, ale nie te, które wypływały z nich przez ten tydzień :
"Yo te esperare...
Nos sentaremos juntos frente al mar...
Y de tu mano podre caminar...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare
Se que en tus ojos todavía hay amor...
Y tu mirada dice volveré...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare...
Siento que me quitaron un pedazo de mi alma
Si te vas no queda nada, queda un corazon sin vida
Que a raiz de tu partida se quedo solo gritando pero a media voz...
Siento que la vida se me va por que no estoy contigo...
Siento que mi luna ya no esta si no esta tu cariño...
Ni toda la vida ni toda el agua del mar podra
Apagar todo el amor que tu me enseñaste a sentir
Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar...
Porque lejos no sirve mi mano para caminar...
Porque solo espero que algun dia puedas escapar..."
Słowa NASZEJ ulubionej piosenki.. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, nadziei .. Miłości. Pospiesznie udałam się do "swojego" pokoju, biorąc prysznic, ubierając się i pakując. Zeszłam po schodach i zauważyłam wchodzącego do domu Gerarda. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wracam do Leo. Dziękuję za wszystko. 

Pocałowałam Go w pliczek i jak najszybciej udałam się do samochodu. Wkładałam już kluczyk do stacyjki, gdy usłyszałam pukanie w szybę. Gerard. Otworzył drzwi promiennie się uśmiechając.
- Zapomniałaś torebki.
Odwzajemniłam uśmiech i wzięłam torebkę. Zamknął drzwi i machał mi do czasu, aż nie skręciłam na skrzyżowaniu.

***

Stanęłam przed drzwiami czekając, aż Leo mi je otworzy. Po paru minutach otworzył drzwi, ale nie spojrzał, kto w przed nimi stoi. Położyłam walizkę i torebkę w holu, ściągając buty i powoli za nim idąc. Był ubrany w białą bluzkę i szare dresowe spodnie. Usiadł na kanapie i przełączył na jakiś mecz w telewizji.
- Kto tym razem przyszedł mnie pocieszać i zapewniać, że będzie dobrze ?
Nie odezwałam się. 
-Nikt mnie nie przekona .. Zraniłem ją ... Nigdy mi się wybaczy..
Pociągnął nosem i rozsiadł się na tapczanie. Miał niewyraźny i pełen cierpienia głos. Poczułam, że po policzku spływa mi łza. Podeszłam do niego i zakryłam mu oczy swoimi dłońmi.
- Nie mam nastro....
Zaczął przesuwać swoje dłonie po moich rękach, aż dotknął moich rozpuszczonych włosów. Powili się odwrócił i równie powili odsłonił moje dłonie z Jego oczu.
- Anto .. - Uśmiechnęłam się. Wytarłam łzy spływające po Jego policzkach, a On uczynił to samo. - Przepraszam .. Naprawdę, nie wiem, co mną wtedy kierowało, ja ..
- To ja przepraszam ..
- Nie, ty mnie nie masz za co przepraszać.
- Mam, zachowałam się..
Nie dokończyłam, ponieważ uciszył mnie pocałunkiem. Uśmiechnęliśmy się do siebie i patrzyliśmy na siebie w ciszy, którą przerwał Leo.
- Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar... (Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić).
- Romantyczny się zrobiłeś.
Zaczerwienił się, na co ja pocałowałam go w policzek.
- Dla Ciebie uczyłem się każdego wersetu tej piosenki.
Przytuliłam go i szepnęła do ucha "Nawet nie wiesz, jak tęskniłam"
- Ja też tęskniłem.
- Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię bez Ciebie żyć.
Pocałował mnie w czoło i spojrzał głęboko w oczy.
- Ja bez Ciebie też.
To był odpowiedni moment, by mu powiedzieć o dziecku.
- Mam coś dla Ciebie .. Poczekaj chwilkę.
Kiwnął głową, a ja udałam się do przedpokoju, gdzie leżała moja torebka, a w niej zdjęcie naszego dziecka. Poczułam, że nogi mam jak z waty, a głowa jakby zaraz miała eksplodować mi z bólu. Poczułam, że tracę pole widoku i opadłam na ziemię.

***

Obudziłam się w szpitalu. Dokładnie pamiętałam zdarzenie przed omdleniem. Rozejrzałam się i ujrzałam Leo, który spał na krześle koło mojego łóżka, trzymając mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do siebie i ścisnęłam Jego dłoń. Szybko się ocknął, ujął moją twarz w swe dłonie i mocno pocałował.
- Anto, nawet nie wiesz, jak się o Ciebie bałem.
- Zdaję sobie sprawę. - Przejechałam dłonią po Jego policzku. Uśmiechnął się do mnie. - Muszę Ci coś powiedzieć. Podasz mi torebkę ? Wziąłeś ją, prawda ?
- Wziąłem, ale spokojnie. Zaraz przyjdzie lekarz.
- No i co ? Nie dowiesz się tego od lekarza, tylko ode mnie. - Spojrzał na mnie z malującym się przerażeniem. - Spokojnie Skarbie, podaj mi tą cholerną torebkę.
Powiedziałam z szerokim uśmiechem, co go uspokoiło. Podał mi ją i zauważyłam, że na salę wchodzi lekarz. Poderwałam się z łóżka i wskazałam na niego palcem.
- Nie teraz ! Za 10 minut, dobrze ?
- Ale musimy porozmawiać o pani cią..
- Zabije jak Pan dokończy.
Wycedziłam przez zęby ze sztucznym uśmiechem. Lekarz się zaśmiał i wyszedł. Leo spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pocałowałam go i wysypałam zawartość torebki na łóżko. Jest i zdjęcie. Odwróciłam je, chwyciłam Leo za rękę i spojrzałam mu w oczy.
- Leo .. Mam dla Ciebie niespodziankę. - Momentalnie zbladł. Bałam się, że zaraz mi zemdleje i po raz kolejny coś mi przerwie o powiedzeniu mu o ciąży. - Spokojnie .. Mam nadzieję, że ta wiadomość Cię ucieszy.
Wypuścił powietrze i ścisnął moją dłoń. 
- Słucham Skarbie. - Odwróciłam zdjęcie promiennie się uśmiechając. Leo wziął je do rąk i z sekundy na sekundę, Jego uśmiech stawał się szerszy. - Czy to ..
- Poznaj nasze dziecko ... Ma już 6 tygodni.
Ścisnął moją dłoń i z pełnym miłości spojrzeniem zatopił się w moich brązowych oczach.
- Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy. Kocham Cię. - Pocałował mnie bardzo namiętnie, na koniec podnosząc mi koszulkę i delikatnie całując brzuch. - Cześć Mały .. To ja .. Twój tatuś.
Zaśmiałam się i teraz to ja go namiętnie pocałowałam.
- Będziesz wspaniałym ojcem.
Uśmiechnął się i na salę wkroczył lekarz.
- Już ? Pan Messi został poinformowany ? - Leo pocałował mnie w rękę i kiwnął głową patrząc mi w oczy. - A więc teraz tak. Może Pan już partnerkę zabrać do domu, tylko proszę pilnować, by Panna Antonella unikała jakiegokolwiek stresu. Bo to już drugie omdlenie w ciągu tygodnia.. Wynikające właśnie ze stresu, co może zaszkodzić dziecku.
- Niech się Pan nie martwi, tym razem jej nie zawiodę.
Nawet na niego nie spojrzał, ciągle patrzył na mnie. Lekarz uśmiechnął się i dał mi wypis. Po godzinie byliśmy już u siebie. Leo zaniósł mnie do sypialni i położył w łóżku, całując i następnie idąc do kuchni. Usiadłam na łóżku i na niego czekałam. Wrócił z kubłem lodów czekoladowych i ze słoikiem ogórków.
- Jakbyś była głodna. Słyszałem, że kobiety w ciąży mają dziwne zachcianki.
Zaśmiałam się i wciągnęłam go do łóżka namiętnie całując.
- Kocham Cię Idioto.
W łóżku zostaliśmy już cały dzień. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, całowaliśmy. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Minęły dwa tygodnie. W Barcelonie miał zostać rozegrany towarzyski mecz Hiszpanii z Argentyną. Byłam na  trybunach, razem z rodzicami Leo. Bardzo ciepli i pogodni ludzie. Nie wiedzą jeszcze, że za ponad pół roku zostaną dziadkami. Leo powiedział, że dowiedzą się inaczej. 
Mecz zakończył się remisem 3:3 .. Kolejny hattrick Leo, zadedykowany nie tylko mi .. Po strzeleniu trzeciej bramki włożył piłkę pod koszulkę i wskazał z szerokim uśmiechem na trybunę, gdzie siedziałam. Zakryłam twarz ze zdumienia i poczułam, że jestem w objęciach mamy Leo. Uśmiechała się i razem z Jego tatą, składali mi gratulacje.

_____________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Zdecydowanie mój ulubiony rozdział :3 serio, włożyłam w niego dużo serca i długo go planowałam <3 Na początku, chciałam go podzielić na dwie części, ale ostatecznie zrezygnowałam ;D
Mam nadzieję, że podoba wam się efekt końcowy :)

Dziękuję za każdy komentarz, za każdym razem jest ich coraz więcej, a to ogromnie motywuje < 33 mam nadzieję, że po tym rozdziałem, też pojawi się spora ilość komentarzy :))

(Tłumaczenie listu Leo do Antonelli  :
KLIK
"Będę na Ciebie czekać..
usiądziemy już razem nad brzegiem morza
i będę mógł spacerować z Tobą za rękę
I chociaż moje życie upłynie,
będę na Ciebie czekać.
Wiem, że w Twoich oczach jest jeszcze miłość
i że Twoje spojrzenie mówi: wrócę
 I chociaż moje życie upłynie, będę na Ciebie czekać...
Czuję się tak, jakby zabrali mi kawałek duszy
Jeśli odejdziesz, nic nie pozostanie
oprócz serca bez życia
Twoje odejście sprawiło ze krzyczy ale nie robi tego głośno
Czuję, że życie mi uchodzi
ponieważ nie ma mnie przy Tobie...
Czuję, że nie ma dla mnie księżyca
jeśli nie mam Twojej pieszczoty ...
ani cale życie ani cala morska woda da radę
ugasić całą miłość, której mnie nauczyłaś
Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić
 Ponieważ moja ręka nie służy do spacerowania z dużej odległości")


Do następnego ! ;*

poniedziałek, 18 listopada 2013

ROZDZIAŁ V

Przebudziłam się, ale nie otwarłam jeszcze oczu. Bałam się, że to co się wydarzyło jest tylko moją kolejną senną fantazją. Po pary sekundach przełamałam się i otwarłam oczy. To nie sen. Leżałam w Jego łóżku. Odwróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam Go pogrążonego w głębokim śnie. Patrzyłam na niego jeszcze parę minut, ale ostatecznie wstałam by zrobić mu śniadanie. Ubrałam jedną z jego koszulek i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty, by zrobić naleśniki. Zajęło mi to 20 minut. Gotowy posiłek zaniosłam Messiemu do łóżka. Stanęłam w drzwiach sypialni. Ciągle słodko spał, nie miałam serca Go budzić, ale zależało mi na tym, by zjadł ciepłe śniadanie. Położyłam tackę z posiłkiem na nocnym stoliku i położyłam się naprzeciw, całując Go w usta. Otworzył oczy i powitał mnie uśmiechem.
- Cześć ..
- Cześć ..
- Wyspana ?
- Tak, a ty ?
- Też, głodna ?
- Skarbie, przecież wiesz, że nie jem śniadań. - Uśmiechnęłam się do niego, a ten odkrył kołdrę i ją na mnie nałożył, namiętnie całując. - O nie, nie, nie mój drogi ! Na chwilę obecną wystarczy czułości.
Zrezygnowany przewrócił oczami i usiadł na brzegu łóżka. Przetarł oczy, a ja objęłam Go od tyłu.
- Zrobiłam Ci śniadanie.
Spojrzał na wyznaczone przeze mnie miejsce.
- Jesteś wspaniała.
Pocałował mnie w policzek i wziął tackę z naleśnikami ponownie układając się w łóżku. Oparłam głowę o Jego ramię i włączyłam telewizor. Aktualności sportowe. Puszczana była akurat powtórka wczorajszego zwycięstwa Barcy nad Realem. 
- Lionel Messi strzela hattricka w meczu z Realem. Kolejny w tym sezonie i kolejny raz dedykowany tej samej kobiecie. Kim jest tajemnicza brunetka, która tak uskrzydla najlepszego piłkarza globu ?
Spojrzeliśmy na siebie. Leo odłożył talerz z naleśnikiem i głęboko wpatrywał się w moje oczy. Położył mnie na łóżku i odpowiedział spikerowi w telewizorze.
- Ta tajemnicza brunetka, jest sensem mojego życia.
Zaczęliśmy się całować, co przerwało nam dzwonienie mojego telefonu. Trzy razy Go zignorowaliśmy, ale kiedy zaczął dzwonić dodatkowo telefon Leo, zrezygnowani je odebraliśmy.
- Shakira.
- Gerard.
Westchnęłam, a Leo wypuścił powietrze.
- Tak Shaki ? Coś się stało ?
- Hej Kochanie ! W sumie to nie, ale miałabym do Ciebie prośbę.
Odwróciłam się i spojrzałam na Leo, który również na mnie patrzył, rozmawiając z przyjacielem. 
- Jasne, co to za prośba ?
- Zajęłabyś się dziś Milanem ? Chcemy z Gerardem spędzić wspólnie cały dzień, a Milan nam będzie przeszkadzał.
Serio ? Shakira serio ? Akurat dziś ? No nic .. Wypada się zgodzić.
- Jasne ! Dla Ciebie wszystko. 
- No to genialnie. Podrzucimy Ci go o 13.
Rozłączyła się. Nie zdążyłam jej powiedzieć, że jestem u Leo..
- Co chciała Shakira ?
- Bym zajęła się Milanem .. Co chciał Gerard ?
- Dziwny zbieg okoliczności. - Zaśmialiśmy się. - Oni są serio głupi.
- To mało powiedziane. Podrzucą Go o 13.
- Wiem ... Która jest ?
Spojrzałam na zegarek w telefonie.
- Kurde za piętnaście 13 !
Pospiesznie opuściliśmy łóżko i zaczęliśmy się ubierać.. Znaczy się .. Leo się ubierał, ja nie miałam co ubrać. 
- Leo .. Ja nie mam ubrań.. Znaczy się mam, ale te z imprezy.
- Kurcze racja ... Dzwoń do Shakiry, by Ci jakieś swoje ubrania przywiozła. Do Ciebie mamy trochę daleko, a Milana przywiozą do mnie.
Kiwnęłam głową i wykonałam telefon do przyjaciółki. Zaśmiała się do słuchawki, gdy usłyszała prośbę o ubrania.
- Przepraszam Skarbie, że wam przeszkodziliśmy z Gerardem .. Potem musisz mi wszystko opowiedzieć ! Z najdrobniejszymi szczegółami !
- Ty się już tak Shaki nie ekscytuj ! Do zobaczenia.
Zjawili się po 10 minutach, w tym czasie ogarnęliśmy dom, ponieważ sprzątaczka miała przyjść o 14.
No i dzwonek do drzwi. Leo wstał z kanapy i poszedł otworzyć.
- No siema stary.
Usłyszałam jak przybija sobie piątkę z Gerardem i po chwili zobaczyłam wbiegającą Shakirę do salonu z Milenem na rękach. Położyła synka na podłodze i usiadała koło mnie z ogromnym bananem.
- No heeeeeeej !
- No hej. - Zaśmiałam się i pocałowałam przyjaciółkę w policzek. Zaraz potem zaczęła mnie dźgać i pokazywać język. - Shaki ogarnij się !
Zaśmiała się i rzuciła mi się na szyję.
- Jak tam noc ?
Zapytała ironicznie się uśmiechając i patrząc mi w oczy.
- Pogadamy jak wrócisz z randki z Gerardem.
Ponownie pocałowałam przyjaciółkę a ta z zażenowaniem na mnie spojrzała.
- Shaki ! Skarbie, zbieramy się.
- Już Geri ! Tu masz Anto torbę z ubraniami. - Wstała i dodała jeszcze swoje trzy grosze. - Wiesz, jak Milan zaśnie, to możecie dokończyć to, w czym przerwał wam mój i Gerarda telefon.
Dokończyła i pobiegła do partnera głośno się śmiejąc. Poszłam za nią, biorąc Milana na ręce.
- Jesteś głupia.
Powiedziałam jej na ucho, gdy mieli wychodzić.
- No ja Ciebie też kocham.
Posłała mi całusa i wyszła.
- Bawcie się dobrze, mam nadzieję, że Milan nie będzie przeszkadzał. Do zobaczenia Anto, Leo do treningu.
Leo kiwnął przyjacielowi i zamknął drzwi.
- Poczekaj .. "Do treningu" ? ..
Spojrzeliśmy na siebie. Zaśmiałam się i zagadałam do Milana.
- No mały, dziś spędzisz noc z wujkiem Leo.
- I ciocią Antonellą.
Wtrącił całując mnie w usta i biorąc malucha na ręce.
- To co dziś robimy "wujku" ?
Zapytałam siadając koło niego na kanapie.
- Zabieram Cię na zakupy Skarbie. Nie przyjmuję odmowy. Musisz mieć jakieś swoje ubrania u mnie. Tak na wszelki wypadek.

***

Pierwszy raz byłam na zakupach, na których mogłam brać to, co tylko chciałam, ponieważ Leo fundował. Było mi głupio, ale On kazał mi się przyzwyczajać. Milana na czas zakupów podrzuciliśmy Fabregasowi. Poprosiliśmy Go, by nie mówił Gerardowi. Po zakupach poszliśmy na obiad do jednej z restauracji w centrum handlowym (czy. McDonald). Leo zamówił sobie zestaw z niespodzianką, a ja tortillę i frytki. Przez cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy na różne tematy.
Z Leo nie można się nudzić. Chociaż przyznam, że nie spodziewałam się po nim różnych rzeczy. Np. Negocjowania ceny jednej z sukienek, która podobała się Leo i stwierdził, że da mi ją w prezencie, albo wpadnięcie na pomysł, by podchodzić do różnych ludzi w centrum handlowym i prosić ich o autografy, albo o zdjęcia. Miny tych ludzi = widok bezcenny.

Dochodziła 17, weszliśmy do Cesca i Danielli, by odebrać Milana, ale ostatecznie zostaliśmy tam na parę godzin. W tym czasie Leo, Cesc, Milan i Lia kąpali się w basenie, a ja z Daniellą opalałyśmy się na tarasie.
(Taka mała dygresja - wiem, ostry fotoshop B| )
Dochodziła 22, postanowiliśmy wracać, ponieważ Milana nużył już sen.
Weszliśmy do domu, Leo trzymał wszystkie bagaże z zakupów, a ja udałam się do łazienki by wykąpać Małego. Zajęło mi to parę minut, następnie przebrałam Go w śpioszki i położyłam się z nim do łóżka Leo. Śpiewałam mu kołysanki i powoli zasypiał. Leo przyglądał mi się od jakiegoś czasu. Myślał, że nie widzę, jak robi mi zdjęcia. Po paru minutach zasnął, a ja powoli wyszłam z łóżka, zostawiając głęboko śpiącego syna przyjaciółki. Zamknęłam drzwi z sypialni i usiadłam na tapczanie obok Leo, który oglądał powtórkę jakiegoś meczu.
Wtuliłam się w niego i skupiłam się na meczu, ale On wyłączył telewizor i zaczął gładzić moje włosy.
- Kocham Cię.
Dwa słowa, a ile ze sobą niosą. Usłyszane od odpowiedniej osoby sprawiają, że życie w parę chwil staje się kolorowe, mimo złego dnia, złego humoru. Doskonale wiedziałam, że mnie kocha. Powtarzał mi to całą noc, ale za każdym razem odbierałam te słowa, jakby wypowiadaj je w moją stronę pierwszy raz.
- Ja Ciebie też.

~ MIESIĄC PÓŹNIEJ ~

Nawet nie wiem kiedy wprowadziłam się do Leo, ponieważ za każdym razem zamiast wracać do siebie, wracałam do Niego i pewnej nocy powiedział, bym ostatecznie się do niego wprowadziła. Nie musiał mnie długo przekonywać. Nie jeden stwierdziłby, że to wszystko co jest między nami, dzieje się za szybko, ale za każdym razem jak o tym myślałam, przypominały mi się słowa Shakiry "Książe raz zatańczył z Kopciuszkiem i już wiedział, że się z nią ożeni".
Przygotowywałam akurat obiad, oczekując Leo po treningu. Przekręcił się zamek w drzwiach i ujrzałam Jego pełną entuzjazmu i radości twarz. Objął mnie od tyłu całując w szyję.
- Mam niespodziankę.
- Jaką ?
- Za trzy godziny mamy klubowy bankiet. Zapomniałem Ci o nim powiedzieć, informuję Cię, że idziemy.
Odwróciłam się do niego i zaśmiałam.
- Mój Kochany zapominalski ! - Złożyłam na Jego ustach pocałunek. - Ważne, że o mnie nie zapominasz.
- O Tobie nigdy !
- Dobra, dobra. Siadaj do stołu, już podaję.
Oczywiście zjedzenie posiłku zajęło nam godzinę. W między czasie robiliśmy wojny (rzucanie w siebie ryżem), strzelaliśmy karne (oliwkami .. Za bramki robiły usta.) i na koniec wyścigi (kto pierwszy wypije swój sok pomarańczowy. Tylko tą konkurencje wygrałam. Po wojnie na jedzenie zmuszona byłam po raz kolejny myć włosy). Do klubowego bankietu została godzina, gdy zdołałam wyjść z pod prysznica. Stanęłam przed swoją szafą w szlafroku i myślałam, co byłoby najlepszą kreacją na bankiet. Leo najwyraźniej czytał mi w myślach. 
- Pamiętasz tą sukienkę, którą wynegocjowałem kiedyś tam ? Tą różową.
Odsłonił białe ząbki w szerokim uśmiechu. No zrobię mu tą przyjemność i założę tą sukienkę. Podbiegłam do niego i pocałowałam w nos.
- Dziękuję Geniuszu ! I ubieraj już garnitur ! Nie możemy się spóźnić.
Na szczęście byliśmy trochę przed czasem.
Na miejscu była już Shakira z Gerardem, Anna z Andresem, Daniella z Cesciem, Javier z Fernandą,

Pedro z Carol i Victor z Yolandą. Można powiedzieć, że podzieliliśmy się na dwa "obozy". Panie na prawo, Panowie na lewo. Mężczyźni rozmawiali o swojej pasji - piłce nożnej, a my na temat swoich fryzur, sukienek i butów. Normalnie zakochałam się w sukience Anny.
Bankiet trwał bardzo długo, bo do 4 rano. Świetnie się bawiliśmy. Nie była to moja pierwsza impreza w takim gronie, ale pierwsza, która odbyła się w kulturalnej atmosferze (czyt. Małe dawki alkoholowe).
Obudziliśmy się następnego dnia koło godziny 15. Zamierzaliśmy przespać cały dzień, ale zadzwoniła Shakira.
- No hej, Anto masz dziś czas ?
- Hej Skarbie, mam, mam. Co się stało ?
- Nie, nic, nic. Po prostu potrzebowałabym dziś pomocy w studio. Pojechałabyś ze mną ? Proooszeee...
- Jasne, nie ma problemu.
- Będę po Ciebie o 18. Dziękuję Kochanie !
Rozłączyła się, a Leo spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- No co ?
- Mieliśmy leżeć cały dzień ..
- Poleżymy jak wrócę. Teraz lecę pod prysznic.
- Lecę z Tobą !

***

Dochodziła 20 a my nawet nie byłyśmy w połowie pracy. Pomagałam Shakirze dopasować repertuar na koncert w Madrycie.
- To może "Waka waka" tradycyjnie zaśpiewam na końcu ?
- No to już mamy Kochanie od godziny ustalone.
Poczochrałam przyjaciółce włosy i wróciłam do listy.
- Może zostawmy to już tak, jak jest.
- Myślisz, że to wszystko pasuje ?
- Tak, myślę, że taki repertuar jest bardzo dobry. Zaczniesz od czegoś szybkiego, by rozruszać publiczność, później zwolnisz ton i zakończysz "Waka waka".
Uśmiechnęłam się do niej składając nasze notatki do segregatora.
- Dziewczyno jesteś genialna ! Chciałabyś ze mną pracować ?
Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
- Serio pytasz ?
- Bardzo serio.
- W takim razie biorę to.
Obie się zaśmiałyśmy i rzuciłyśmy sobie w ramiona.
Zamknęłyśmy studio i w 15 minut byłyśmy pod domem Leo.
- No to dobranoc Kochanie i jeszcze raz za wszystko dziękuję ! Widzimy się jutro o 14.
- Jasne, dobranoc.
Ucałowałyśmy się i pospiesznie weszłam do domu. Szukałam kluczy w torebce, gdy na drzwiach zauważyłam karteczkę z napisem "Nie oświecaj światła". Znalazłam klucze i zaśmiałam się do siebie. "Co ten mój Leo wymyślił ?". W domu panowałaby ciemność, gdyby nie fakt, że wszędzie zapalone były świeczki i rozsypane płatki róż. Na blacie kuchennym kolejna karteczka "Na tarasie". Rzuciłam torebkę na tapczan w salonie i udałam się na dwór. Przy zastawionym stole stał Leo, ubrany w garnitur. Podszedł do mnie, całując w czoło i prowadząc do stołu. Byłam w szoku.
- Leo .. Z jakiej to okazji ?
- Dziś Skarbie mamy miesięcznice.
Uśmiechnął się i wręczył mi bukiet róż.

***

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie rano, ponieważ strasznie mnie zemdliło. Nie wiem, czy to przez kolację .. Gotował Leo, a On do super wzorowych kucharzy nie należy. Mojego chłopaka już nie było w domu - poranny trening. Będzie koło 13. Praktycznie się miniemy, bo dziś zaczynam swój pierwszy dzień w pracy. Nie jem śniadań, więc zamiast pójść coś zjeść, postanowiłam posprzątać dom. Nie lubię bałaganu, a sprzątaczka będzie po 14.
Zrobiłam pranie, pomyłam podłogi, zmieniłam pościel, posprzątałam kuchnię i łazienkę. Tak oto minął mi czas do 13. Leo jeszcze nie było. Ubrałam różową sukienkę, dobierając do niej miętowe szpilki. Włosy spięłam w warkocz na bok i lekko pomalowałam oczy. 13:30 Leo jeszcze nie było, więc napisałam mu karteczkę z informacją, że jestem w pracy. W 15 minut byłam w studio, gdzie czekała na mnie Shakira.
- Ojej, ślicznie wyglądasz !
- Wzajemnie !
- Boskie masz te miętowe szpilki..
- Leo wybierał.
Zaśmiałyśmy się i Shakira przedstawiła mi członków swojego zespołu. Po 40 minutach poznawania się, wzięliśmy się wszyscy do pracy. Shakira dopracowywała swój wokal i nową piosenkę. Ja odpowiadałam za korektę całego koncertu i całego planu. Mijała 2 godzina pracy, bardzo mi się to podobało.
- Idziemy coś przekąsić ?
- Ja chętnie, Anto, Shaki idziecie z nami ?
Zapytał nas gitarzysta. Obie pokiwałyśmy przecząco głowami. Mężczyzna z resztą zespołu opuścili studio i zostałyśmy same.
- Jak tam ? Widzę związek kwitnie.
- Jest wspaniale.
Uśmiechnęłam się do nie, ale poczułam się strasznie dziwnie. Shakira mówiła do mnie, ale ja jej nie słyszałam i zaczynała mi się rozmazywać.
- Anto ?! Anto co się dzieje !?

Osunęłam się na podłogę i więcej już nie pamiętam...

____________________________________________________

CZYTASZ KOMENTUJESZ :)

No i mamy kolejny ^^ jestem już w połowie Tego opowiadania :))
Dziękuję za miłe komentarze, których z każdym kolejnym rozdziałem przybywa :3
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3



Do następnego ! ;*