czwartek, 28 listopada 2013

ROZDZIAŁ VII

Obudziłam się następnego dnia po meczu reprezentacyjnym z szerokim uśmiechem na ustach. Ziewnęłam i obróciłam się na drugi bok, gdzie napotkało mnie Jego spojrzenie. Opierał głowę na prawej ręce i posyłał mi całusa. Po raz kolejny się uśmiechnęłam i wtuliłam w Jego tors.
- Długo już nie śpisz ?
- 10 minut.
- To dlaczego mnie nie obudziłeś ?
- Nie miałem serca Cię budzić. - Odpowiedział całując mnie w czubek głowy, następnie odsłaniając mi koszulkę i czule całując w brzuch. - Witaj Maleństwo.
Uwielbiam Tego faceta. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś miałabym być z kimś innym, jak nie z nim. Pocałował mój brzuch jeszcze parę razy, następnie kładąc się na nim i śpiewając jakąś piosenkę dla dzieci. Wywnioskowałam z tego dwie rzeczy. Pierwsza : Będzie wspaniałym ojcem dla naszego dziecka. Druga : Nie potrafi śpiewać. Zaśmiałam się i poklepałam Go po plecach.
- Wychodź z łóżka mój ty wszechstronnie utalentowany piłkarzu ! Musimy zjeść śniadanie.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, następnie namiętnie mnie całując i wyskakując z łóżka.
- Powiedziałaś "musimy" ! Nareszcie zjemy razem śniadanie ! Normalnie wyczekiwałem tego dnia !
Powiedział i tanecznym krokiem ruszył do kuchni, szykując jak mniemam naleśniki. Zaśmiałam się i ciągle się śmiejąc dotarłam do kuchni by mu pomóc.
Leo był w takim świetnym humorze, że nie szło szybko zrobić posiłku dla naszej dwójki. Cały czas śpiewał piosenki, które leciały w radiu do tego dodając swojej wymyślone kroki taneczne, żonglował pomidorami, obracał naleśniki, podrzucając je na patelni tak wysoko, że jeden (nie wiem jakim cudem) znalazł się na lodówce. Gdy w końcu usiedliśmy do posiłku to postanowił mnie nakarmić, bo stwierdził, że za mało zjadłam. Jak nie chciałam jeść, to zwracał się do naszego dziecka, patrząc na mój brzuch "Błagam Cię Maluszku, nie bierz przykładu z mamy. Bo jeśli ty też będzie tak mało jeść, to mama zacznie przyrządzać mniejsze posiłki .. UMRĘ Z WAMI Z GŁODU !".  Wiem, że zaczynam się powtarzać, ale kocham Tego faceta najmocniej na świecie.
Jedzenie zajęło nam 40 minut, później wspólnie pozmywaliśmy i usiedliśmy wtuleni w salonie oglądając jakąś hiszpańską telenowele.
- Anto, mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- A więc słucham.
- W związku z tym, że moi rodzice nie mogli zostać dłużej w Barcelonie, dostałem od nich zaproszenie do Rosario. Wszyscy chcą Cię poznać.
Obdarzyłam Go najcudowniejszym uśmiechem, na jaki było mnie stać i pocałowałam w policzek wstając.
- To kiedy lecimy do Argentyny ?
- Samolot mamy dziś o 16:00
Dodał z naturalnym wyrazem twarzy. Zaniemówiłam. Spojrzałam na zegar wiszący w kuchni. 14:00.
- Nie mogłeś mnie wcześniej poinformować ?!
Wybiegłam z salonu jak poparzona, wbiegając do sypialni szukając odpowiednich ubrań. Towarzyszył mi przy tym głośny śmiech Leo.
- Tak, też Cię kocham !

***

Siedzieliśmy już w prywatnym samolocie, który wynajął Leo. W Argentynie jest różnica czasu o 6 godzin, więc wylądujemy koło 14:00. Rozmawialiśmy chwilę, ale zmorzył mnie sen i obudziłam się już na prywatnym lotnisku w Rosario.
- Wstawaj Skrbeńku, moja siostra i bracia na nas czekają.
Pocałował mnie w czoło i trzymając za rękę wyprowadził mnie z samolotu. Zauważyłam jakąś kobietę w towarzystwie dwóch mężczyzn. Znałam ich z internetu. Maria Sol, Rodrigo i Matias. Zauważyli nas i energicznie machali rękami. Leo również im pomachał, a ja zaczęłam się denerwować, co nie umknęło Jego uwadze.
- Coś się stało ?
- Boję się.
- Nie masz czego. Pamiętaj, jesteśmy tu razem.
Pocałował mnie w rękę, co dodało mi odwagi i pewniejszym krokiem doszliśmy do Jego rodzeństwa.
- Leo ! Stary, jak ja się stęskniłem ! 
Jako pierwszy wyściskał Go Rodrigo, później Matias i na końcu Maria Sol.
- Ja za wami też się stęskniłem ! - Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i ponownie ujął moją dłoń. - Poznajcie Antonellę, moją dziewczynę.
- Część.
Pomachał im z niepewnym uśmiechem. Jako pierwsza podeszła do mnie siostra Leo i mocno mnie wyściskała.
- Witaj w naszej rodzinie.
Szepnęła mi na ucho i ciepło się do mnie uśmiechnęła. Później mocno przytulił mnie Matias, a po nim Rodrigo.
- Niesamowite, że jakaś dziewczyna zawróciła w głowie naszemu młodszemu braciszkowi. Antonello wiedz, że Cię podziwiamy !
Dodał szturchając Leo, który spłonął rumieńcem.
- No dobra nie męczcie ich ! Mama mówiła o Tobie dziś rano, po powrocie z Barcelony. Jest zachwycona.
Powiedziała Maria Sol, biorąc mnie pod rękę i prowadząc do samochodu.
Po 15 minutach jazdy, które upłynęły szybko, w bardzo miłej atmosferze dotarliśmy do Ich rodzinnego domu. Gdy przekroczyłam próg, bardzo mocno przytuliła mnie Jego mama, trzy razy całując w policzek, a po niej tata Leo. W domu, przy ogromnym stole w salonie siedziały żony Matiasa i Rodrigo z dziećmi i mąż Mari Sol z malutkim dzieckiem na kolanach. Siostra Leo zajęła nam miejsce koło siebie i po niemal 10 minutach, wszyscy rozmawialiśmy tak, jakbyśmy się znali od paru dobrych lat.
- Jak się czujesz ?
Zapytała mnie Maria Sol, spoglądając z uśmiechem na mój brzuch.
- Dziękuję, bardzo dobrze. Zaczynam drugi miesiąc.
Uśmiechnęła się do mnie i wzięła od męża swoją córeczkę.
- Popatrz Skarbie, będziesz mieć kuzyna, bądź kuzynkę w niemal swoim wieku. - Dziewczynka uśmiechnęła się i wyciągnęła rączki w moją stronę. - Chcesz ją potrzymać ?
- Jasne.
Uśmiechnęłam się do maluszka delikatnie ją do siebie przytulając i nucąc jedną ze znanych mi kołysanek. Maria Sol oparła głowę na ręce i przyglądała mi się z coraz większym uśmiechem.
- Będziesz dobrą matką.
Odezwała się widząc, że dziewczynka zasnęła w moich ramionach. Odpowiedziałam uśmiechem i oddałam jej córeczkę.
- Dziękuję.

***

Po posiłku Leo zabrał mnie na spacer i wspólnie wspominaliśmy miejsca z naszego dzieciństwa. Byliśmy 
przed moim pierwszym domem, na boisku, gdzie Leo grał swoje mecze i na samym końcu usiedliśmy na murku, na którym przez rok oglądałam Jego mecze. Trzymaliśmy się za ręce i patrzyliśmy głęboko w oczy.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Słysząc moją odpowiedź, zatopił swoje usta w moich. Był to jeden z naszych najdłuższych pocałunków (a nie ukrywam, że często się całujemy), ale miał on swoją moc. Całowaliśmy się w miejscu naszego pierwszego spotkania. Momentalnie przypomniała mi się tamta sytuacja. Gdy skończyliśmy się całować, oparł swoje czoło na moim.
- Przed 20:00 mamy umówiony lot powrotny. Gdyby nie jutrzejszy trening, zostalibyśmy w Rosario na noc.
- Okey. To co, idziemy się pożegnać z Twoją rodziną ?
- Zaraz. Teraz chciałbym się z kimś przywitać. - Zeskoczył z murku, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Zaraz się przekonasz.
Dodał, pomagając mi zejść na ziemię. Po 5 minutach, które przeszliśmy w ciszy, doszliśmy na cmentarz. Wiedziałam, gdzie mnie prowadzi. Puścił moją dłoń i szedł pierwszy, mijając mogiły zmarłych ludzi i po chwili dochodząc do grobu swojej babci. Stanął przez grobem i w ciszy wpatrywał się w zdjęcie na nagrobku.
- Pomogła mi stać się piłkarzem.
- Wiem.
Odpowiedziałam czyniąc znak krzyża i razem z nim w ciszy odmawiając słowa modlitwy. Spędziliśmy na cmentarzu 10 minut. Widziałam, że cierpi. Babcia była dla niego jedną z ważniejszych kobiet w życiu. Gdy opuściliśmy mury cmentarza, objął mnie i pocałował w policzek.
- Szkoda, że nie miałyście okazji się poznać.
- Na pewno teraz na nas patrzy i cieszy się z Twojego szczęścia.
Odpowiedziałam delikatnie całując Go w usta. Uśmiechnął się i ponownie w ciszy wróciliśmy do domu, by się pożegnać.
Mimo, że znałam tych ludzi 6 godzin, zdążyłam się z nimi zżyć. Byli tacy rodzinni i tak ciepło mnie przyjęli. Gdy żegnałam się z Marią Sol, ponownie szepnęła mi coś na ucho.
- Mam nadzieję, że następnym razem przylecicie do nas z zaproszeniem na ślub.
- Mam nadzieję.
Pocałowałam ją w policzek i mocno przytuliłam.

***

CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ

PODKŁAD MUZYCZNY

- Leoooo !
- No co ?!
- No pospiesz się !
- Przecież mamy jeszcze 40 minut ! 
- No niby tak, ale to MY jesteśmy świadkami i to MY powinniśmy za 20 minut być u pary młodej !
Właśnie dziś jest ślub Shakiry i Gerarda. Leo od 15 minut zalegał łazienkę na parterze, a mi nie chciało się wchodzić po tych długich schodach, z dość wielkim już brzuchem do łazienki na piętrze. Po moim długim pukaniu, Leo otworzył mi drzwi, będąc ciągle bez koszuli. Na co dzień by mi to nie przeszkadzało, ale dziś był ważny dzień, dla mojej przyjaciółki i zdenerwowało mnie to, że On ciągle chodzi prawie nagi. Klepnęłam Go w tyłek i zamknęłam za sobą drzwi do łazienki, zabierając się za malowanie oczu.
- Za co to było !?
- Obiecuję Ci, że zaraz po imprezie weselnej, nogi z dupy Ci powyrywam.
Odpowiedziałam, na co ten wszedł do łazienki, objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
- Możesz to zrobić teraz.
Zaśmiałam się i maznęłam Go tuszem po policzku.
- Idź w końcu tą koszulę ubrać, bo inaczej Ci w tym pomogę !
- W takim razie poczekam.
Dźgnęłam Go w bok i "wyrzuciłam" z łazienki.
- Masz 5 minut, inaczej nikt Cię na tym weselu nie pozna !
Zaśmiał się i w końcu wziął się za ubieranie koszuli.

***

- Anto, jak wyglądam ?
- Jak księżniczka Kochanie.
Odpowiedziałam przyjaciółce poprawiając jej suknię, na koniec całując w policzek.
- Na pewno ? 
- Na pewno !
Spojrzałyśmy sobie w oczy i po chwili szeroko się do mnie uśmiechnęła chwytając mnie za ręce.
- Cieszę się, że Cię poznałam.
- Ja tez się cieszę, że poznałam swoją idolkę.
Mocno się do siebie przytuliłyśmy.
- Anto, Shaki gotowa ? Możemy jechać ?
- Tak Leo, możemy.
Odpowiedziałam po raz kolejny poprawiając jej suknię.
- Nie mogę się doczekać, kiedy Ciebie zobaczę w takiej sukience.
Spłonęła rumieńcem i do pokoju wszedł Leo.
- Jedziemy ?
Po 5 minutach byliśmy w kościele. Shaki i Gerard prezentowali się cudownie. Cały czas się do siebie uśmiechali i podczas przysięgi oboje byli tak w siebie zapatrzeni, że kapłan musiał czekać jakiś czas, aż para zakochanych przestanie się w siebie wpatrywać. Gdy wychodzili z kościoła, to Gerard wziął Shakirę na ręce i pocałował na oczach gości,na koniec krzycząc, że jest najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi.
Impreza weselna była cudowna. Cały czas towarzyszył nam śmiech, dzieci biegały i wyciągały swoich ojców do wspólnej zabawy. Wybiła północ. Shakira trzymając męża za rękę wzięła mikrofon.
- Zapraszam wszystkie Panny na środek sali !
Shakira będzie rzucać weselny bukiet, a ta dziewczyna, która złapie kwiaty jako pierwsza wyjdzie za mąż.
- Anto ! Ty też !
Krzyknęła widząc, że cały czas siedzę z Leo przy stole.
- No idź.
Leo pocałował mnie pomagając wstać.
- Przecież ja nie dam rady po ten bukiet skakać !
Zaśmiałam się wskazując na brzuch.
- Będziesz dodatkową przeszkodą dla reszty niezamężnych pań !
Pokazał mi język i zrobił unik przed moim uderzeniem.
- No dobra, dobra !
Wstałam i dołączyłam do niewielkiej grupki pań. Stanęłam koło Danielli.
- Raz ! Dwa ! Trzyy ! ..
Krzyknęła cała sala, a ja nawet się nie zorientowałam, gdy bukiet wylądował w moich rękach. Otwarłam usta za zdumnienia i spojrzałam na Leo, który razem z resztą klaskał i śmiał się, widząc moją minę. Shakira odwróciła się i zaklaskała podbiegając do mnie i mocno przytulając.
- Czyli za niedługo zobaczę Cię w białej sukni !
Szeptała z wyraźnym entuzjazmem w głosie.
- To teraz zapraszam na środek tych samotników, których żadna panna nie chce.
Zaśmiał się Gerard do mikrofonu, ale uciszył się, gdy dotknął Go wzrok żony.
- Idź Leo.
Pocałowałam chłopaka w usta, a ten szeroko się uśmiechnął i stanął koło Fabregasa.
- Raz ! Dwa ! Trzyy ! ..
Wybuchnęłam śmiechem, widząc jak Leo wysoko się wybił, by złapać muszkę przyjaciela. Wszyscy zaklaskali i śmiali się widząc narzekającego Fabregasa, który zarzucał przyjacielowi oszustwo.
- On się na mnie wspierał !
Gerard podszedł do Leo ciągle się śmiejąc i zmienił Jego krawat, na swoją muszkę.
- No proszę, najmniejszy wśród samotnych mężczyzn i do tego złapał muszkę.
Poklepał przyjaciela po ramieniu i wrócił do żony, podając mu mikrofon. Podeszłam do niego i spojrzałam z zapytaniem.
- Po co Ci mikrofon ?
Uśmiechnął się i wyciągnął z kieszonki marynarki czerwone pudełeczko. Zakryłam usta ze zdziwienia i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Antonello Roccuzzo.. Sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?
Trzymał moją dłoń, a cała sala wyczekiwała mojej odpowiedzi. Byłam w szoku. Po chwili szeroko się uśmiechnęłam, nadal wpatrując się w Jego oczy.
- O niczym innym nie marze.. Tak... Tak zostanę Twoją żoną.
Poczułam, że do oczu napływają mi łzy, łzy szczęścia. Leo nałożył mi pierścionek na rękę, powstał i namiętnie pocałował. Wszyscy goście zaczęli klaskać, a głos teraz zabrał Carles.
- No ! To teraz tańczymy !
Wszyscy się zaśmiali i zaczęli tańczyć, a my nadal całowaliśmy się, delektując tą chwilą. Po chwili spojrzeliśmy sobie w roześmiane oczy.
- Kocham Cię Antonello.
- Ja Ciebie też Leo. Od zawsze, na zawsze.
 Mocno wtuliłam się w Jego silne ramiona, śmiejąc się razem z Leo z Cesca i Gerarda, którzy tańczyli wolnego na środku parkietu.

____________________________________________________

Czytasz = Komentujesz :)

Rozdział dedykuje Alvesowej ! <3 (Karolinie K. ^^), Natalii L. <3 Kamili i Cyście <3
Nie wiem, co napisać pod tym postem :D mi rozdział się podoba i mam nadzieję, że wam też <333
Piosenka .. No po prostu musiałam ją dodać :3
Dziękuję, że czytacie i komentujecie <333



Do następnego :3 ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

ROZDZIAŁ VI

PODKŁAD MUZYCZNY 

Ocknęłam się, leżąc na podłodze w studio Shakiry. Słyszałam jej zdesperowany głos i widziałam oczy pełne strachu.

- Jezus Maria, Anto ! Co się stało ?!
Trzymając się za głowę usiadłam z pomocą przyjaciółki na krześle.
- Nie wiem .. Pojawiły mi się mroczki przed oczami i zemdlałam..
- Jadłaś coś dziś ?
- Przecież wiesz, że nie jem śniadań.
- W takim razie jedziemy do szpitala.
- Shaki, nie ma potrzeby..
- Jest Młoda i nie marudź !
Wstała wzięła torebkę i podała mi moją. Stanęła w drzwiach i gestem pokazała mi, że mam za nią iść. Nie chciałam się z nią kłócić. Postanowiłam zrobić to, o co mnie prosi i mieć święty spokój.
Gdy schodziłyśmy po schodach, prowadzących na parking, podtrzymywała mnie, bo schodzenie z nich sprawiało mi trudności. Strasznie kręciło mi się w głowie i strasznie mdliło.
- Tylko nie obrzygaj mi samochodu.
Rzuciła groźnie przekręcając kluczyk w stacyjce. Martwiła się o mnie. Była dla mnie jak matka, której tak bardzo mi przez ostatnie lata brakowało. Udało mi się powstrzymać mdłości i nie ubrudzić ukochanego samochodu mojej przyjaciółki. Minęło parę minut i byłyśmy w szpitalu.
- Powinnaś powiadomić Leo, gdzie jesteś.
- Nie no .. Nie będę go niepotrzebnie martwić.
- Anto, ty zemdlałaś !
- No i co z tego ? Shaki, jeśli coś mi będzie, to zadzwonię. OBIECUJĘ.
Dodałam, patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się i chwyciła mnie za rękę, prowadząc na izbę przyjęć.
- Proszę zapisać moją przyjaciółkę do pana Fernando Rodrigueza. Teraz.
- Przykro mi, ale doktora nie ma.
- To proszę do niego zadzwonić.
- Shaki, nie trzeba..
Spojrzała na mnie groźnie, co mnie momentalnie uciszyło. Znowu zwróciła się do pielęgniarki.
- PROSZĘ ZADZWONIĆ DO DOKTORA RODRIGUEZA.
Wycedziła przez zęby, a przerażona pielęgniarka kiwnęła głową i szybko wykręciła numer. Shaki odwróciła się w moją stronę i z triumfalnym uśmiechem.
- Pan doktor zaraz będzie.
- Dziękuję Złotko. Poczekamy na niego przed gabinetem.
Puściła oczko pielęgniarce i ponownie chwyciła mnie za rękę. Siedziałyśmy przed gabinetem przez 10 minut w ciszy, gdy pojawił się lekarz. Shakira poderwała się z miejsca i przywitała się z lekarzem.
- No witam szanowną Panią Mebarak ! Ostatnio widzieliśmy się .. Chyba po porodzie Milana, prawda ? Co teraz Panią do mnie sprowadza ? Wygląda Pani świetnie. - Oboje obdarzyli się uśmiechami i weszłam za nimi do gabinetu. Gestem pokazał nam, byśmy zajęły miejsca przed biurkiem. - No chyba, że nie chodzi o Pani stan zdrowia.
- Fernando, żadna Pani ! Shakira, a teraz do rzeczy. Ta Panienka obok mnie, to Antonella Roccuzzo.
Mężczyzna wstał i podał mi rękę.
- Bardzo miło mi poznać partnerkę najlepszego piłkarza świata. - Zarumieniłam się. - A więc, co Panience dolega ?
- Po prostu zemdlałam, a Shakira uparła się, by mnie przebadać.
- I słusznie. Często Pani mdleje ?
- Nie, to pierwszy raz.
- Hmm..
- To pewnie przez przemęczenie..
- Albo przez to, że nie jesz śniadań.
No musiała wtrącić swoje trzy grosze. Spojrzałam na nią z politowaniem, a ta ironicznie się uśmiechnęła.
- Okey, w takim razie najpierw USG, jeśli to nic nie wykaże, to tomograf.
Uśmiechnął się i podał mi skierowania na badania.
Podziękowałyśmy i opuściłyśmy gabinet, kierując się na drugi koniec szpitala. Usiadłyśmy przed gabinetem i nie musiałyśmy długo czekać.
- Kto następny ?
Usłyszałyśmy głos kobiety z gabinetu, w którym wykonywane jest USG. Powstałyśmy i weszłyśmy do gabinetu. Podałam lekarce skierowanie, a ta skinęła ręką, bym usiadła się na dziwnym fotelu. Posmarowała mi brzuch żelem i jeździła po nim małym aparatem do badania. Shakira siedziała koło mnie i tradycyjnie ściskała moją dłoń.
- Panno Roccuzzo, znam przyczynę Pani omdleń.
Powiedziała patrząc na mnie z promiennym uśmiechem.
- Przez te jej głodowanie, prawda ?
- Shaki .. A więc ?
- Zaczyna Pani 5 tydzień ciąży.

***

Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to w ciąży ? Siedziałam z Shakirą w samochodzie już po konsultacji z Panem Rodriguezem i patrzyłam na pierwsze zdjęcie dziecka mojego i Leo, które za niecałe 8 miesięcy pojawi się na świecie. Cieszyłam się, ale ciągle byłam jeszcze w ogromnym szoku, po usłyszeniu tej wiadomości. 
- To co, odstawić Cię do Leo ?
Zapytała z szerokim uśmiechem odpalając samochód. Nie odrywałam wzroku od zdjęcia, zdjęcia które już stało się moim ulubionym. Shakira kiwnęła głową i obrała kierunek na dom Leo. Całą drogę śpiewała, a ja powoli wracałam do siebie. Po 15 minutach jazdy, byłyśmy pod posiadłością Leo. Pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, kilkakrotnie dziękując. Idąc do domu, cały czas myślałam, jak mu powiedzieć o dziecku. Obliczyłam, że zaszłam w ciążę tego samego dnia, w którym Barca wygrała z Realem 5:0, był to dzień mojej pierwszej nocy z Leo. Przekręciłam klucz w zamku. Zaczęłam się bać. Czy Leo będzie się cieszył, że za 8 miesięcy zostanie ojcem ? Siedział w salonie i oglądał telewizor. Ściągnęłam buty, a zdjęcie schowałam w torebce. Usiadłam koło niego i powitałam Go pocałunkiem.
- Gdzie byłaś ?
Zapytał dość oschle, jak na niego.
- Z Shakirą.
- Pytam gdzie, a nie z kim..
- Byłam w szpi...
- Chociaż dobrze, że powiedziałaś z kim byłaś, bo podejrzewałbym, że jesteś z Fabregasem. Nie było Go na treningu, a podobno lubi wybierać Ci garderobę na jakiekolwiek uroczystości.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w Jego oczy pytającym wzrokiem.
- Leo .. O co Ci chodzi ?
- Mi ? O nic, dlaczego pytasz ?
- Dlaczego mi nie wierzysz ?
- Nie rozumiem, dlaczego mnie okłamujesz ? Rozmawiałem z Daniellą. Myślała, że Fabs poszedł na treningu, ja zadzwoniłem do studia, powiedzieli mi, że Ciebie tam nie ma. Jak to wytłumaczysz ?
W tej chwili cholernie zabolało mnie serce.
- Nigdy bym Cię nie zdradziła..
- To wytłumacz mi gdzie do cholery byłaś !?
Wstał i spojrzał nam mnie gniewnym wzrokiem. Również wstałam, powstrzymując łzy.
(Jeśli piosenka się skończyła - włącz jeszcze raz, jest idealna na ten moment ;])
- Byłam z Shakirą w ..
- Skończ się bronić tą Shakirą ! - Chwycił się za głowę i odwrócił w drugą stronę. - Ostatnio cały czas Cię nie ma, oddalamy się od siebie !
- A więc o to chodzi ?! Leo, od tygodnia pracuję ! Jakie oddalamy się ?! .. Dlaczego ja tego nie zauważyłam ?! Myślałam, że między nami jest idealnie, że nasz związek rozkwita, a ty mi teraz mówisz, że się oddalamy ?!
- Przyznaj, ta praca Cię pochłania.
- Nie potrafisz zrozumieć, że też chcę zarabiać na naszą przyszłość ?! - Spojrzałam mu w oczy z ogromnym wyrzutem. - Mnie pochłania praca ?! Mnie ?! Kto zostaje 2 godziny po treningu, by się doskonalić ? Kto chce grać w każdym meczu ? Kto chodzi 3 razy w tygodniu na siłownię ?! Leo, słyszysz ty siebie ? Prędzej to ja powinnam stwierdzić, że praca Ciebie pochłania, ale nie powiem tego ! Bo to jest twoja pasja, żyjesz tym ! I za to Cię pokochałam. Za tą pasję, za tę radość z życia, bo się spełniasz .. - Z każdym słowem moja złość przeplatała się ze smutkiem, dławiłam się łzami, miałam wszystkiego dość. Usiadłam na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Leo nic nie mówił, ale na mnie patrzył. Spojrzałam na niego i dostałam siły, by kontynuować monolog. - Nigdy przez myśl mi nie przeszło, by zarzucać Ci, że praca Cię pochłania ... Zawsze Cię kochałam, takim jakim jesteś .. Wiedziałam w co się pakuję, zakochując się w tobie... Pamiętasz .. Pamiętasz małą dziewczynkę z Rosario, która dawno temu pociągnęła Cię za koszulkę po jednym z meczy i uśmiechając się powiedziała, że będziesz piłkarzem ? - Leo spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - To byłam ja. Gdy pojawiłeś się w Barcelonie, by grać dla tego zespołu .. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie .. Zobaczyłam Cię po raz pierwszy na boisku i już wiedziałam, co to znaczy kogoś kochać. Możesz tego nie rozumieć.. Ja też nie pojmuję, jak mogłam się zakochać w kimś, kogo nawet nie znałam, ale od tamtego czasu, w moim życiu nie było żadnego innego mężczyzny. Kochałam Cię, za tą miłość do piłki nożnej, miałeś marzenia, wierzyłeś w siłę ich spełnienia ! Brałam z Ciebie przykład i marzyłam, by kiedyś Cię poznać. Poznałam, ale stało się tak, że nasze pierwsze spotkanie, spełniło wiele innych marzeń... Między innymi to, że się we mnie zakochałeś... A teraz, to wszystko zaczyna się sypać ..
Wstałam i udałam się do sypialni, wyciągając z szafy walizkę, pakując do niej wszystkie moje ubrania, ciągle płacząc. Poczułam Jego rękę, na moim ramieniu. Strąciłam ją i dalej się pakowałam. Kucnął naprzeciw mnie, chwytając mnie za ręce. Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
- Kochanie, przepraszam .. Nie wiem, co we mnie wstąpiło .. Ja ..
- Nie tłumacz się ..
Wyrwałam się z Jego uścisku i udałam się do łazienki, by spakować kosmetyczkę.
- Skarbie, naprawdę przepraszam.. Przepraszam, że Ci nie wierzyłem, że Cię oskarżałem ... Przepraszam..
Zagrodził mi drogę, gdy chciałam wyjść z łazienki. Spojrzałam w Jego oczy. Płakał.
- Jeśli mnie kochasz, to pozwól mi odejść.
Wypowiedzenie tych słów sprawiło mi wiele trudności, ale inaczej nie mogłam postąpić. Kolejna fala łez i kolejne spojrzenie w jego zaszkolenie oczy. Zamrugał parę razy i bezradny puścił mnie w drzwiach. Spakowałam kosmetyczkę powstrzymując się, by nie wtulić się w Jego silne ramiona. Patrzył na mnie wycierając oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Pociągnęłam nosem i do jednej ręki wzięłam walizkę, a do drugiej torebkę. Wyciągnęłam z niej klucze do domu i położyłam na kuchennym blacie.
- Nie będą mi już potrzebne ..
Wyszeptałam, unikając Jego wzroku. Nacisnęłam na klamkę, niestety to było ode mnie silniejsze. Ostatni raz na niego spojrzałam. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Przepraszam .. Zawsze będę Cię kochał...
Zacisnęłam oczy i uwolniłam dłoń z Jego uścisku. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam głośno płakać. Nie wiem ile to trwało.. Nie potrafiłam się uspokoić. Dochodziła 22. Wysypałam zawartość torebki na fotel pasażera, w poszukiwaniu kluczyków do samochodu. Pierwsze, co wpadło mi w oczy, było zdjęcie dziecka, które nosiłam pod sercem. Przytuliłam je mocno i ponownie pogrążyłam się w donośnym płaczu. Zauważyłam, że Leo wychodzi z domu i idzie w moim kierunku. Szybko znalazłam kluczyki i z piskiem opon wyjechałam z posesji Argentyńczyka.
Nie chciałam być teraz sama. Pojechałam w kierunku domu Kolumbijki. Stanęłam przed drzwiami do jej domu, trzymając walizkę i torebkę, dusząc się od płaczu. Po chwili otworzył mi Gerard. Był uśmiechnięty, ale kiedy zobaczył w jakim jestem stanie, wziął ode mnie walizkę i wprowadził do domu, mocno przytulając.
- Anto, co się dzieje ? Dlaczego ty płaczesz ? Dlaczego masz walizkę ? 
Nie miałam siły mu odpowiadać, nie potrafiłam się nawet uspokoić. Usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach.
- Anto ?!
Gerard mnie puścił i poczułam, że jestem w objęciach Shakiry. Nie zadawała pytań. Zaprowadziła mnie do salonu i posadziła na kanapie, pozwalając wypłakać się w jej ramię.
- Gerard, zanieś jej walizkę do pokoju obok sypialni.
- Jasne.
Hiszpan opuścił salon. Uspokoiłam się po jakiś 20 minutach. Wtedy powoli opowiedziałam przyjaciółce całą sytuację. 
- Skarbie, wszystko się ułoży..
Pocałowała mnie w głowę, a mi momentalnie przypomniała się kłótnia.
- Leo tak do mnie mówił.
Znowu zaczęłam płakać .. Płakałam do czasu, aż zasnęłam w jej ramionach. Obudziłam się następnego dnia w jednej z sypialni w ich domu. Przez tydzień z niego nie wychodziłam. Całe dnie spałam i płakałam. Shakira strasznie się o mnie i o dziecko martwiła. Przychodziła każdego dnia i gdy mówiłam jej "moje życie nie ma sensu", odpowiadała "Ma sens, za niedługo będziesz matką". Dziecko dawało mi siłę, by się ponieść i walczyć z przeciwnościami losu. Dziennie dostawałam wiadomości od Leo, których nie odczytywałam i telefony, których nie odbierałam. Był tu parę razy, ale Gerard na moją prośbę go do mnie nie dopuszczał. Cierpiał... Cierpiał tak jak ja. Gerard prosił mnie, bym z nim porozmawiała. Od tygodnia nie pojawiał się na treningach, nie grał meczy i nie spotykał się z przyjaciółmi. Zamykał się w sobie. Tylko Pinto i Gerard mieli z nim jakiśkolwiek kontakt. Pewnego dnia, gdy Gerard pojechał na trening, a Shakira z Milanem do mamy Hiszpana, dostałam list. Od Leo .. Nie miałam serca go nie otwierać. Usiadłam w salonie i Go odczytałam. Treść sprawiła, że z moich oczy popłynęły łzy, ale nie te, które wypływały z nich przez ten tydzień :
"Yo te esperare...
Nos sentaremos juntos frente al mar...
Y de tu mano podre caminar...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare
Se que en tus ojos todavía hay amor...
Y tu mirada dice volveré...
Y aunque se pase toda mi vida yo te esperare...
Siento que me quitaron un pedazo de mi alma
Si te vas no queda nada, queda un corazon sin vida
Que a raiz de tu partida se quedo solo gritando pero a media voz...
Siento que la vida se me va por que no estoy contigo...
Siento que mi luna ya no esta si no esta tu cariño...
Ni toda la vida ni toda el agua del mar podra
Apagar todo el amor que tu me enseñaste a sentir
Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar...
Porque lejos no sirve mi mano para caminar...
Porque solo espero que algun dia puedas escapar..."
Słowa NASZEJ ulubionej piosenki.. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, nadziei .. Miłości. Pospiesznie udałam się do "swojego" pokoju, biorąc prysznic, ubierając się i pakując. Zeszłam po schodach i zauważyłam wchodzącego do domu Gerarda. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wracam do Leo. Dziękuję za wszystko. 

Pocałowałam Go w pliczek i jak najszybciej udałam się do samochodu. Wkładałam już kluczyk do stacyjki, gdy usłyszałam pukanie w szybę. Gerard. Otworzył drzwi promiennie się uśmiechając.
- Zapomniałaś torebki.
Odwzajemniłam uśmiech i wzięłam torebkę. Zamknął drzwi i machał mi do czasu, aż nie skręciłam na skrzyżowaniu.

***

Stanęłam przed drzwiami czekając, aż Leo mi je otworzy. Po paru minutach otworzył drzwi, ale nie spojrzał, kto w przed nimi stoi. Położyłam walizkę i torebkę w holu, ściągając buty i powoli za nim idąc. Był ubrany w białą bluzkę i szare dresowe spodnie. Usiadł na kanapie i przełączył na jakiś mecz w telewizji.
- Kto tym razem przyszedł mnie pocieszać i zapewniać, że będzie dobrze ?
Nie odezwałam się. 
-Nikt mnie nie przekona .. Zraniłem ją ... Nigdy mi się wybaczy..
Pociągnął nosem i rozsiadł się na tapczanie. Miał niewyraźny i pełen cierpienia głos. Poczułam, że po policzku spływa mi łza. Podeszłam do niego i zakryłam mu oczy swoimi dłońmi.
- Nie mam nastro....
Zaczął przesuwać swoje dłonie po moich rękach, aż dotknął moich rozpuszczonych włosów. Powili się odwrócił i równie powili odsłonił moje dłonie z Jego oczu.
- Anto .. - Uśmiechnęłam się. Wytarłam łzy spływające po Jego policzkach, a On uczynił to samo. - Przepraszam .. Naprawdę, nie wiem, co mną wtedy kierowało, ja ..
- To ja przepraszam ..
- Nie, ty mnie nie masz za co przepraszać.
- Mam, zachowałam się..
Nie dokończyłam, ponieważ uciszył mnie pocałunkiem. Uśmiechnęliśmy się do siebie i patrzyliśmy na siebie w ciszy, którą przerwał Leo.
- Sin ti yo me voy a morir solo si vueles quiero despertar... (Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić).
- Romantyczny się zrobiłeś.
Zaczerwienił się, na co ja pocałowałam go w policzek.
- Dla Ciebie uczyłem się każdego wersetu tej piosenki.
Przytuliłam go i szepnęła do ucha "Nawet nie wiesz, jak tęskniłam"
- Ja też tęskniłem.
- Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię bez Ciebie żyć.
Pocałował mnie w czoło i spojrzał głęboko w oczy.
- Ja bez Ciebie też.
To był odpowiedni moment, by mu powiedzieć o dziecku.
- Mam coś dla Ciebie .. Poczekaj chwilkę.
Kiwnął głową, a ja udałam się do przedpokoju, gdzie leżała moja torebka, a w niej zdjęcie naszego dziecka. Poczułam, że nogi mam jak z waty, a głowa jakby zaraz miała eksplodować mi z bólu. Poczułam, że tracę pole widoku i opadłam na ziemię.

***

Obudziłam się w szpitalu. Dokładnie pamiętałam zdarzenie przed omdleniem. Rozejrzałam się i ujrzałam Leo, który spał na krześle koło mojego łóżka, trzymając mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do siebie i ścisnęłam Jego dłoń. Szybko się ocknął, ujął moją twarz w swe dłonie i mocno pocałował.
- Anto, nawet nie wiesz, jak się o Ciebie bałem.
- Zdaję sobie sprawę. - Przejechałam dłonią po Jego policzku. Uśmiechnął się do mnie. - Muszę Ci coś powiedzieć. Podasz mi torebkę ? Wziąłeś ją, prawda ?
- Wziąłem, ale spokojnie. Zaraz przyjdzie lekarz.
- No i co ? Nie dowiesz się tego od lekarza, tylko ode mnie. - Spojrzał na mnie z malującym się przerażeniem. - Spokojnie Skarbie, podaj mi tą cholerną torebkę.
Powiedziałam z szerokim uśmiechem, co go uspokoiło. Podał mi ją i zauważyłam, że na salę wchodzi lekarz. Poderwałam się z łóżka i wskazałam na niego palcem.
- Nie teraz ! Za 10 minut, dobrze ?
- Ale musimy porozmawiać o pani cią..
- Zabije jak Pan dokończy.
Wycedziłam przez zęby ze sztucznym uśmiechem. Lekarz się zaśmiał i wyszedł. Leo spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pocałowałam go i wysypałam zawartość torebki na łóżko. Jest i zdjęcie. Odwróciłam je, chwyciłam Leo za rękę i spojrzałam mu w oczy.
- Leo .. Mam dla Ciebie niespodziankę. - Momentalnie zbladł. Bałam się, że zaraz mi zemdleje i po raz kolejny coś mi przerwie o powiedzeniu mu o ciąży. - Spokojnie .. Mam nadzieję, że ta wiadomość Cię ucieszy.
Wypuścił powietrze i ścisnął moją dłoń. 
- Słucham Skarbie. - Odwróciłam zdjęcie promiennie się uśmiechając. Leo wziął je do rąk i z sekundy na sekundę, Jego uśmiech stawał się szerszy. - Czy to ..
- Poznaj nasze dziecko ... Ma już 6 tygodni.
Ścisnął moją dłoń i z pełnym miłości spojrzeniem zatopił się w moich brązowych oczach.
- Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy. Kocham Cię. - Pocałował mnie bardzo namiętnie, na koniec podnosząc mi koszulkę i delikatnie całując brzuch. - Cześć Mały .. To ja .. Twój tatuś.
Zaśmiałam się i teraz to ja go namiętnie pocałowałam.
- Będziesz wspaniałym ojcem.
Uśmiechnął się i na salę wkroczył lekarz.
- Już ? Pan Messi został poinformowany ? - Leo pocałował mnie w rękę i kiwnął głową patrząc mi w oczy. - A więc teraz tak. Może Pan już partnerkę zabrać do domu, tylko proszę pilnować, by Panna Antonella unikała jakiegokolwiek stresu. Bo to już drugie omdlenie w ciągu tygodnia.. Wynikające właśnie ze stresu, co może zaszkodzić dziecku.
- Niech się Pan nie martwi, tym razem jej nie zawiodę.
Nawet na niego nie spojrzał, ciągle patrzył na mnie. Lekarz uśmiechnął się i dał mi wypis. Po godzinie byliśmy już u siebie. Leo zaniósł mnie do sypialni i położył w łóżku, całując i następnie idąc do kuchni. Usiadłam na łóżku i na niego czekałam. Wrócił z kubłem lodów czekoladowych i ze słoikiem ogórków.
- Jakbyś była głodna. Słyszałem, że kobiety w ciąży mają dziwne zachcianki.
Zaśmiałam się i wciągnęłam go do łóżka namiętnie całując.
- Kocham Cię Idioto.
W łóżku zostaliśmy już cały dzień. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, całowaliśmy. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Minęły dwa tygodnie. W Barcelonie miał zostać rozegrany towarzyski mecz Hiszpanii z Argentyną. Byłam na  trybunach, razem z rodzicami Leo. Bardzo ciepli i pogodni ludzie. Nie wiedzą jeszcze, że za ponad pół roku zostaną dziadkami. Leo powiedział, że dowiedzą się inaczej. 
Mecz zakończył się remisem 3:3 .. Kolejny hattrick Leo, zadedykowany nie tylko mi .. Po strzeleniu trzeciej bramki włożył piłkę pod koszulkę i wskazał z szerokim uśmiechem na trybunę, gdzie siedziałam. Zakryłam twarz ze zdumienia i poczułam, że jestem w objęciach mamy Leo. Uśmiechała się i razem z Jego tatą, składali mi gratulacje.

_____________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Zdecydowanie mój ulubiony rozdział :3 serio, włożyłam w niego dużo serca i długo go planowałam <3 Na początku, chciałam go podzielić na dwie części, ale ostatecznie zrezygnowałam ;D
Mam nadzieję, że podoba wam się efekt końcowy :)

Dziękuję za każdy komentarz, za każdym razem jest ich coraz więcej, a to ogromnie motywuje < 33 mam nadzieję, że po tym rozdziałem, też pojawi się spora ilość komentarzy :))

(Tłumaczenie listu Leo do Antonelli  :
KLIK
"Będę na Ciebie czekać..
usiądziemy już razem nad brzegiem morza
i będę mógł spacerować z Tobą za rękę
I chociaż moje życie upłynie,
będę na Ciebie czekać.
Wiem, że w Twoich oczach jest jeszcze miłość
i że Twoje spojrzenie mówi: wrócę
 I chociaż moje życie upłynie, będę na Ciebie czekać...
Czuję się tak, jakby zabrali mi kawałek duszy
Jeśli odejdziesz, nic nie pozostanie
oprócz serca bez życia
Twoje odejście sprawiło ze krzyczy ale nie robi tego głośno
Czuję, że życie mi uchodzi
ponieważ nie ma mnie przy Tobie...
Czuję, że nie ma dla mnie księżyca
jeśli nie mam Twojej pieszczoty ...
ani cale życie ani cala morska woda da radę
ugasić całą miłość, której mnie nauczyłaś
Bez Ciebie umrę, tylko jak wrócisz będę chciał się obudzić
 Ponieważ moja ręka nie służy do spacerowania z dużej odległości")


Do następnego ! ;*

poniedziałek, 18 listopada 2013

ROZDZIAŁ V

Przebudziłam się, ale nie otwarłam jeszcze oczu. Bałam się, że to co się wydarzyło jest tylko moją kolejną senną fantazją. Po pary sekundach przełamałam się i otwarłam oczy. To nie sen. Leżałam w Jego łóżku. Odwróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam Go pogrążonego w głębokim śnie. Patrzyłam na niego jeszcze parę minut, ale ostatecznie wstałam by zrobić mu śniadanie. Ubrałam jedną z jego koszulek i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty, by zrobić naleśniki. Zajęło mi to 20 minut. Gotowy posiłek zaniosłam Messiemu do łóżka. Stanęłam w drzwiach sypialni. Ciągle słodko spał, nie miałam serca Go budzić, ale zależało mi na tym, by zjadł ciepłe śniadanie. Położyłam tackę z posiłkiem na nocnym stoliku i położyłam się naprzeciw, całując Go w usta. Otworzył oczy i powitał mnie uśmiechem.
- Cześć ..
- Cześć ..
- Wyspana ?
- Tak, a ty ?
- Też, głodna ?
- Skarbie, przecież wiesz, że nie jem śniadań. - Uśmiechnęłam się do niego, a ten odkrył kołdrę i ją na mnie nałożył, namiętnie całując. - O nie, nie, nie mój drogi ! Na chwilę obecną wystarczy czułości.
Zrezygnowany przewrócił oczami i usiadł na brzegu łóżka. Przetarł oczy, a ja objęłam Go od tyłu.
- Zrobiłam Ci śniadanie.
Spojrzał na wyznaczone przeze mnie miejsce.
- Jesteś wspaniała.
Pocałował mnie w policzek i wziął tackę z naleśnikami ponownie układając się w łóżku. Oparłam głowę o Jego ramię i włączyłam telewizor. Aktualności sportowe. Puszczana była akurat powtórka wczorajszego zwycięstwa Barcy nad Realem. 
- Lionel Messi strzela hattricka w meczu z Realem. Kolejny w tym sezonie i kolejny raz dedykowany tej samej kobiecie. Kim jest tajemnicza brunetka, która tak uskrzydla najlepszego piłkarza globu ?
Spojrzeliśmy na siebie. Leo odłożył talerz z naleśnikiem i głęboko wpatrywał się w moje oczy. Położył mnie na łóżku i odpowiedział spikerowi w telewizorze.
- Ta tajemnicza brunetka, jest sensem mojego życia.
Zaczęliśmy się całować, co przerwało nam dzwonienie mojego telefonu. Trzy razy Go zignorowaliśmy, ale kiedy zaczął dzwonić dodatkowo telefon Leo, zrezygnowani je odebraliśmy.
- Shakira.
- Gerard.
Westchnęłam, a Leo wypuścił powietrze.
- Tak Shaki ? Coś się stało ?
- Hej Kochanie ! W sumie to nie, ale miałabym do Ciebie prośbę.
Odwróciłam się i spojrzałam na Leo, który również na mnie patrzył, rozmawiając z przyjacielem. 
- Jasne, co to za prośba ?
- Zajęłabyś się dziś Milanem ? Chcemy z Gerardem spędzić wspólnie cały dzień, a Milan nam będzie przeszkadzał.
Serio ? Shakira serio ? Akurat dziś ? No nic .. Wypada się zgodzić.
- Jasne ! Dla Ciebie wszystko. 
- No to genialnie. Podrzucimy Ci go o 13.
Rozłączyła się. Nie zdążyłam jej powiedzieć, że jestem u Leo..
- Co chciała Shakira ?
- Bym zajęła się Milanem .. Co chciał Gerard ?
- Dziwny zbieg okoliczności. - Zaśmialiśmy się. - Oni są serio głupi.
- To mało powiedziane. Podrzucą Go o 13.
- Wiem ... Która jest ?
Spojrzałam na zegarek w telefonie.
- Kurde za piętnaście 13 !
Pospiesznie opuściliśmy łóżko i zaczęliśmy się ubierać.. Znaczy się .. Leo się ubierał, ja nie miałam co ubrać. 
- Leo .. Ja nie mam ubrań.. Znaczy się mam, ale te z imprezy.
- Kurcze racja ... Dzwoń do Shakiry, by Ci jakieś swoje ubrania przywiozła. Do Ciebie mamy trochę daleko, a Milana przywiozą do mnie.
Kiwnęłam głową i wykonałam telefon do przyjaciółki. Zaśmiała się do słuchawki, gdy usłyszała prośbę o ubrania.
- Przepraszam Skarbie, że wam przeszkodziliśmy z Gerardem .. Potem musisz mi wszystko opowiedzieć ! Z najdrobniejszymi szczegółami !
- Ty się już tak Shaki nie ekscytuj ! Do zobaczenia.
Zjawili się po 10 minutach, w tym czasie ogarnęliśmy dom, ponieważ sprzątaczka miała przyjść o 14.
No i dzwonek do drzwi. Leo wstał z kanapy i poszedł otworzyć.
- No siema stary.
Usłyszałam jak przybija sobie piątkę z Gerardem i po chwili zobaczyłam wbiegającą Shakirę do salonu z Milenem na rękach. Położyła synka na podłodze i usiadała koło mnie z ogromnym bananem.
- No heeeeeeej !
- No hej. - Zaśmiałam się i pocałowałam przyjaciółkę w policzek. Zaraz potem zaczęła mnie dźgać i pokazywać język. - Shaki ogarnij się !
Zaśmiała się i rzuciła mi się na szyję.
- Jak tam noc ?
Zapytała ironicznie się uśmiechając i patrząc mi w oczy.
- Pogadamy jak wrócisz z randki z Gerardem.
Ponownie pocałowałam przyjaciółkę a ta z zażenowaniem na mnie spojrzała.
- Shaki ! Skarbie, zbieramy się.
- Już Geri ! Tu masz Anto torbę z ubraniami. - Wstała i dodała jeszcze swoje trzy grosze. - Wiesz, jak Milan zaśnie, to możecie dokończyć to, w czym przerwał wam mój i Gerarda telefon.
Dokończyła i pobiegła do partnera głośno się śmiejąc. Poszłam za nią, biorąc Milana na ręce.
- Jesteś głupia.
Powiedziałam jej na ucho, gdy mieli wychodzić.
- No ja Ciebie też kocham.
Posłała mi całusa i wyszła.
- Bawcie się dobrze, mam nadzieję, że Milan nie będzie przeszkadzał. Do zobaczenia Anto, Leo do treningu.
Leo kiwnął przyjacielowi i zamknął drzwi.
- Poczekaj .. "Do treningu" ? ..
Spojrzeliśmy na siebie. Zaśmiałam się i zagadałam do Milana.
- No mały, dziś spędzisz noc z wujkiem Leo.
- I ciocią Antonellą.
Wtrącił całując mnie w usta i biorąc malucha na ręce.
- To co dziś robimy "wujku" ?
Zapytałam siadając koło niego na kanapie.
- Zabieram Cię na zakupy Skarbie. Nie przyjmuję odmowy. Musisz mieć jakieś swoje ubrania u mnie. Tak na wszelki wypadek.

***

Pierwszy raz byłam na zakupach, na których mogłam brać to, co tylko chciałam, ponieważ Leo fundował. Było mi głupio, ale On kazał mi się przyzwyczajać. Milana na czas zakupów podrzuciliśmy Fabregasowi. Poprosiliśmy Go, by nie mówił Gerardowi. Po zakupach poszliśmy na obiad do jednej z restauracji w centrum handlowym (czy. McDonald). Leo zamówił sobie zestaw z niespodzianką, a ja tortillę i frytki. Przez cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy na różne tematy.
Z Leo nie można się nudzić. Chociaż przyznam, że nie spodziewałam się po nim różnych rzeczy. Np. Negocjowania ceny jednej z sukienek, która podobała się Leo i stwierdził, że da mi ją w prezencie, albo wpadnięcie na pomysł, by podchodzić do różnych ludzi w centrum handlowym i prosić ich o autografy, albo o zdjęcia. Miny tych ludzi = widok bezcenny.

Dochodziła 17, weszliśmy do Cesca i Danielli, by odebrać Milana, ale ostatecznie zostaliśmy tam na parę godzin. W tym czasie Leo, Cesc, Milan i Lia kąpali się w basenie, a ja z Daniellą opalałyśmy się na tarasie.
(Taka mała dygresja - wiem, ostry fotoshop B| )
Dochodziła 22, postanowiliśmy wracać, ponieważ Milana nużył już sen.
Weszliśmy do domu, Leo trzymał wszystkie bagaże z zakupów, a ja udałam się do łazienki by wykąpać Małego. Zajęło mi to parę minut, następnie przebrałam Go w śpioszki i położyłam się z nim do łóżka Leo. Śpiewałam mu kołysanki i powoli zasypiał. Leo przyglądał mi się od jakiegoś czasu. Myślał, że nie widzę, jak robi mi zdjęcia. Po paru minutach zasnął, a ja powoli wyszłam z łóżka, zostawiając głęboko śpiącego syna przyjaciółki. Zamknęłam drzwi z sypialni i usiadłam na tapczanie obok Leo, który oglądał powtórkę jakiegoś meczu.
Wtuliłam się w niego i skupiłam się na meczu, ale On wyłączył telewizor i zaczął gładzić moje włosy.
- Kocham Cię.
Dwa słowa, a ile ze sobą niosą. Usłyszane od odpowiedniej osoby sprawiają, że życie w parę chwil staje się kolorowe, mimo złego dnia, złego humoru. Doskonale wiedziałam, że mnie kocha. Powtarzał mi to całą noc, ale za każdym razem odbierałam te słowa, jakby wypowiadaj je w moją stronę pierwszy raz.
- Ja Ciebie też.

~ MIESIĄC PÓŹNIEJ ~

Nawet nie wiem kiedy wprowadziłam się do Leo, ponieważ za każdym razem zamiast wracać do siebie, wracałam do Niego i pewnej nocy powiedział, bym ostatecznie się do niego wprowadziła. Nie musiał mnie długo przekonywać. Nie jeden stwierdziłby, że to wszystko co jest między nami, dzieje się za szybko, ale za każdym razem jak o tym myślałam, przypominały mi się słowa Shakiry "Książe raz zatańczył z Kopciuszkiem i już wiedział, że się z nią ożeni".
Przygotowywałam akurat obiad, oczekując Leo po treningu. Przekręcił się zamek w drzwiach i ujrzałam Jego pełną entuzjazmu i radości twarz. Objął mnie od tyłu całując w szyję.
- Mam niespodziankę.
- Jaką ?
- Za trzy godziny mamy klubowy bankiet. Zapomniałem Ci o nim powiedzieć, informuję Cię, że idziemy.
Odwróciłam się do niego i zaśmiałam.
- Mój Kochany zapominalski ! - Złożyłam na Jego ustach pocałunek. - Ważne, że o mnie nie zapominasz.
- O Tobie nigdy !
- Dobra, dobra. Siadaj do stołu, już podaję.
Oczywiście zjedzenie posiłku zajęło nam godzinę. W między czasie robiliśmy wojny (rzucanie w siebie ryżem), strzelaliśmy karne (oliwkami .. Za bramki robiły usta.) i na koniec wyścigi (kto pierwszy wypije swój sok pomarańczowy. Tylko tą konkurencje wygrałam. Po wojnie na jedzenie zmuszona byłam po raz kolejny myć włosy). Do klubowego bankietu została godzina, gdy zdołałam wyjść z pod prysznica. Stanęłam przed swoją szafą w szlafroku i myślałam, co byłoby najlepszą kreacją na bankiet. Leo najwyraźniej czytał mi w myślach. 
- Pamiętasz tą sukienkę, którą wynegocjowałem kiedyś tam ? Tą różową.
Odsłonił białe ząbki w szerokim uśmiechu. No zrobię mu tą przyjemność i założę tą sukienkę. Podbiegłam do niego i pocałowałam w nos.
- Dziękuję Geniuszu ! I ubieraj już garnitur ! Nie możemy się spóźnić.
Na szczęście byliśmy trochę przed czasem.
Na miejscu była już Shakira z Gerardem, Anna z Andresem, Daniella z Cesciem, Javier z Fernandą,

Pedro z Carol i Victor z Yolandą. Można powiedzieć, że podzieliliśmy się na dwa "obozy". Panie na prawo, Panowie na lewo. Mężczyźni rozmawiali o swojej pasji - piłce nożnej, a my na temat swoich fryzur, sukienek i butów. Normalnie zakochałam się w sukience Anny.
Bankiet trwał bardzo długo, bo do 4 rano. Świetnie się bawiliśmy. Nie była to moja pierwsza impreza w takim gronie, ale pierwsza, która odbyła się w kulturalnej atmosferze (czyt. Małe dawki alkoholowe).
Obudziliśmy się następnego dnia koło godziny 15. Zamierzaliśmy przespać cały dzień, ale zadzwoniła Shakira.
- No hej, Anto masz dziś czas ?
- Hej Skarbie, mam, mam. Co się stało ?
- Nie, nic, nic. Po prostu potrzebowałabym dziś pomocy w studio. Pojechałabyś ze mną ? Proooszeee...
- Jasne, nie ma problemu.
- Będę po Ciebie o 18. Dziękuję Kochanie !
Rozłączyła się, a Leo spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- No co ?
- Mieliśmy leżeć cały dzień ..
- Poleżymy jak wrócę. Teraz lecę pod prysznic.
- Lecę z Tobą !

***

Dochodziła 20 a my nawet nie byłyśmy w połowie pracy. Pomagałam Shakirze dopasować repertuar na koncert w Madrycie.
- To może "Waka waka" tradycyjnie zaśpiewam na końcu ?
- No to już mamy Kochanie od godziny ustalone.
Poczochrałam przyjaciółce włosy i wróciłam do listy.
- Może zostawmy to już tak, jak jest.
- Myślisz, że to wszystko pasuje ?
- Tak, myślę, że taki repertuar jest bardzo dobry. Zaczniesz od czegoś szybkiego, by rozruszać publiczność, później zwolnisz ton i zakończysz "Waka waka".
Uśmiechnęłam się do niej składając nasze notatki do segregatora.
- Dziewczyno jesteś genialna ! Chciałabyś ze mną pracować ?
Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
- Serio pytasz ?
- Bardzo serio.
- W takim razie biorę to.
Obie się zaśmiałyśmy i rzuciłyśmy sobie w ramiona.
Zamknęłyśmy studio i w 15 minut byłyśmy pod domem Leo.
- No to dobranoc Kochanie i jeszcze raz za wszystko dziękuję ! Widzimy się jutro o 14.
- Jasne, dobranoc.
Ucałowałyśmy się i pospiesznie weszłam do domu. Szukałam kluczy w torebce, gdy na drzwiach zauważyłam karteczkę z napisem "Nie oświecaj światła". Znalazłam klucze i zaśmiałam się do siebie. "Co ten mój Leo wymyślił ?". W domu panowałaby ciemność, gdyby nie fakt, że wszędzie zapalone były świeczki i rozsypane płatki róż. Na blacie kuchennym kolejna karteczka "Na tarasie". Rzuciłam torebkę na tapczan w salonie i udałam się na dwór. Przy zastawionym stole stał Leo, ubrany w garnitur. Podszedł do mnie, całując w czoło i prowadząc do stołu. Byłam w szoku.
- Leo .. Z jakiej to okazji ?
- Dziś Skarbie mamy miesięcznice.
Uśmiechnął się i wręczył mi bukiet róż.

***

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie rano, ponieważ strasznie mnie zemdliło. Nie wiem, czy to przez kolację .. Gotował Leo, a On do super wzorowych kucharzy nie należy. Mojego chłopaka już nie było w domu - poranny trening. Będzie koło 13. Praktycznie się miniemy, bo dziś zaczynam swój pierwszy dzień w pracy. Nie jem śniadań, więc zamiast pójść coś zjeść, postanowiłam posprzątać dom. Nie lubię bałaganu, a sprzątaczka będzie po 14.
Zrobiłam pranie, pomyłam podłogi, zmieniłam pościel, posprzątałam kuchnię i łazienkę. Tak oto minął mi czas do 13. Leo jeszcze nie było. Ubrałam różową sukienkę, dobierając do niej miętowe szpilki. Włosy spięłam w warkocz na bok i lekko pomalowałam oczy. 13:30 Leo jeszcze nie było, więc napisałam mu karteczkę z informacją, że jestem w pracy. W 15 minut byłam w studio, gdzie czekała na mnie Shakira.
- Ojej, ślicznie wyglądasz !
- Wzajemnie !
- Boskie masz te miętowe szpilki..
- Leo wybierał.
Zaśmiałyśmy się i Shakira przedstawiła mi członków swojego zespołu. Po 40 minutach poznawania się, wzięliśmy się wszyscy do pracy. Shakira dopracowywała swój wokal i nową piosenkę. Ja odpowiadałam za korektę całego koncertu i całego planu. Mijała 2 godzina pracy, bardzo mi się to podobało.
- Idziemy coś przekąsić ?
- Ja chętnie, Anto, Shaki idziecie z nami ?
Zapytał nas gitarzysta. Obie pokiwałyśmy przecząco głowami. Mężczyzna z resztą zespołu opuścili studio i zostałyśmy same.
- Jak tam ? Widzę związek kwitnie.
- Jest wspaniale.
Uśmiechnęłam się do nie, ale poczułam się strasznie dziwnie. Shakira mówiła do mnie, ale ja jej nie słyszałam i zaczynała mi się rozmazywać.
- Anto ?! Anto co się dzieje !?

Osunęłam się na podłogę i więcej już nie pamiętam...

____________________________________________________

CZYTASZ KOMENTUJESZ :)

No i mamy kolejny ^^ jestem już w połowie Tego opowiadania :))
Dziękuję za miłe komentarze, których z każdym kolejnym rozdziałem przybywa :3
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3



Do następnego ! ;*

piątek, 15 listopada 2013

ROZDZIAŁ IV


Leo zaskakiwał mnie każdego dnia. Zabierał na różne wycieczki po Barcelonie, na mecze, kolacje, rejsy z przyjaciółmi .. Nie, nie jesteśmy razem. Po prostu uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Najbardziej mnie zaskoczył, gdy zabrał mnie do delfinarium. Całe popołudnie spędziliśmy na karmieniu i na pływaniu wśród nich. Każdy kolejny spędzony z nim dzień, był coraz lepszy i sprawiał, że między nami tworzyło się coraz głębsze uczucie.
Z Shakirą spędzałam mniej czasu, ze względu na jej trasy koncertowe, a z mamą ? Widziałyśmy się raz .. Potem znalazła sekretarkę i więcej jej nie widziałam. Wiedziałam, że tak będzie .. Ona jest uzależniona od pracy, tylko to jest dla niej ważne .. Straciła głowę, po śmierci taty.
Szukałam odpowiednich ubrań na piąty już mecz Barcy w lidze (El Clasico), gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Shaki ! Witaj Słońce, jak ja Cię dawno nie widziałam ! Stęskniłam się za Tobą .. Ej .. Czemu ty płaczesz ?
Dopiero po chwili zauważyłam, że Kolumbijka dusi się od płaczu. Nic nie odpowiedziała, tylko rzuciła mi się w ramiona i nie przestawała płakać. Byłam w szoku, pierwszy raz zastałam ją w takim stanie.
- Kochanie, co się dzieje ? Mów.
Podałam jej chusteczki, by mogła otrzeć łzy. Chwilę milczała, gdy się trochę ogarnęła, odpowiedziała na pytanie.
- Pokłóciłam się z Gerardem ..
- Pogodzicie się ! Wy nie potraficie się długo kłócić.
- Tym razem serio się pokłóciliśmy ..
- A o co ?
- Bo Go zaniedbuję ... i Milana ..
Znowu pogrążyła się w donośnym płaczu, kładąc się w moim łóżku. Położyłam się koło niej i starałam się ją pocieszyć.
- Skarbie .. Co Gerard miał na myśli, że ich zaniedbujesz ?
- No bo koncerty i w ogóle ..
- Ale On to powinien zrozumieć przecież .. Sam często wyjeżdża, na zgrupowanie reprezentacji, czy na mecze wyjazdowe ..
- Nie .. On ma racje.. - Położyła się na moim ramieniu i powoli się uspakajała. - W domu jestem średnio tydzień na miesiąc .. Ten czas spędzam na planowaniu kolejnych koncertów, albo w studiu, przy nowej płycie .. Rzadko mam dla nich czas ..
Znowu posmutniała, ale tym razem nie pozwoliła popłynąć łzą. Oświeciło mnie.
- Shaki, przecież ja Ci mogę z tym wszystkim pomóc ! Nie mam pracy i dużo wolnego czasu. Mogę czasem pojechać coś ogarnąć w studio, albo zaopiekować się Milanem, gdy będziesz chciała spędzić czas z Gerardem.
- Serio ? Mogłabyś ?
- No głupio pytasz ! Jasne żebym mogła.
Momentalnie się rozpromieniłam i mocno przytuliła. Leżałyśmy tak wtulone w siebie, gdy zadzwonił jej telefon.
- Gerard ..
- Odbierz.
Puściłam jej oczko, co dodało jej pewności, by odebrać telefon od narzeczonego. Wyszła z pokoju, a ja w tym czasie wróciłam do poszukiwań ubrań na mecz. Wróciła do mnie po 20 minutach, całując w policzek i dziękując.
- Normalnie, Kocham Cię !
- Haha, ja Ciebie też. Jak będziesz potrzebować pomocy, to dzwoń.
- Dziękuję ! Do zobaczenia na meczu !
Posłała mi całusa i wybiegła z domu. Zaśmiałam się do siebie i poszłam zrobić makijaż.

***

Siedziałam na trybunach razem z Daniellą i wyczekiwałyśmy Shakiry. Zostało 20 minut do pierwszego gwizdka. Niespodziewanie zajęła miejsce koło mnie.
- Gdzie byłaś ?
Odgarnęła kosmyk włosów, który opadał jej na oczy.
- Pogadać z Gerardem i...
- Bez pikantnych szczegółów Skarbie. - Przerwała jej Daniella, na co Shakira odpowiedziała pokazując jej język. - Po meczu impreza u Daniego, słyszałyście ?
- U Daniego jednak ? Spoko. Anto, czuj się zaproszona, jeśli Leo tego jeszcze nie zrobił.
Shaki pocałowała mnie w policzek i ponownie zwróciła się do partnerki Fabregasa. Zaśmiałam się, nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie, dlatego postanowiłam kupić sobie coś na do picia. Wstałam i udałam się do sklepiku na stadionie. Idąc, poczułam, że ktoś ciągnie mnie za torebkę.
- Jesteś Antonella ?
Była to mała dziewczynka w koszulce Leo. Zdziwiłam się i kucnęłam przez nią.
- Tak, jestem Antonella, a ty ? Jak się nazywasz ?
- Linda.
- Śliczne masz imię. Skąd mnie Lindo znasz ?
Dziewczynka uśmiechnęła się i podała mi do ręki wydrukowane zdjęcie. Byłam na nim ja i Leo w delfinarium.
- Mogę autograf ?
Uśmiech nie schodził małej z ust, a ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
- Ale .. Dlaczego chcesz ode mnie autograf ?
- Chciałabym autograf od dziewczyny Messiego.
Teraz to mnie zatkało.
- Ale .. Leo nie jest moim chłopakiem.
- Jest.
Była niesamowicie pewna siebie i cały czas szeroko uśmiechnięta. Nie było czasu by jej to wszystko teraz tłumaczyć. Chociaż .. Ona miała 6 lat (maksymalnie), mogłabym tłumaczyć, a Ona i tak by nie zrozumiała. Odwzajemniłam uśmiech i podpisałam dziewczynce zdjęcie. Podziękowała i zniknęła w tłumie kibiców Barcy i Realu. Zrezygnowałam z kupna napoju i wróciłam na miejsce.
Po drodze spotkałam paru dziennikarzy, którzy wypytywali o Leo i o nasz wypad do delfinarium. Przez miesiąc mieliśmy spokój, teraz to nie będziemy mieli za grosz prywatności. Pogrążona w zamyśleniu, usiadłam koło Shaki i Danielli.
- Co tak długo ? Zaraz się Młoda zaczyna.
- Wiem Shaki, wiem.. Teraz się skup, bo piłkarze wychodzą.
Wszyscy kibice powstali i odśpiewali hymn FC Barcelony, trzymając w rękach bordowo-granatowe kartki, układające się w cudowną mozaikę napisem "FORCA TITO !"

 

Od początku spotkania dominacja Barcy była widoczna. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał wynik 3:0, po dwóch trafieniach Leo i jednym Pique, po dośrodkowaniu Xaviego z rzutu rożnego. Oczywiście zadedykował bramkę Shakirze, co wywołało u niej łzy szczęścia. Nie pierwszy raz dedykuje jej bramkę, ale pierwszy raz wywołało to u niej aż takie emocje. Oni serio są udani i niepowtarzalni. Nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mieliby żyć osobno.
W przerwie razem z dziewczynami udałyśmy się po coś do picia, na szczęście tym razem obyło się bez dziennikarzy. Wróciłyśmy na miejsca i wyczekiwałyśmy drugiej połowy.
- Wyczuwam Manitę Drogie panie.
Powiedziała Kolumbijka rozsiadając się na krzesełku.
Nie myliła się. Barca rozgromiła Real do zera. Po jednym trafieniu dorzucili Neymar i Leo, zaliczając kolejnego hattricka w lidze i po raz kolejny dedykując go mi. Uśmiech nie schodził mi z buzi, a Shakira znowu zaczęła narzekać, że jej Gerad tylko pojedyncze bramki dedykuje. Przez cały mecz gorąco dopingowałyśmy naszą drużynę, prawie zdzierając przy tym gardło, ale było warto.
Opuściłyśmy trybuny, jako jedne z pierwszych. Kibice jeszcze po zejściu piłkarzy parę razy odśpiewali hymn FC Barcelony i inne klubowe piosenki. Atmosfera była cudowna, nie była to moja pierwsza Manita w El Clasico w życiu, tylko wcześniej towarzyszył mi tata. Bardzo chciałam tam zostać i razem z kibicami cieszyć się zwycięstwem, tylko dziewczyny chciały już wyściskać swoich partnerów i razem z nimi udać się na imprezę do Alvesa. Czekałyśmy na chłopaków ponad 20 minut. Gdy w końcu zjawili się na parkingu, Shakira znowu zaczęła narzekać.
- Kurde no ! Dłużej nie szło ? Myślałyśmy, że w parę minut się uwiniecie, by potem móc świętować do białego rana, ale nieee ! .. Wy zawsze kurcze macie czas..
Pique przewrócił oczami, a Alves razem z Neymaram zaśmiali się na słowa piosenkarki.
Rozmawiałam akurat z Daniellą, gdy zauważyłam Leo w towarzystwie Cesca, którzy szli na samym końcu grupy rozradowanych piłkarzy. Leo zauważył, że na niego patrzę i podszedł w moją stronę.
- Przepraszam, że tak długo na mnie czekałaś. Jedziemy do Daniego, czy chcesz inaczej spędzić czas ?
- Nie przepraszaj. Możemy jechać do Daniego. Wygraliście Klasyk, powinniście razem świętować. - Oboje się do siebie szeroko uśmiechnęliśmy. - Dziękuję za dedykację.
- Nie ma za co, pamiętaj, że każdy mój hattrick będzie Tobie dedykowany.
Puścił mi oczko, a ja spłonęłam rumieńcem.
- Dobra panowie ! ... I panie. - Dodał Alves, dostając szturchańca od Shakiry. - Zapraszam do mnie !
Każdy entuzjastycznie zareagował i po chwili wszyscy byli już w samochodach.
- Gerdzio, musimy na chwilę do domu wstąpić. Przecież nie mogę tak na imprezie wyglądać.
Pique przewrócił oczami uśmiechając się i zgodził zawieść partnerkę do domu.
- Leo .. Ja właściwie też powinnam się przebrać.
Uśmiechnęłam się do Argentyńczyka, a ten zgodził się obdarowując mnie uśmiechem.
- Anto ! Jakby co, to ja mogę Ci pomóc coś wybrać !
Krzyknął z samochodu Fabregas, dostając od Danielli po głowie. Leo spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Pomógł mi wybrać ubrania, na naszą pierwszą wspólną kolację.. Sama nie potrafiłam się zdecydować, więc mi pomógł. - Kiwnął głową. Zaniepokoiło mnie to, oby sobie nic nie pomyślał. - Po prostu powiedział, że lepiej pójść w spódnicy, niż w sukience ..
Dodałam prawie szeptem.
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Po prostu chcę, by wszystko było jasne.
- I jest.
- Mam wrażenie, że mi nie ufasz.
Nie chciałam tego mówić, bo to zdanie, pasuje raczej do fragmentu z kłótni pary zakochanych ..
Czerwone światło na skrzyżowaniu. Spojrzał mi w oczy z delikatnym uśmiechem.
- Ufam.
Patrzyliśmy tak na siebie, do czasu aż samochód za nami nie zaczął trąbić, bo wskoczyło zielone światło. Ledwo przejechaliśmy i na nowo wskoczyło czerwone. No kierowca się nieźle wkurzył, bo trąbił do czasu, aż nie skręciliśmy pod moje mieszkanie.
- Ile potrzebujesz czasu ?
- 10 minut i jestem z powrotem.
Pospiesznie opuściłam samochód i pobiegłam do mieszkania. Wyciągnęłam z szafy czarną sukienkę i pospiesznie udałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Następnie zakręciłam lokówką końcówki włosów i zrobiłam delikatny makijaż. Szybko ubrałam czarną sukienkę i czarne szpilki. Uwinęłam się w równe 10 minut.
- Jak ty to robisz, że zawsze tak ślicznie wyglądasz ?
Zapytał, otwierając mi drzwi od strony pasażera. Odpowiedziałam uśmiechem. Jadąc do rezydencji Brazylijczyka, tradycyjnie śpiewaliśmy piosenki puszczane w radiu.
Po 10 minutach, byliśmy na miejscu i impreza już trwała. W tym samym czasie przyjechał Gerard i Shakira. Wyglądała bosko (jak to Shakira).
- No proszę ! Jak Panna Roccuzzo się wystroiła !
- Pana Mebarak też wygląda niczego sobie !
Zaśmiałyśmy się i ucałowałyśmy w policzek. Trzymając się za ręce weszłyśmy do domu Daniego, a za nami z rękami w kieszeniach kroczyli Leo i Gerard. W drzwiach powitała nas Thaíssa, zapraszając na drinka.
Leo i Gerard poszli w stronę gospodarza, a my zasiadłyśmy w salonie, gdzie czekały na nas Anna, Nuria, Vanessa i Daniella. Rozmawiałyśmy ponad godzinę, ale za każdym razem przeszkadzał nam upity już Neymar, uspakajany przez Brunę co 5 minut Pedro, który podrywał Vanesse, na oczach Carol, po czym był goniony przez partnerkę i Carlesa (co ten alkohol z ludźmi robi). Gdy dochodziła północ Dani wrzeszczał na cały głos "KTO WYGRAŁ MECZ ?!" a reszta odpowiadała trzy raz "BARCA !". Koło pierwszej impreza się uspokajała, ponieważ Naymar, Carles i Pedro (czyli Ci najbardziej wstawieni), położyli się w jednej z sypialni Alvesa i po prostu zasnęli. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, by o pierwszej w nocy puścić płytę z wolną muzyką. Widocznie tylko mi to przeszkadzało, ponieważ po paru sekundach, jak zaczęła się (TA) piosenka, wszyscy łączyli się w pary i zaczynali tańczyć. Poczułam Jego rękę, na swoim ramieniu. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam do Niego przodem. Również się uśmiechał.
- To co .. Zatańczymy ?
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy na sam środek parkietu (czyli salon Daniego).
Tańczyliśmy do siebie wtuleni. Leo przekładał mi szeptem całą piosenkę na język hiszpański. Nie wiedziałam, że tak dobrze zna angielski, ale bardziej mnie zadziwiło to, że On nie śpiewał, ale mówił do mnie, piosenka miała być dla mnie przekazem. Patrzyłam w Jego brązowe oczy, ale on się nie speszył. Nie przerywał swojej recytacji. Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Byłam niesamowicie szczęśliwa. Piosenka właśnie się skończyła. Ostatnich słów Leo nie musiał mi tłumaczyć.
- "Just kiss me slowly".
Uśmiechnęłam się do Niego przez łzy, na co on zareagował tym samym. Stało się to, co wisiało nad nami od pierwszego spotkania. Stanęłam na palcach i złożyłam na Jego ustach delikatny pocałunek.
- Kocham Cię .. Od pierwszego wejrzenia. - Powiedział mi na ucho. - Nigdy nie przypuszczałem, że będę w stanie się kiedyś zakochać. Pojawiłaś się w moim życiu i nabrało Ono wreszcie sensu .. Sprawiłaś, że piłka w moim życiu, wreszcie zajęła drugie miejsce.. - Spojrzał mi głęboko w oczy. - Bo ty pojawiłaś się na pierwszym.
Tu nie potrzebne były słowa. Uśmiechnęłam się, a On namiętnie mnie pocałował, nie opierałam się. Nie wiem ile trwał pocałunek, ale było to niesamowite doświadczenie. Te cudowne odczucie miłości, radości, szczęścia i spełnienia, wypełniające Cię od środka. Pierwszy pocałunek, ma w sobie wielką moc.
- Ja Ciebie też. - Po raz kolejny połączyliśmy się w pocałunku. Byliśmy tak zapatrzeni w siebie, że nie zauważyliśmy jak każdy uczestnik imprezy spogląda w naszą stronę. Shakira z Gerardem siedzieli na kanapie i z wielkimi uśmiechami nas obserwowali i przybijali piątkę. - Myślisz, że możemy spróbować być razem ?
- Ja nie myślę, ja to wiem.
Wtuliłam się w Niego i poczułam się spełniona. Marzenia, które kiedyś wydawały mi się nierealne, właśnie teraz się spełniają. Tańczyliśmy jeszcze przez parę minut, gdy Shakira wyłączyła odtwarzacz i dała nam prywatny koncert.
Razem z Leo opuściliśmy imprezę przed czwartą rano. Nie odwoził mnie do domu, prosto pojechaliśmy do Niego. Weszliśmy do domu i staliśmy w przedpokoju w ciemności patrząc sobie w oczy. Zaczęliśmy się całować. Wziął mnie na ręce i zabrał do sypialni. Nie szło już dalej walczyć z pokusą. Stało się i tego nie żałuję. Była to moja najcudowniejsza noc w życiu.

______________________________________________________

Czytasz = komentujesz ;3

No macie ! :D wielu wyczekiwało, aż w końcu Leo i Antonella się do siebie zbliżą, ale chciałam to troszeczkę pociągnąć xd mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;3
(Przepraszam, że taki krótki. Obiecuję, że kolejny będzie dłuższy ;3)

Piszcie komentarze, również te z krytyką ;]

Do następnego < 33 ; ****

niedziela, 10 listopada 2013

ROZDZIAŁ III

Obudziło mnie wschodzące słońce i szum fal. Lekko otworzyłam oczy, zastanawiając się, gdzie jestem. Poczułam czyjś oddech na szyi, a po chwili się zorientowałam, że leżę na czyjejś klatce piersiowej. Przetarłam oczy i przypomniał mi się poprzedni dzień. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam w oczy śpiącemu mężczyźnie, którym był Leo Messi. Kusiło mnie, by Go obudzić, ale tak słodko spał, że zrezygnowałam. Odkryłam koc, którym najwyraźniej mnie okrył w nocy i poszłam usiąść bliżej morza.
Zakopałam stopy w piasku i zamknęłam oczy, analizując całą zaistniałą sytuację w głowię. Pierwszy raz, od 8 lat, czuję taką niesamowitą pełnię szczęścia, wreszcie czuję się dla kogoś ważna .. Ktoś się o mnie troszczy, spędza czas i nie z jakiegoś przymusu, ale dlatego, że chce go ze mną spędzać, uczy nowych rzeczy, wygłupia się .. Jeśli tak wygląda szczęście, to chcę go doświadczać każdego dnia. Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam oczy.
- 29.
Wzdrygnęłam się. Koło mnie siedział właśnie On. Patrzył na mnie swoim zaspanymi oczami i się uśmiechał.
- Jejku, Leo przestraszyłeś mnie !
Klepnęłam Argentyńczyka w ramię i odwzajemniłam uśmiech.
- Przepraszam, a więc wracając .. 29.
Wyszczerzył się do mnie, a ja spojrzałam na Niego pytająco.
- No .. Ile spadających gwiazd widziałaś.
- Aaaa ! 21 .. To nie sprawiedliwe ! Zasnęłam !
- Droga Antonello Roccuzzo, proszę nauczyć się przegrywać.
Zaśmiałam się i ponownie Go klepnęłam.
- Kradziejuuu ! To moje hasło !
- Nie wiedziałem, że zastrzegasz sobie prawa autorskie.
Puścił mi oczko i tym razem uniknął uderzenia w ramię. Pokazałam mu język i zrobiłam obrażoną minę. Przeprosił chyba ze trzy razy, a ja nie przyjęłam przeprosin. Poczułam, że mnie podnosi.
- Leo ! Co ty robisz ?
- Wybaczysz mi, czy chcesz wylądować w morzu ?
Mówiąc to, szedł w kierunku rozbijających się o piasek fal. Krzyknęłam i mocno oplotłam ręce wokół Jego szyi.
- Błagam nie ! Wybaczam Ci ! Słyszysz ? Wybaczam !
Krzyczałam mu do ucha na koniec się śmiejąc.
- Cicho ! Obudzisz Gerarda, Shakirę i Milana.
Postawił mnie na piasek i razem się zaśmialiśmy. Spojrzał na zegarek w telefonie.
- Idziemy coś zjeść, czy czekamy na tą śpiącą parę ?
- Wiesz, na ogół nie jem śniadań, ale chętnie się gdzieś przejdę.
Obdarzyłam Go uśmiechem, a On podał mi dłoń. Chwyciłam za nią.
- Chico do nogi ! Pokaże Ci moje ulubione miejsce na plaży.
Pies poderwał się z koca i biegł przed nami. Nie śpieszyło się nam, szliśmy powoli, trzymając się za ręce i rozmawiając na każdy możliwy temat. O piłce nożnej, rodzinie, zainteresowaniach, problemach i marzeniach.
- Jaki masz cel w życiu ?
- Chcę być szczęśliwa i założyć rodzinę, ustatkować się, a ty ?
- Mamy taki sam cel.
Spojrzałam mu w oczy i delikatnie uśmiechnęłam. "To może osiągniemy swoje cele wspólnie ?"
- To tutaj.
Zaprowadził mnie na część plaży, gdzie w ogóle nie było ludzi, piasek był czysty, a morze przejrzyste. Puściłam Jego dłoń i podeszłam bliżej morza. Byłam zachwycona tym widokiem. Wszystko ogarnięte takim spokojem, harmonią.. Nawet fale się uspokoiły. Usiadłam na piasku, Leo zrobił to samo i razem wpatrywaliśmy się za horyzont.
- Zawsze przychodzę tu i rozmyślam.
- Nie znałam Tego miejsca, a w Barcelonie mieszkam 18 lat.. Niesamowite. 
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Tak, tu jest pięknie .. Ta cisza ..
- Idealna, by przemyśleć parę spraw.
- Idealna ..

Patrzyliśmy sobie w oczy, ale przerwał nam to Chico, który wskoczył mi na kolana. Przytuliłam futrzaka i pocałowałam w nos.
- Kochanego masz tego psa.
Powiedziałam mu, łaskocząc psa po brzuchu.
- Wiem, bo mój.
Wyszczerzył się i również zaczął pieścić psa.
- Ha ha, widzę że humor dopisuje.
- W takim miłym towarzystwie zawsze.
Poczułam, że się rumienie.
- Dziękuję.
- Nie masz za co, dobra .. Musimy wracać. Gerard i Shakira się obudzili.

***

Pół godziny zajęło nam wracanie na miejsce, gdzie czekali na nas przyjaciele. Gdy się zjawiliśmy, to prosto udaliśmy się do samochodów. Ustaliliśmy, że nie jemy śniadania na mieście, ponieważ za duży tłok panuje o tej porze no i do tego chłopaki mają trening o 13:00 przed pierwszym ligowym meczem z Malagą.
Rozdzieliliśmy się przy miejscu, gdzie mieliśmy zaparkowane samochody. Państwo Pique-Mebarak pojechali swoim samochodem, a mnie odwiózł Leo. Całą drogę rozmawialiśmy, albo śpiewaliśmy piosenki. Po 40 minutach jazdy, Leo zatrzymał się przed moim domem.
- Bardzo dziękuję, za odwiezienie mnie do domu.
- Ależ nie ma za co.
Uśmiechnęłam się i nastał moment zawahania.
- Wpadniesz na śniadanie ?
- Myślałem, że nie jesz śniadań.
- Mogę zrobić wyjątek.
- W takim razie z miłą chęcią.
Uśmiechnęłam się, a On wyłączył silnik samochodu. Obije weszliśmy po schodach (tym razem nie biegliśmy) do mojego mieszkania. Jak to w damskiej torebce bywa, przez panujący w niej bałagan, nie potrafiłam znaleźć kluczy. Musiałam wszystko z niej wysypać.
- Nie przypuszczałem, że w takiej małej torebce, aż tyle się mieści.
Zaśmiał się i pomógł mi w szukaniu.
- To się nazywa magia ... O ! Są. Dzięki Bogu.
Przekręciłam klucz w zamku i zaprosiłam Go do środka.
- Rozgość się, a ja zaraz przyniosę coś do jedzenia. Z góry przepraszam za bałagan.
- U mnie panuje większy chaos, spokojnie. Przecież Ci pomogę coś przygotować.
Zgodziłam się i oboje weszliśmy do kuchni. Stanęliśmy przy kuchennym blacie i wpatrując się w siebie, zastanawialiśmy się, co możemy zjeść.
- Tosty ?
Wypowiedzieliśmy to niemal równo. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dalej to już było łatwo. Wyciągnęłam toster, Leo wyciągną chleb tostowy, później ja posmarowałam go nutellą, a On zabrał się za ich robienie w tosterze.
- Okey, muszę pójść ogarnąć salon, by gdzieś te tosty zjeść, zaraz wracam.
Przechodziłam przez przedpokój, gdy zadzwonił dzwonek. Zdziwiłam się, bo nie umawiałam się dziś z nikim. Otworzyłam drzwi i tego pożałowałam.
- Mamo ? Co ty tu robisz ? Jak mnie znalazłaś ?
Patrzyła na mnie groźnym wzrokiem.
- Może byś tak łaskawie zaprosiła mnie do środka ?
Kiwnęłam przecząco głową i wyszłam do niej na korytarz.
- Mów czego chcesz i jak mnie znalazłaś, bo teraz nie bardzo mam teraz czas na rozmowę.
- Nawet dla matki czasu nie masz, przykre.
- Ty go dla mnie nie miałaś przez 8 lat.
Odpowiedziałam jej równie chłodno, jak chłodny był jej wzrok. Zignorowała moją odpowiedź, jak zwykle głęboko miała moje zdanie na jakikolwiek temat.
- Potrzebuję Cię w kancelarii. Musisz wrócić.
- Już coś na ten temat mówiła. Przypominasz sobie ? Dlatego dziś mieszkam tu, a nie z Tobą.
- Zawsze możesz wrócić.
- Przykro mi, ale nie skorzystam. Jeśli to wszystko, to do widzenia.
Nagle jej mina posmutniała, a oczy przestały bić chłodem i nienawiścią do mojej osoby. Ujęła moje dłonie i spojrzała głęboko w oczy.
- Córeczko, ja na prawdę przepraszam, za swoje zachowanie, obiecuję, że teraz będzie tylko lepiej.
- Mamo .. Przykro mi, ale nie raz mi to obiecywałaś .. Jestem już dorosła, zaczynam wszystko od nowa, nie burz mi tego, tak jak ja przez lata nie burzyłam Ci Twojej kariery.
Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech.
- Rozumiem Skarbie .. Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam.
Nie odpowiedziałam, tylko się do niej przytuliłam. Dwa dni temu myślałam, że moje życie legło w gruzach, że straciłam matkę, swoją jedyną rodzinę, ale nie. Pokazała, że mnie kocha, że tęskni i się martwi .. Chodź prawda jest taka, że przyszła tylko dlatego, że ciągle nie znalazła sekretarki. Nie ma mowy, nie wrócę tam. Chcę w życiu robić coś, co sprawia mi przyjemność. Siedzenie za biurkiem i porządkowanie papierów, to nie praca dla mnie. Puściłam ją i otworzyłam drzwi do mieszkania, akurat przez przed pokój przechodził Leo.
- Kto to jest ?
Głos mojej matki miał już naturalną barwę. Leo usłyszał jej słowa i stanął koło mnie.
- Jesteś chłopakiem Antonelli ? Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Nie, nie, nie ! To jest Messi, Leo Messi mamo.
Opadła jej szczęka. Leo nerwowo się uśmiechną i podaj jej rękę.
- Leo Messi, miło mi poznać.
- Rebeca Roccuzzo.. Nie mogę uwierzyć, moja córka spotkała swojego idola..
Wymieniliśmy z Leo spojrzenia, delikatnie się uśmiechając.
- No nic .. To ja nie przeszkadzam. Jakby co, jesteśmy w kontakcie. Pa córeczko.
Kiwnęłam jej ręką na pożegnanie i zamknęłam drzwi.
- Przepraszam za nią ..
- Nic się nie stało .. Sympatyczna kobieta.
- Tylko z pozoru .. Jakbyś ją poznał, to zmieniłbyś zdanie. Idziemy jeść ?
Leo kiwnął kłową i oboje udaliśmy się w stronę salonu. Spędziliśmy ze sobą prawie jeden pełny dzień i ciągle nie brakowało nam tematów do rozmów. Po 30 minutach, skończyliśmy jeść i poszliśmy pozmywać.
- Będę musiał już lecieć. Za dwie godziny trening. Bardzo Ci dziękuję za niezwykle miło i dobrze spędzony czas.
- Ja również dziękuję.
Uśmiechnęłam się do Niego. Coś chciał powiedzieć, ale najwyraźniej nie wiedział jak. Po parunastu sekundach, ogarnął się i zadał pytanie.
- Będziesz na meczu w sobotę ?
- Będę, Shakira załatwiła mi bilet.
- A co robisz po meczu ? Coś w godzinach ... 21, 22 ?
- A co proponujesz ?
Zaczynał trząść mi się głos, byłam zdenerwowana. LEO MESSI ZAPRASZA MNIE NA RANDKĘ.
- Kolacja ? Co ty na to ? Mam nadzieję, że je jadasz, nie tak jak ze śniadaniami.
Zaśmiałam się i udzieliłam odpowiedzi.
- Ha ha, tak. Kolacje jem.
- W takim razie .. Wpadnę po Ciebie o 21:30... Wystarczy Ci półtorej godziny po meczu, by się wyszykować ?
- Mam nadzieję, że wystarczy, a jak nie, to na mnie poczekasz.
Uśmiechnęłam się uroczo, na co on zareagował podobnie. Odprowadziłam Go do samochodu i pocałowałam w policzek. Gdy odjeżdżał, to machałam mu do czasu, aż wyjedzie na główną drogę. Chciałam już wracać, ale pod dom podjechał kolejny samochód. Znam tę rejestrację. Shakira. Zaśmiałam się i poszła otworzyć jej drzwi. Jak tylko wyszła, rzuciłam się przyjaciółce w ramiona.
- Widzę, że ty ani jednego dnia beze mnie nie przeżyjesz !
Kolejny raz się zaśmiałam i pocałowałam ją w policzek.
- Co poradzę na to, że Cię Młoda kocham i czuję się za Ciebie odpowiedzialna ? Chodź, mamy trochę do obgadania.
Pociągnęła mnie za rękę do mojego własnego mieszkania i rozsiadła się na tapczanie w salonie. Spojrzałam na nią pytająco.
- Leo się zakochał.
- Serio ? W kim ?
- Anto ! No w Tobie !
Objęła mnie tak mocno, że zaczynało brakować mi powietrza.
- Kobieto, dusisz mnie !
Zaśmiałam się. Ona mnie puściła i trzymała moją dłoń.
- Jakie to cudowne ! To taka .. Miłość od pierwszego wejrzenia ! Sam mi to powiedział.
Szeroko się uśmiechnęła i ścisnęła moją dłoń. Co wtedy czułam ? Niesamowitą radość. Chciałam otworzyć okno i wykrzyczeć to, co teraz czuję. W ciągu trzech dni, spotykało mnie samo szczęście. Odwzajemniłam uśmiech i mocno ją objęłam.
- Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa. W sobotę po meczu, umówiliśmy się na kolację.
Shakira uwolniła się z mojego uścisku i spojrzała na mnie radosnymi oczami i jeszcze szerszym uśmiechem, niż poprzednio.
- Miłość jest piękna ! I co ? Niby "życie to nie bajka" ?
Zacytowała moje słowa, z wczorajszej rozmowy. Nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową z delikatnym uśmiechem. Obie oparłyśmy się na oparciu tapczanu i siedziałyśmy chwilę w ciszy.
- Anto .. Jak to dokładnie od początku z Messim było ? Zobaczyłaś Go w Jego pierwszym meczu dla Barcy i po prostu się zakochałaś ?
- Nie .. To nie było tak, ale to już dłuższa historia.
Spojrzałam jej w oczy.
- Ja tam mam czas .. Więc ? Jak to było ? Od początku proszę.
Usiadła po turecku i ponownie objęła moją dłoń. Usiadłam podobnie i zaczęłam swoją historię.
- Wyprowadzając się z rodziną z Argentyny, miałam 6 lat. Mieszkałam w Rosario..
Przerwała mi otwierając usta ze zdumienia.
- W Rosario ?! Przecież Leo ..
- Kochanie, daj mi skończyć.
Zaśmiałam się. Kiwnęła głową i obiecała, że już będzie cicho.
- A więc, mieszkałam w Rosario. W sąsiedztwie mieszkało dużo dzieci i zazwyczaj wszyscy spędzali czas razem. Ja zawsze wstydziłam się z nimi bawić, nie byłam duszą towarzystwa.. Wolałam siadać na murku jednego z boisk i oglądać rozgrywane mecze przez starszych chłopaków. Mieli średnio od 8 do 11 lat. Grał tam Leo .. Uwielbiałam obserwować to, z jaką swobodą i lekkością mijał starszych kolegów i jak łatwo zdobywało mu się bramki. Praktycznie cały rok przesiedziałam na tym murku .. Kiedy tata oznajmił, że wyprowadzamy się do Hiszpanii, czułam, że muszę powiedzieć coś Messiemu. Pewnego z ostatnich moich dni w Rosario, jak od niecałego roku, poszłam na boisko. Chłopaki skończyli grać, a Leo strzelił 5 bramek. Zeskoczyłam z murku i do niego podbiegłam. Pociągnęłam Go za koszulkę, a On z zapytaniem na mnie spojrzał. "Kiedyś będziesz piłkarzem". Uśmiechnęłam się, a on zrobi to samo i podziękował. Odchodziłam od Niego i machałam w Jego stronę. Uczynił to samo i poszedł .. To był ostatni raz, kiedy Go widziałam .. Stało się tak, jak mówiłam. Zaczął grać dla Barcy. Jak tylko o tym usłyszałam, byłam niesamowicie szczęśliwa. Nie było dnia, żebym o nim nie myślała i teraz miałam Go spotkać. Poszłam na mecz i on zadebiutował .. Praktycznie się nie zmienił. Tylko podrósł i urosły mu włosy.. Nadal z taką samą swobodą, mijam rywali, a z czasem przyszły bramki i wyrobił się technicznie.. Czułam się niesamowicie szczęśliwa, zostawałam po każdym meczu, na którym byłam, z nadzieją, że Go spotkam.. Ale jak już Go widziałam, to bałam się podejść .. Jednak los chciał, byśmy w przyszłości się spotkali .. Zakochać się w nim nie było trudno .. Przez całe moje życie, nie było żadnego innego mężczyzny.
Shakira słuchała mojej opowieści z szerokim uśmiechem i łzami w oczach.
- Jakie to było kurde słodkie .. To jest przeznaczenie !
Po raz kolejny byłyśmy w swoich objęciach. Resztę dnia spędziłyśmy razem. Oglądałyśmy filmy, śpiewałyśmy jej piosenki, rozmawiałyśmy o wszystkim i zdradzałyśmy sobie swoje największe tajemnice, miałam przyjaciółkę. Cudowne uczucie jest móc komuś zaufać i nie obawiać się już o swój los. Obiecałyśmy sobie zawsze pomagać i się wspierać. Do domu pojechała przed 23. Odprowadziłam przyjaciółkę do samochodu, następnie wzięłam prysznic i poszłam spać.

SOBOTA

O 18:00 zaczyna się mecz Barcy z Malagą. Pół godziny, przed jego rozpoczęciem, ma przyjechać po mnie Shakira z Milanem. Nie miałam problemu z ubraniem na mecz, od razy, gdy dostałam od Leo Jego koszulkę wiedziałam, że ją ubiorę. Gorzej było z wieczorową kreacją. Kompletnie nie miałam pomysłu, czy ubrać sukienkę, czy spódniczkę .. Miałam nadzieję, że Shakira przyjedzie wcześniej i mi jakoś doradzi. Było 15 minut przed 17. Ubrałam domowy trykot Barcy z nazwiskiem Leo, czarne rurki, czarne trampki i spięłam włosy w warkocz. Gdy stałam przed lustrem i malowałam oczy, usłyszałam dzwonek do drzwi. "To pewnie Shaki" otworzyłam, nie patrząc na osobę stojącą przed drzwiami i dokończyłam makijaż.
- Antonella Roccuzzo ?
Usłyszałam męski głos i z przerażenia upuściłam tusz do rzęs.
- To na pewno ty. Leo rzadko rozdaje koszulki ze swoim podpisem.
Obdarzył mnie szerokim uśmiechem i jakby nigdy nic, udał się w kierunku salonu i rozsiadł się na tapczanie.
- Mmm, wygodne to masz.
Cesc Fabregas. Ciągle to do mnie nie docierało. Cały czas miałam usta otwarte ze zdziwienia i przyglądałam się Hiszpanowi.
- Eeee.. Cesc Fabregas ?
Szybko wstał i spojrzał na mnie z zakłopotaniem.
- Kurde, racja ! Zapomniałem się przedstawić. Tak, tak Cesc. Miło mi Cię poznać.
- Eee.. Mi również .. Co tu robisz ?
- Gerard dał mi Twój adres - uśmiechnął się beztrosko, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem - No bo .. Chciałem poznać dziewczynę, która zawróciła w głowie Leo.
Spłonęłam rumieńcem i spuściłam wzrok. 
- Zawróciłam mu w głowie ?
- I to jak ! No wiesz, On o tym głośno nie mówi, ale gdyby nie Piquś to ja ciągle żył w nieświadomości ! Zmienił się, jest weselszy, pewniejszy siebie i rozgadany. Od ponad tygodnia nie zmienił mu się humor. Zaintrygowało mnie to i zapytałem, co jest przyczynom takiego zachowania. Odpowiedział "Moje życie nabiera innego sensu". To było tyle, więcej nie powiedział, tylko się uśmiechnął i poszedł. Wtedy, to już serio ogłupiałem, poszedłem do Geriego i on mi wszystko powiedział. Byłem bardzo ciekaw, jaka jesteś i po długich namowach dał mi Twój adres. Nie gniewaj się.
Położył rękę na moim ramieniu, a ja nie wiedziałam, co na to wszystko mam powiedzieć.
- No i ... Jak wrażenia ?
- Wiesz, jednak za krótko się znamy, ale już Cię lubię.
Po raz kolejny promiennie się uśmiechnął.
- Ha ha, dziękuję. Właściwie.. To ty nie powinieneś być teraz z piłkarzami ? Za 40 minut macie mecz ..
- Ta, ta wiem .. Jestem zawieszony przez trenera na ten mecz .. Podpadłem mu z Gerim, ale mu się upiekło.
Posmutniał, ale momentalnie się rozchmurzył, jak dostrzegł ścianę w moim pokoju, obok salonu.
- ŁAŁ ! Gerard nie żartował, że jesteś Cule ! Myślałem, że to zmyślił.. A jednak !
Z ogromnym entuzjazmem wparował do mojego pokoju i podziwiał zdjęcia, przyczepione do korkowej tablicy.
- Kurde, jaka tu tu młoda byłaś ... Ile to już lat jesteś Cule ?
- Ha ha, 13 rok idzie.
Puściłam oczko w Jego stronę i udałam się kontynuować poszukiwania odpowiedniego ubrania na kolację z Leo.  Cesca zastanawiało to, że z mojej garderoby wyleciała trzecia sukienka.
- Pomóż Ci ?
Zagadał odrywając się od fotografii. Zawahałam się, ale w końcu potrzebowałam pomocy, a Shakiry ciągle nie było.
- Sukienka, czy spódnica ?
W jednej ręce miałam czarną sukienkę, a w drugiej białą spódniczkę z czarnym wzorem.
- Hymm.. A na jaką okazję ?
Kurcze .. Czyli nie wie o kolacji.
- Eee.. Co byś poradził ubrać dziewczynie na pierwszą randkę ?
Podniósł wzrok i po raz kolejny się uśmiechnął.
- Oooooo ! Wal od razu, że masz randkę z Leo, a nie ! A więc... Pierwsza randka .. Weź tą spódniczkę..
Wyciągnął mi ją z ręki i "zanurkował" do mojej szafy. Wyciągnął czarną bluzkę na ramiączkach i biały żakiet.
- Do tego czarne buty na obcasie, jakieś dodatki i jesteś gotowa.
Puścił mi oczko i wręczył zestaw ubrań. Zatkało mnie.
- Dziękuję ! Jak będę miała kiedyś problem z dobraniem garderoby, to będę dzwonić.
Tym razem to ja puściłam oczko i odłożyłam ubrania na wieszak, wieszając go na klamce od drzwi.
- Jasne, nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. Sam mam dziewczynę, która czasem radzi się mnie, w sprawach ubioru.
- Daniella, prawda ?
- Tak, skąd znasz ?
- Z internetu.
Pokazałam mu język, a ten się zaśmiał.
- Okey, lecę. Może uda mi się zajrzeć do szatni przed meczem, a jak nie, to widzimy się w loży VIP.
Kiwnęłam głową i odprowadziłam go do drzwi. Zamieniliśmy jeszcze zdanie w progu i ostatecznie poszedł. Ledwo zamknęłam drzwi, gdy usłyszałam kolejny dzwonek.
- Wybacz Słonko, że tak długo musiałaś czekać. Szybko schodźmy i jedziemy na mecz.
Zaśmiałam się z tonu przyjaciółki. Wróciłam do pokoju po torebkę i posłusznie zeszłam za nią po schodach i weszłam do samochodu. 

***


W loży VIP siedziało wiele znanych mi osób. Daniella Semaan, Cesc Fabregas, Anna Ortiz, Jonathan dos Santos (nie może grać z powodu kontuzji) no i Shakira z Milanem. Świetnie się bawiliśmy oglądając mecz i rozmawiając. Daniella i Anna są bardzo sympatyczne.
Pierwsza połowa dla Barcy nie była żadnym wyzwaniem. Malaga grała tak, jakby ich w ogóle nie było na boisku, Barca pewnie wygrywała 4:0, po dwóch trafieniach Leo i dwóch Neymara. Po każdej bramce Leo wypatrywał kogoś na trybunach. Bardzo mnie zastanawiało, kogo szuka. Dowiedziałam się w drugiej części spotkania, gdy zanotował trzecie trafienie i na tablicy wyników było już w 56 minucie 5:0. Szukał mnie. Chyba nie spodziewał się, że będę siedzieć w loży VIP. Dostrzegł mnie i obdarował cudownym uśmiechem, a Jego palec wskazujący był skierowany w moją stronę. Shakira po tym geście objęła mnie i pocałowała, a kibice zaczęli się odwracać i szukając wzrokiem, na kogo najlepszy piłkarz świata wskazuje. Spłonęłam rumieńcem, uśmiech nie schodził mi z buzi.
- Jakie to słodkie, zadedykował Ci hattricka ! Ja ciągle czekam, aż Pique go strzeli i mi zadedykuje... Powoli tracę nadzieję..
Wsparła głowę na dłoniach i zrobiła obrażona minę. Wybuchał śmiechem i pocałowałam ją w policzek.
- Kochanie, ciężko by obrońca strzelił hattricka, ale musisz wierzyć ! Hahha ! Jejku, kocham Cię !
Po raz kolejny byłyśmy w swoich ramionach. Mecz zakończył się wynikiem 6:0, ostatnia bramka była autorstwa Andresa. Po meczu napisałam sms-a do Leo, gratulując hattricka, a on odpisał "Dziękuję :) widzimy się za niecałe 2 godziny :)" 
Do domu wróciłam z Shakirą, która koniecznie chciała wiedzieć, jak będę wyglądać na pierwszej randce. Wzięłam szybki prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy, następnie ubierając wybrane przez Fabregasa ubrania. Zajęło mi to około 40 minut. Shakira siedziała w salonie i zabawiała Milanka. Jak wkroczyłam do pokoju, otworzyła usta i spojrzała na mnie radosnym wzrokiem.
- Jak ty cudownie Myszko wyglądasz ! Leo się zakocha .. Chociaż .. Już się zakochał.
Zaśmiała się sama do siebie, następnie całując mnie w policzek.
- Dziękuję. Zgadnij, kto pomógł mi wybrać ubrania.
Założyłam ręce na biodra i spojrzałam na nią z szerokie uśmiechem. Shakira długo myślała, ale ostatecznie się poddała.
- Cesc ! Czaisz ? Nie przypuszczałam, że ma taki dobry gust.
Obie się zaśmiałyśmy.
- No, no, no .. Wiesz, związek z Daniellą zobowiązuje !
Po raz kolejny euforia śmiechu. Nie znam Danielli za dobrze, ale z opowieści Shakiry, to mogę wywnioskować, że Fabs w tym związku wiele do gadania nie ma.
21:00 zaraz powinien pojawić się Leo. Shakira zrobiła mi delikatny makijaż i pokręciła lokówką końcówki włosów, po czym zabrała syna i pojechała do siebie, później wysyłając mi sms-a "Nie ważne o której randka się skończy, jak tylko wrócisz do domu, liczę na sprawozdanie :D"
21:15 zaczynałam się denerwować. Chodziłam po domu, zastanawiając się czy czasem nie zmienić którejś części ubioru.
22:25 dzwonek do drzwi. Serce biło mi tak mocno, że bałam się, że zaraz mi wyskoczy z klatki piersiowej. Wzięłam torebkę do ręki, przekręciłam klucz i otwarłam drzwi.

*LEO*

Byłem mega zestresowany. Po raz pierwszy w życiu, nie liczyła się dla mnie tylko piłka, ale zacząłem wyżej stawiać właśnie Ją.. Poznaną ponad tydzień temu Argentynkę. Nie wiem co sprawiło, że stała się dla mnie tak ważna. Może dlatego, że była inna niż te wszystkie napalone fanki ? Każda najchętniej wskoczyłaby mi do łóżka, a ona potraktowała mnie jak normalnego faceta. Byłem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi .. Zupełnie przez przypadek spotkałem kobietę, bez której teraz nie wyobrażałem sobie życia. Nie poznawałem samego siebie .. Ona sprawiała, że zachodziła we mnie jakaś zmiana, bardzo dobra zmiana. Każdy jej uśmiech, spojrzenie, czy najmniejszy gest w moją stronę, powodował większą radość, niż strzelenie bramki Realowi Madryt. Gdy spędzałem z nią czas, odnosiłem wrażenie, że znamy się nie tydzień, a wiele lat .. W jej głosie, uśmiechu, spojrzeniu .. Było coś znajomego. Każde pożegnanie, było dla mnie katorgą. Pragnąłem, by zawsze była przy mnie .. Chciałbym, by była powodem dla którego warto żyć, dla którego warto wstać z łóżka, mimo przeciwności losu.. Pojawiła się i pokolorowała mój świat milionami barw, pokazała mi inny świat. Pokazała mi świat miłości, w którym chciałem żyć, ale tylko z nią. Zakochałem się w tej dziewczynie.


*ANTONELLA*
Otworzyłam drzwi, a w nich stał Leo. Miał białą koszulkę z krótkim rękawem, jasne jeansy, białe buty i marynarkę. Powitał mnie uroczym uśmiechem, a ręce miał założone za plecami.
- Jejku .. Jak ty cudownie wyglądasz.
Zawstydziłam się i delikatnie uśmiechnęłam, dziękując. Wyciągnął rękę za pleców i podał mi bukiet czerwonych róż. Zaniemówiłam.
- Ojej .. Nie trzeba było Leo .. Dziękuję.
Wzięłam kwiaty i szybko odłożyłam je do wazonu w kuchni, po chwili wracając do Argentyńczyka.
- To co ? Idziemy ?
Zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Z Tobą, to choćby i na koniec świata.
Odpowiedział podając mi rękę. Zaśmiałam się i razem zeszliśmy po schodach. 

                                   ***

Leo zabrał mnie do jednej z Barcelońskich restauracji. Nie obyło się bez fleszy, pierwszy raz nas to spotkało, wcześniej jak gdziekolwiek byliśmy z Leo, to udało nam się tego uniknąć. Niestety nie tym razem. Zignorowaliśmy to. Przez cały wieczór towarzyszył nam śmiech, rozmawialiśmy o meczu i Fabregasie, który dziś mnie odwiedził. Jak Leo się o tym dowiedział, to powiedział coś pod nosem.. Coś typu "Zabiję tego typa", po czym się uśmiechnął. Lokal opuściliśmy po 23, ale nie chcieliśmy jeszcze wracać. Tak dobrze, pewnie, swobodnie i bezpiecznie się przy nim czułam. Pojechaliśmy na plaże, na (już) nasze ulubione miejsce. Buty zostawiliśmy w samochodzie i trzymając się za ręce, zrobiliśmy sobie mały spacer brzegiem morza.
- Masz jakieś plany na jutro ?
- Hmm.. W sumie, to nie. Dlaczego pytasz ?
Stanęliśmy naprzeciwko siebie i spojrzeliśmy głęboko w oczy.
- Niespodzianka.
Oboje delikatnie się uśmiechnęliśmy. Chciałam Go pocałować. Bardzo trudno było mi walczyć z samą sobą, ale ostatecznie udało mi się opanować pokusę. Czułam, że On też miał z tym problem, ponieważ był taki moment, kiedy nasze usta się do siebie zbliżały, ale On też chyba uważa, że to jeszcze za wcześnie. Jeszcze chwilę spacerowaliśmy i Leo odwiózł mnie do domu. Chwilę rozmawialiśmy, ale widziałam, że Leo jest już wykończony, najpierw mecz, a teraz randka ze mną.
- Bardzo Ci dziękuję za dzisiejszy wieczór.
- To ja dziękuję.
- Nie, nie .. Dzięki tobie spędziłam jedną z najmilszych sobót w życiu.
Obdarzyłam Go szerokim uśmiechem.
- Jejku i bym jeszcze zapomniała, dziękuję za dedykację na meczu.
Troszkę się speszyłam, kończąc zdanie spojrzałam mu w oczy.
- Drobiazg.. Na pewno to nie ostatnia dedykacja ode mnie dla Ciebie.
Uśmiechnęłam się i mocno w Niego wtuliłam. Pocałowałam Go w policzek i ostatni raz spojrzałam w oczy.
- Dobranoc Leo.
- Dobranoc Antonello.
Teraz to On pocałował mnie w policzek i z uśmiechem wrócił do samochodu.
Zamknę drzwi i się o nie oparłam. Zamknęłam oczy i zaśmiałam się. Zatańczyłam w przedpokoju w drodze do łazienki. Po godzinie poszłam do łóżka, napisałam do Shaki i zasnęłam z uśmiechem na buzi.

____________________________________________________

Czytasz = komentujesz

Jest !! Wyrobiłam się przed meczem ! :D
Co myślicie ? Przyjmę każdy komentarz, nawet ten z krytyką, więc nie krępujcie się :)
Każdy komentarz jest motywujący, więc proszę skomentuj <3 jeśli nie masz konta w google, możesz skomentować jako anonim ;3

A teraz czekamy na meczyk Barcy ! < 3333

VISCA EL BARCA !
LEO PO HATTRICA ! ♥



Do następnego ! ;*