wtorek, 17 grudnia 2013

EPILOG


 Minął równy rok, od narodzin naszego syna. Niewiele się zmieniło. Thiago nas do siebie zbliżał. Na zawsze w pamięci zostaną mi Jego pierwsze kroki, pierwsze słowo, pierwsze wspólne wakacje, pierwsza wizyta na Camp Nou, pierwsze rodzinne zdjęcie, pierwsza bramką, którą zadedykował mu tata, pierwsza gorączka, pierwszy uśmiech. Patrząc Thiago w oczy, widzę Leo. Jest Jego lustrzanym odbiciem.
Dziś dzień Jego pierwszych urodzin i Leo ponownie zabiera mnie i Małego na Camp Nou. Dziś grają ostatni mecz sezonu z Atletico. Mecz z wiceliderem.
- Kto wygra mecz ? Barca ! No Thaigo kto wygra mecz ?
- Balca !
Leo siedział z Thiago w salonie i ubierał mu buciki. Przed każdym meczem, czy to przed telewizorem, czy też z wysokości trybun, Leo uczył syna różnych okrzyków, na cześć Barcy.
- No synu ! A kto ma dziś urodzinki ?
Zapytał Małego, łaskocząc go po stópce, na której nie było jeszcze bucika.
- Tjago !
Zaśmiał się i rzucił tacie w objęcia.
Patrzyłam na nich z szerokim uśmiechem. Żyję u boku dwóch wspaniałych mężczyzn. Czego mi jeszcze do szczęścia potrzebne ?
- Dobrze Leo, ja mu tego bucika już ubiorę. Jedź na zbiórkę, zobaczymy się na stadionie.
Podeszłam zabierając mężowi bucika z ręki i całując go w usta.
- Dobrze, ale pamiętaj, że masz na początek podejść do ławki rezerwowej.
- Skarbie .. Spokojnie, pamiętam.
Ponownie obdarzyłam Go pocałunkiem i ubrałam synkowi buta. Leo pobiegł do sypialni, chwycił za torbę treningową i stając przed wyjściem w drzwiach zawołał do Thiago.
- Thiago ! Tata Cię kocha ! - Na co Mały się zaśmiał i zakrył buzię małymi rączkami. Leo również się zaśmiał i podszedł do mnie, namiętnie całując. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i zapatrzyliśmy w oczy. Leo szybko się otrząsnął i pospiesznie opuścił dom.
- Do zobaczenia moje Skarby !
Wzięłam Thiago na ręce i podeszliśmy do okna, by wzrokiem odprowadzić głowę rodziny do samochodu.

***

Wkroczyłam na schody prowadzące z tunelu na murawę, trzymając na rękach rozentuzjazmowanego Thiago. Cały czas zadawał takie same pytania.
- Gdzie tata ?
- Skarbie, zaraz przyjdzie.
Pocałowałam Go w czoło. Uśmiechał się i rozglądał. Nagle poczułam, czyjąś rękę, ułożoną na mojej tali.
- Tata !
Thiago zawiesił małe rączki na szyi ojca. Zaśmiałam się i otrzymałam pocałunek od Leo.
- Zakochani ... Zakochani wszędzie !
Usłyszałam za plecami głos Gerarda. Ponownie się zaśmiałam i przywitałam z przyjacielem.
- Gdzie Shaki ?
- Gdzieś z Milanem.
- Gdzieś .. ?
- Na trybunach.
Uśmiechnął się.
- A nie miała być z resztą żon i dzieci piłkarzy na ławce rezerwowych ?
Gerard szeroko otworzył oczy i zaklną pod nosem.
- Zapomniałem. Na na na na na naa...
- Grunt, że ja nie zapomniałam.
Shakira pokazała mężowi język i się ze mną przywitała.

***

Mecz był genialny ! Barca wygrała 4:2 po hattricku Leo i bramce Xaviego, który wkręcał z rzutu rożnego. Pierwszą bramkę jaką strzelił, zadedykował Thiago w Jego pierwsze urodziny. Mały nie interesował się zbytnio meczem, ponieważ był zajęty zabawą z Milenem, ale jak mu powiedziałam, kto strzelił bramkę, natychmiast wdrapał się na moje kolana, stając na nich i z szerokim uśmiechach wpatrywał się w tatę, który mu machał. Drugą bramkę, zadedykował .. Można powiedzieć, że nam, w pierwszą rocznicę ślubu. Podniósł koszulkę, na której znajdowało się nasze ślubne zdjęcie i pod nim życzenia. Nie powiem, łezka zakręciła mi się w oku. Jak spojrzał w moją stronę, puściłam mu całusa, a on uczynił to samo. Każdy hattrick, który strzeli jest mi dedykowany. Trzecią bramkę strzelił z przewrotki. Efektowny, piękny gol, prosto w lewe okienko bramki. Po tym, jak skończył świętować bramkę z kolegami z boiska, wziął pikę do ręki. Popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Odpowiedziałam tym samym. Doskonale wiedziałam, co chce zrobić z piłką. Trybuny ucichły, gdy Leo włożył ją pod koszulkę i wskazał w moją stronę palcami wskazującymi. Po chwili stadion oszalał z radości i wykrzykiwali Jego i moje imię. Shakira nic nie wiedziała o mojej ciąży. Krzyknęła z radości i mocno mnie uścisnęła.
Czego potrzeba mi więcej do szczęścia ?
Tego maluszka, którego noszę pod sercem. Gdyby nie moja wiara, w spełnienie marzeń, nigdy nie byłabym tak szczęśliwa, jak teraz. Życie jest piękne ♥

~ PAMIĘTAJ. WARTO MARZYĆ ! 

_______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

To koniec mojego opowiadania o Leonelli ♥
Nie ukrywam, będę za tym opowiadaniem tęsknić ♥ na pewno jeszcze będę o tej dwójce pisać < 33
Dziękuję wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, obserwowali i polecali mojego bloga ! ♥ jesteście wspaniali ♥

Mam ogromną nadzieję, że całość się wam podobała ♥

Jeszcze raz dziękuję ;* i zapraszam na kolejne blogi, mojej twórczości ♥

~ Poznając prawdę o Sobie. Czyli zostać wychowanym na kłamstwie ..
~ Miłość rodzi się tam, gdzie najmniej się jej oczekuje.
Dormido me des la oportunidad.. Ya nada te importa..

czwartek, 12 grudnia 2013

ROZDZIAŁ IX

Shakira .. Od niej całe moje szczęście i nowe życie się zaczęło. Wystarczyło wziąć udział w jej konkursie, by później moje życie nabrało innego sensu, smaku, koloru. Zawdzięczam jej wszystko i nigdy nie będę w stanie jej się za to odwdzięczyć. Uwielbiam ją. Mogę nawet stwierdzić, że ją kocham. Nie mówię jej tego, ale traktuję ją jak starszą siostrę, albo matkę. Nie przypominam sobie, kiedy dostałam tyle ciepła i miłości od mojej mamy, co dostaję od niej. Wiem, że się powtarzam, ale bez niej, nie było by tego wszystkiego, co teraz dzieje się w moim życiu. 
Jesteśmy właśnie w najpopularniejszym ślubnym domu mody. Pomaga mi wybrać sukienkę na mój ślub. Ciężko jest cokolwiek znaleźć, ponieważ jestem w 8 miesiącu ciąży i nie ma tu za dużo sukienek na ciężarne kobiety.
- Shaki, znasz jakieś inne domy mody ?
- Jasne, zbieraj się Kruszynko.
Powiedziała podchodząc do mnie i całując w policzek.
- To gdzie pojedziemy ?
- Do mojego projektanta Słońce.
Odsłoniła w uśmiechu swoje białe zęby i odpaliła samochód. Zaśmiałam się i zapięłam pas.
- Okey, w takim razie jedziemy.
Zaklaskała w dłonie i włączyła swoją najnowszą płytę.

***

Pierwsza sukienka, którą przymierzyłam i która jako jedyna mi pasowała. Chodź nie ukrywam, że się w niej zakochałam. Nie mogę się doczekać ślubu. To już za dwa dni. Na uroczystości pojawią się nasi przyjaciele z FC Barcelony w towarzystwie rodzin, cały sztab szkoleniowy z Martino na czele, przyjaciele Leo z reprezentacji Argentyny (Lavenzzi, Di Maria, Romero, Higuain i Aguero z rodzinami) no i nasze rodziny.
Bałam się, że nie pojawi się moja mama. Nie rozmawiamy ponad pół roku, osobiście nie powiedziałam jej o ciąży i może mieć przez to do mnie uraz .. Nie zdziwię jej się .. Też miałabym uraz do swojej córki, gdybym dowiedziała się o wnuku z gazety, albo telewizji. Bardzo żałuję, że tak się między nami ułożyło ..
- To co, bierzesz ją Młoda ?
Z zamyślenia wyrwała mnie Shakira. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i z uśmiechem na ustach kiwnęłam głową.
- Bierzemy ! Ile płacę ?
- Ależ nie przesadzajmy ! Prezent ślubny.
Odpowiedział mi projektant, puszczając oczko.

~ 24 MAJ 2014 ~ 

- Anto Skarbie musimy już jechać ! Za 5 minut Leo będzie czekał na Ciebie przed ołtarzem !
- Wiem ! zatrzasnęłam się w łazience !
Narywałam kluczem i klamką jednocześnie, by wydostać się z pomieszczenia i nie spóźnić się na swój własny ślub.
- Co ?! Jak to się zatrzasnęłaś ?!
- No .. No zatrzasnęłam się !
- Po jakiego się na klucz zamykałaś ?!
- Nie wiem ... O ! Już !
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki wybiegając z łazienki. Usiadłam na łóżku zakładając białe baletki na stopy i poprawiając na koniec wpięty we włosy kwiatek.
- Nie śpiesz się tak Ułomie !
- Przed chwilą mówiłaś co innego. - Puściłam jej całusa i stając chwyciłam za bukiet czerwonych róż. - I jak wyglądam ?
Popatrzyła na mnie i po chwili uśmiechając się mocno mnie przytuliła.
- Wyglądasz jak księżniczka ! No, a teraz chodźmy. Cesc i Daniella czekają na nas w samochodzie.
Kiwnęłam głową i nałożyłam bolerko na ramiona.
- Kto ma obrączki ?
- Geri Boroczku ... No szybko, szybko ! Są już w kościele.
- Przecież idę ! - Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i pocałowałam ją w policzek. - Dziękuję, że jesteś.
W kościele, byłyśmy na czas. Shakira dała znak organiście i Cesc poprowadził mnie do ołtarza. (Bardzo mu na tym zależało). Został odegrany Marsz Mendelsona. Naprzeciw księdza, który miał przewodniczyć dzisiejszej ceremonii, stał On. Mój narzeczony, a już za niedługo mąż. Uwielbiam facetów w garniturach. Leo prezentował się w swoim zabójczo przystojnie. Cały czas się uśmiechałam, widząc malującą się na twarzy ukochanego radość. Stanęłam przed nim i chwyciliśmy się za ręce, a uśmiechy na naszych buziach, robiły się coraz szersze.
Do momentu przysięgi mało byliśmy skupieni na mszy. Cały czas spoglądaliśmy na siebie i darzyliśmy się uśmiechami. Leo starał mi się różnymi maleńkimi gestami przekazywać, co robią zebrani w kościele. Jego mama od początku ściskała w dłoni chusteczkę i wycierała łzy szczęścia, Gerard był Jego świadkiem, ale mimo to drzemał, a Shakira, która była moim świadkiem, co jakiś czas go szturchała.
- Proszę zrobić krok w stronę ołtarza. Czas na przysięgę małżeńską.
Pierwszy wstał Leo i pomógł mi w tej czynności. Wziął mnie za rękę i oboje stanęliśmy przed kapłanem.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcemy.
- Proszę podać prawe dłonie. - Podaliśmy je sobie, a ksiądz owinął je stułą. - I proszę za mną powtarzać. Ja Lionel ..
- Ja Lionel ..
- Biorę sobie Ciebie Antonello za żonę..
- Biorę sobie Ciebie Antonello za żonę..
- I ślubuję Ci miłość ...
- I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Zaśmiałam się po cichu, widząc zrezygnowaną i rozbawioną minę kapłana. Odwrócił się lekko w moją stronę i na mnie spojrzał.
- Proszę za MNĄ POWTARZAĆ.
Zwrócił się z naciskiem na ostatnie słowa do Leo, który z uśmiechem na ustach wzruszył tylko ramionami.
- Ja Antonella ..
- Ja Antonella, biorę sobie Ciebie Lionelu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Kapłan ponownie się zaśmiał, a Leo ścisnął moją dłoń. Cały czas się uśmiechaliśmy. Kapłan zwrócił się do nas szeptem.
- Widzę, że nie chętni byli państwo powtarzać za mną przysięgę małżeńską, dlatego teraz sami odmówicie odpowiednie słowa, by nałożyć obrączki na palce.
- Damy radę.
Leo puścił mu oczko, a ja powstrzymywałam śmiech.
- Proszę o obrączki.
Oboje spojrzeliśmy na Gerarda. Szczyt wszystkiego .. Spał na stojąco. Shakira dopiero teraz to zauważyła i klepnęła męża ręką, na co ten szybko się ocknął i spłoną rumieńcem, gorączkowo przeszukując kieszenie.
- Proszę.
Podał obrączki kapłanowi i musiał znieść chłodny wzrok żony na sobie.
Leo wziął moją obrączkę i spojrzał mi w oczy.
- Antonello, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
I wsunął mi obrączkę na palec. Wzięłam Jego obrączkę i również spojrzałam mu w oczy.
- Lionelu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela ! Od dziś jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować ...
Ksiądz nie dokończył, ponieważ Leo już był zatopiony w moich ustach. Cały kościół zaklaskał.
Po błogosławieństwie został odegrany Marsz Mendelsona. Goście zaczynali opuszczać kościół, a my udaliśmy się w kierunku zakrystii, by podziękować księdzu za sakrament małżeństwa.
- Gratuluję i życzę szczęścia, na nowej drodze życia moi młodzi... I by Maluch był zdrowy.
- Bardzo dziękujemy. Zapraszamy na weselny obiad.
- Dziękuję za zaproszenie. Udzielanie wam ślubu sprawiło mi wiele radości. Wierzę, że zawsze będziecie tworzyć zgrany duet.
Leo objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- Niech się ksiądz o to nie martwi.
Gdy wyszliśmy głównym wyjściem, wszyscy zaczęli rzucać ryżem i skandować nasze imiona. Leo przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował, biorąc na ręce i zanosząc do limuzyny, która ma nas przewieźć na salę, gdzie odbędzie się weselna zabawa.
- Widzimy się na obiedzie !
Krzyknął Leo do gości zgromadzonych pod kościołem i ruszyliśmy.

***

  Wysiedliśmy z pojazdu i zauważyliśmy, że wszyscy goście już powinni być obecni. (W między czasie byliśmy w urzędzie stanu cywilnego).
- Antonello ..
Usłyszałam znajomy mi głos za sobą. Puściłam rękę Leo i zaniemówiłam.
- Mama ?
Uśmiechnęła się do mnie i uścisnęła.
- Piękny ślub.
Powiedziała podchodząc do Leo i Go również przytulając. Obu nam nakreśliła krzyże na czołach.
- Wybaczcie, że wcześniej nie pobłogosławiłam waszego związku.
Zauważyłam łzy w jej oczach. Totalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam, co mam mówić.
- Jednak przyszłaś ..
- Miałabym nie przyjść na ślub swojej jedynej córki ? Dużo błędów w życiu popełniłam i nie zamierzałam popełniać kolejnych i to jeszcze takich, których nie potrafiłabym sobie wybaczyć do końca życia.
Spojrzała na nas i chwyciła za dłonie.
- Przepraszam Cię mamo za wszystko ..
- Ty mnie Kochanie za nic nie przepraszaj ! To ja przepraszam .. Przez ten czas zrozumiałam, jak bardzo Cię raniłam i jak bardzo przeze mnie cierpiałaś .. Jestem po terapii, dla ludzi uzależnionych .. Postanowiłam się z tym leczyć. Mam więcej wolnego czasu, nie pracuję tyle, ile przez ostatnie lata .. Jeszcze raz, bardzo Cię przepraszam. Obiecuję być lepszą matką i jak najlepszą babcią.
Uśmiechnęłam się do niej i mocno do siebie przytuliłam. Brakowało mi jej. Wreszcie poczułam, że mam matkę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Odpowiedziała całując mnie w policzek. - Chłopczyk, czy dziewczynka ?
Zapytała z szerokim uśmiechem, głaszcząc mnie po brzuchu.
- Nie chcieliśmy znać płci. Dowiemy się przy porodzie.
Odpowiedziałam, przytulając się do Leo.
- Mam nadzieję, że chłopczyk. - Leo szeroko się uśmiechnął i położył dłoń na moim brzuchu. - Oo ! Będzie chłopczyk, czuję jak kopie.
Zaśmialiśmy się w trójkę i razem weszliśmy na salę, gdzie goście odśpiewali nam "100 lat".
Zabawa była wspaniała. Mama Leo i moja, bardzo się polubiły i już ustalały, kiedy która będzie się zajmować wnukiem, Maria Sol złapała dobry kontakt z Shakirą, Gerard Cesc i Leo zajmowali się dziećmi obecnymi na weselu, Carles tańczył wolne z Andresem, Victor razem z Jose ułożyli z krzeseł bramki i zabawiali w ten sposób swoich synów, Dani z Neymarem robili różne głupie i niepoważne rzeczy. O północy Bruna złapała mój ślubny bukiet kwiatów, a muszkę Leo złapał Neymar.
- Szykuje się kolejna impreza !
Podsumowali Xavi z Carlesem i zabawa trwała do białego rana. Z Leo w domu byliśmy ok. godziny 05:00.
- Leo ..
- Tak żoneczko ? - Podszedł do mnie i złożył pocałunek na ramieniu.
- Ja chyba rodzę ..



***


- Proszę przeć !
- Przecież prze !
Podczas porodu towarzyszył mi niesamowity ból, bałam się, że nie dam rady. Leo cały czas ściskał moją dłoń i dodawał mi siły swoją obecnością. Dochodziła 3 godzina porodu. Kosztowało mnie to wiele energii i siły psychicznej jak i fizycznej.
- Proszę się nie denerwować ! Spokojnie, widzę główkę ! Zaraz Maluch przyjdzie na świat, proszę się nie poddawać !
Zaczęłam krzyczeć i po chwili cały ból ustał, słyszałam tylko płacz naszego Maleństwa.
- To chłopiec ! - Zaśmiałam się resztkami sił, widząc entuzjazm Leo. - Mamy syna !
Leo pocałował mnie w czoło i usiadł na moim łóżku, ściskając moją dłoń. Gdy zobaczyłam naszego syna, wróciła mi cała energia. Poderwałam się nawet, by szybciej mieć Go w swoich ramionach. Gdy położna mi Go dała, chłopczyk momentalnie się uspokoił, jakby wiedział, że jest we właściwych rękach.
- No cześć Skarbie. Witaj na tym świecie. - Pocałowałam Go i obróciłam się w stronę Leo. - Spójrz, to Twój tatuś. Chcesz Go na ręce ?
- Ja ? .. Nie, lepiej nie .. Jeszcze Go upuszczę ..
- Leoś ...
Zaśmiałam się i podałam mu Go do rąk. Patrzył na niego i lekko nim bujał.
- Jak Go nazwiemy ?
- Thiago.
Spojrzeliśmy na siebie i obdarowaliśmy się uśmiechami.
- Śliczne imię. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
____________________________________________________


CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ^^ to już ostatni, za niedługo będzie epilog i dopiero po nim, dokończę tego bloga :3 -> KLIK
Dziękuję za wszystkie komentarze, za miłe słowa i za to, że czytaliście te moje wypociny ^^
Jesteście wspaniali ! :3
Jeszcze raz za wszystko dziękuję i zapraszam na dwa kolejne blogi ^^ ---->
KLIK :)
KLIK :)


Do następnego ;*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

ROZDZIAŁ VIII


Od czasu kiedy poznałam Leo, moje życie jest usłane różami, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz, będąc z tym cudownym facetem. Każdego dnia poznajemy i zakochujemy się w sobie na nowo. Miłość jest cudowna. Opłacało się marzyć i żyć nadzieją, że kiedyś nasze drogi się zejdą i połączał w jedną długą, nigdy nie mającą końca. Każde 'Kocham Cię' jakie od niego słyszałam, malowało szeroki uśmiech na mojej budzi i niesamowitą pełnię szczęścia, wypełniającą mnie od środka. Bałam się, że kiedykolwiek Go stracę. 5 miesięcy temu, była taka sytuacja. Jedna bezsensowna kłótnia sprawiła, że się rozstaliśmy, ale dzięki Bogu pisane nam było pogodzenie się i mam nadzieję, że pisane nam jest również wspólne życie do końca świata.
Zaczynam 7 miesiąc ciąży. Leo bardziej denerwuje się ciążą, niż ja. Mówiłam o tym Shaki, ale Ona podsumowała to tak "Każdy facet to trzęsidupa". Chodziło jej mniej więcej o to, że właśnie dlatego kobiety rodzą dzieci, ponieważ dla faceta jest zbyt trudna i za dużo kosztująca stresu sytuacja. 

 - Gerard też się bał. Tylko że On zaczął trząść gaciami zaraz po tym, jak mu oznajmiłam, że jestem w ciąży. Przez 9 miesięcy nie miałam życia .. Ciągłe kontrole, dokarmianie i inne takie tam. Tobie zostały dwa pod czujnym okiem Leo.
Powiedziała to z nutką zazdrości w głosie. Rozmawiałyśmy właśnie przez telefon, ponieważ Shakira była na trasie koncertowej w Kanadzie, a ja w super markecie w Barcelonie.
- Hahaha, dobra Shaki muszę kończyć. Baw się tam dobrze i wracaj szybko !
- Spokojnie, widzimy się w przyszłym tygodniu ! Trzymaj się Kochanie.
- Ty też, pa.
Rozłączyłam się i stanęłam w kolejce do kasy. Poczułam, że ktoś na mnie wpada.
- Ojej, bardzo panią przepra ... Anto ?!
- Amanda ?
- Jejku, dziewczyno ! Jak ja Cię dawno nie widziałam ! Ponad pół roku ! No, no .. Zdążyłaś przez ten czas nabrać kilogramów.
Zaśmiała się patrząc na mój brzuch.
- Bardzo śmieszne.
Puściłam jej oczko i zaczęłam wykładać produkty spożywcze na taśmę.
- Który miesiąc ?
- Początek siódmego.
- Uhuhuhuł .. Lada moment będziesz rodzić.
- Mam jeszcze dwa miesiące do porodu, spokojnie.
Obie się zaśmiałyśmy i wyciągnęłam portfel, by zapłacić za towar.
- Kto jest ojcem ?
Popatrzyłam na nią za zdziwieniem.
- Leo, nie wiedziałaś ?
- Hahah ! Twoja mina była epicka ! Wiem, wiem ! Jak się wam tam układa ?
- Bardzo dobrze, a jak tam z Rodrigo ?
- Również. Masz ochotę zjeść lunch ze starą koleżanką z liceum ?
Spojrzała na mnie z nadzieją. Nie wiem, o czym chciała ze mną rozmawiać. Nigdy nie miałyśmy wspólnych tematów, ale głupio mi było odmówić.
- Jasne, czemu nie.
Odpowiedziała uśmiechem i wzięła mnie pod rękę, prowadząc do restauracji obok.
- A więc opowiadaj, co tam u Ciebie ?
Zapytała czytając menu.
- Wszystko dobrze. Zaręczyliśmy się z Leo.
- Naprawdę ?! No o tym już nie wiedziałam ! Gratulacje ! Kiedy się oświadczył ?
- Na ślubie Shakiry i Gerarda.
- No to już dawno. Dlaczego ja o tym nie wiedziałam ?
- Trzy tygodnie temu. Ponieważ nie chwaliliśmy się o tym światu.
- Wiecie co ? Kibice by się ucieszyli na tą wiadomość, ale fanki Leo by się na Ciebie ostro wkurzyły. Chociaż na pewno jakieś są nieźle wkurzone, że Leo będzie ojcem.
Zaśmiała się i złożyła zamówienie. Nie rozumiem jej. Nigdy nie interesowała ją piłka, a co dopiero moje życie prywatne. Coś mi w tym wszystkim nie pasowało.
- Coś dla pani ?
Zapytała mnie kelnerka.
- Wody.
Odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek.
- A więc, jesteście z Leo szczęśliwi ?
- Amanda, o co Ci chodzi ?
Nie wytrzymałam i niestety nie udało mi się łagodnie zadać tego pytania.
- O nic .. Tylko się o Ciebie martwię ..
- Niby dlaczego ?
- Bo Leo Cię oszukuje ..
Zdębiałam. Popatrzyłam na nią i wyczekiwałam od niej rozwinięcia swojej tezy.
- Oszukuje ? Niby jak ?
Amanda uśmiechnęła się i wyciągnęła z torebki jakieś zdjęcie i mi je podała.
- Wiedziałaś o tej blondynie ?
Na zdjęciu był Leo obściskujący się z jakąś dziwką. Nie wierzyłam własnym oczom.
- Skąd to masz ?
- Z internetu .. Już od paru dni lata to zdjęcie w sieci. Nie chciałam, byś żyła w kłamstwie, w końcu zaraz masz być matką.
Odpowiedziała z bladym uśmiechem trzymając mnie za rękę.
- Nie wierzę.
Gwałtownie wstałam i bez pożegnania udałam się w stronę zaparkowanego samochodu, ciągle trzymając w dłoni zdjęcie, które od niej dostałam.
Po 5 minutach z piskiem opon zaparkowałam przed domem Leo. Nerwowo przekręciłam klucz w zamku i udałam się do salonu, gdzie zazwyczaj przesiadywał po treningu.
- Hej Skarbie. - Powiedział wstając i całując mnie w policzek. Dopiero po chwili zauważył, że ledwo powstrzymuję się od płaczu. - Ej .. Co się dzieje ?
Pierwsza łza spłynęła mi po policzki i wręczyłam mu zdjęcie.
- Kim Ona jest ?
Zapytałam szeptem, ponieważ nie miałam siły podnieść na niego głosu. Leo spojrzał na zdjęcie i następnie na mnie z niedowierzaniem.
- Kochanie, ja tej kobiety nie znam.
- Nie kłam.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzą płynąć strumieniami po moich policzkach, rozmazując przy tym tusz do rzęs.
- Nie kłamię. Ja nawet nie wiem, kto zrobił ten fotomontaż. - Spojrzałam na niego z bólem, na co On mocno mnie przytulił. - Nigdy bym Cię nie zdradził.
- W takim razie co robisz na zdjęciu ?
- To jest przeróbka.
Powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
- Skoro to jest przeróbka, to dlaczego się denerwujesz ?
- Bo mi nie wierzysz.
- A jak mam wierzyć, widząc to zdjęcie ?
Zapytałam już głośniej, chwytając się przy tym za brzuch.
- Po prostu mi zaufaj.
- Dlaczego mi to robisz ? Nie możesz po prostu powiedzieć, że Ci się znudziłam ? Że już nie jestem dla Ciebie atrakcyjna ? Dlaczego chcesz, bym cierpiała !? Dlaczego chcesz, by nasze dziecko wychowywało się bez ojca ?!
Z każdym pytaniem podnosiłam głos i czułam ból, którego powodem było dziecko.
- Dlaczego mi nie wierzysz ?! Kocham Cię ! A te zdjęcie, to fotomontaż. - Odpowiedział, ale wiele spokojniejszym tonem niż ja.  - Kochanie, co się dzieje ?
- Nie wiem .. Dziecko..
Odpowiedziałam coraz mocniej chwytając się za brzuch.
- Jedziemy do szpitala.
Powiedział chwytając mnie pod rękę i prowadząc mnie do samochodu.

***

- Czy doktor Fernando Rodriguez jest w stanie przyjąć moją narzeczoną, albo ktokolwiek ?!
Leo prawie krzyknął na pielęgniarkę na izbie przyjąć. Kobieta z przerażeniem wykręciła numer do gabinetu, w tym samym czasie wołając inną pielęgniarkę z wózkiem inwalidzkim, na którym mnie posadziła.
- Na oddział położniczy ! Pan doktor Rodriguez już tam jest.
Nim się spostrzegłam leżałam na łóżku i byłam badana przez lekarza. Badania zajęły parę minut. Leo cały czas był przy mnie, trzymał za rękę i powtarzał, że wszytko będzie dobrze. Czułam, że ból mnie opuszcza.
- Bałem się, że będzie to przedwczesny poród. Na szczęście, jeśli można to nazwać szczęściem, był to ból wywołany stresem, czyli skurcze. - Lekarz zwrócił się teraz do Leo. - Miał Pan pilnować, by narzeczona unikała takich sytuacji.
- Wiem.. Wiem, to moja wina.
Leo podrapał się za uchem i schował twarz w dłoniach. Pokręciłam przecząco głowom i chwyciłam go za ręce.
- Nie, to nie jest Twoja wina. Moja i tylko moja. Przepraszam, że Ci nie wierzyłam.. To wcale nie musiało się tak skończyć.
Spojrzał na mnie z troską i ścisnął dłoń.
- Ja też przepraszam.
- Panie Leo, mógłbym prosić na rozmowę ?
Leo kiwnął głową i pocałował mnie w czoło.
- Niech pani się przebierze.
Pielęgniarka wręczyła mi szpitalną pidżamę. Spojrzałam na nią z zapytaniem.
- Dlaczego ? Przecież mogę wrócić do domu.
- Tego lekarz Pani nie powiedział. Musi pani zostać na parę dni.
Uśmiechnęła się. Nie chciałam się kłócić. To w końcu parę dni.

*LEO*

Lekarz zaprowadził mnie do swojego gabinetu i wskazał krzesło przed biurkiem, na którym usiadłem.
- Co się dzieje ?
Lekarz zmarszczył czoło i na mnie spojrzał.
- Ciąża jest zagrożona przedwczesnym porodem.
Otwarłem usta ze zdziwienia. Rozczochrałem włosy na głowie i powstrzymywałem łzy od płaczu.
- Jak to zagrożona ?
- Podejrzewałem, że tak będzie, gdy pańska narzeczona przyjechała do nas w drugim miesiącu ciąży. Często mdlała, źle się czuła. Miałem nadzieję, że moje podejrzenia są mylne, niestety wystarczył za duży napływ negatywnych emocji i ... I resztę już sam pan widzi.. Jej organizm, źle nosi ciąże. Będzie musiała u nas zostać. Musimy podtrzymywać ciąże do porodu.
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Zawiodłem .. Zawiodłem kobietę, którą kocham, która pokazała mi, że na świecie są ważniejsze rzeczy, niż piłka nożna.
- Muszę jej o tym powiedzieć ..
- Da pan radę ?
- Powinna się tego dowiedzieć ode mnie. Jestem ojcem i to przeze mnie ta ciąża jest zagrożona .. Nie powinienem był się z nią kłócić, gdy jest w takim stanie ..
- Rozumiem. Chodźmy.

*ANTONELLA*

Leżałam na oddziale położniczym w jednej z sal, w której byłam sama. Pielęgniarka dała mi jakąś gazetę do czytania, bym się nie nudziła. Usłyszałam, że drzwi do mojej sali się otwierają.
- Hej Kochanie. - Powitałam Leo szerokim uśmiechem. Niestety odpowiedział mi tylko bladym uśmiechem. Usiadł koło mnie i mocno ścisnął moją dłoń, później ją całując. Spojrzał na mnie z troską i malującym się bólem. - Co Ci powiedział lekarz ?
Zaczynałam się bać. Leo przełknął głośno ślinę i pogłaskał mnie po brzuchu.
- Skarbie .. Będziesz musiała tu zostać.
- Wiem, na parę dni. Pielęgniarka mnie już poinformowała.
- Dłużej niż na parę dni ..
- Dłużej ? Czyli ile ? .. Leo co Ci powiedział doktor Rodriguez ?
- Twoja ciąża jest zagrożona .. Będziesz dostawała lekarstwa dożylnie przez dwa tygodnie. Jeśli do tego czasu ciąża się ustabilizuje, będziesz mogła wrócić do domu. Jeśli nie, jesteśmy zmuszeni przesunąć datę ślubu.
Ciągle trzymał mnie za rękę, a po policzku płynęła mu łza. Czułam, że też zaraz nie wytrzymam, ale musiałam być silna. Dla siebie, dla Leo, dla dziecka. Otarłam spływającą po Jego policzku łzę i blado się uśmiechnęłam.
- Za dwa tygodnie będę w domu. Nie musimy przesuwać ślubu.
- Anto ..
- Leo... Zaufaj mi. Utrzymam ciąże do terminu porodu. Urodzę zdrowe dziecko, już po naszym ślubie i ochrzcimy je Twoim nazwiskiem. Słyszysz ? Będzie dobrze.
Pocałowałam Go i oparłam swoje czoło o Jego, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię i ufam.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Go w czoło.
- Ja Ciebie też.
~ PUK - PUK ~- Proszę !
Odpowiedział za mnie Leo, puszczając moją dłoń. W drzwiach stanęła rozpromieniona Amanda. Uśmiech momentalnie schodził z jej ust, gdy przenosiła wzrok raz ze mnie, a raz z Leo.
- Amando, coś się stało ?
Stanęła jak wryta w podłogę i nic nie mówiła, ale po chwili się otrząsnęła.
- To wy jesteście razem ?
Nie ogarniam tej dziewczyny. Spojrzeliśmy po sobie z Leo, następnie przenosząc na nią wzrok.
- To ja was zostawię.
Powiedział Leo, całując mnie w policzek i opuszczając moją salę. Amanda pospiesznie usiadła koło mnie i patrzyła z niedowierzaniem.
- Po tym co i zrobił, ty nadal z nim jesteś ?
- To fotomontaż.
- Skąd wiesz ?
- Bo mu ufam.
Uśmiechnęłam się, na co Ona zaczęła coś szeptać pod nosem.
- Cholera ..
- Amanda, wytłumaczysz mi w końcu, o co Ci chodzi ?
Zaczynała mnie wkurzać. Uśmiechnęła się i wstała.
- Nic, nic Skarbie .. Zaraz wracam.
Wiedziałam, że coś kombinuje.

*LEO*

Siedziałem przed salą Antonelli. Zauważyłem, że prawie wybiegła z niej Amanda. Pospiesznie wykręciła numer na telefonie i czekała, aż osoba do której dzwoni odbierze. Wiem, że nie powinienem podsłuchiwać czyiś rozmów, ale ta dziewczyna dziwnie się zachowywała.
- Filipe ! Do jasnej cholery ! Coś słaby ten Twój fotomontaż ! .. Dlaczego ?! Ponieważ Oni ciągle są razem ! .. Mam się nie denerwować ?! Ciekawe jak cwaniaku ! Zdajesz sobie sprawę, że zawaliłeś sprawę ?! ... Ja za mało przekonywująca ?! Ja ?! .. Okey, okey pogadamy na spokojnie w domu. Nie chcę szlak !
Zdębiałem. Wstałem i szarpnął dziewczynę za rękę.
- Czyli to zdjęcie, to Twoja robota, tak ?! Zdajesz sobie sprawę, że Antonella mogła stracić dziecko ?!
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak na kogoś wkurzony. Patrzyłem na nią pełnym nienawiści spojrzeniem i czekałam na jej odpowiedź. Zdębiała. Patrzyła na mnie z otwartą buzią i nie wiedziała, co mi odpowiedzieć.
- Ja .. Ja przepraszam ..
- Mam w dupie Twoje przepraszam ! Jaki był cel tej przeróbki ?!
Była przerażona, zdawała sobie sprawę, że nie skończy się na rozmowie.
- Po prostu .. Chciałam zrobić przysługę Twoim fankom i pozbyć się Antonelli, przepraszam... Nie byłam świadoma, że mogła stracić dziecko..
- Nie ważne, przekaż Twojemu chłopakowi, że widzimy się w sądzie.
Puściłem jej rękę i chwyciłem za klamkę do sali Antonelli.
- Leo ..
- Dla Ciebie Pan Messi.
Spojrzałem na nią ostatni raz i nacisnął na klamkę.

*ANTONELLA*

Wiedziałam, że Amanda jest do wszystkiego zdolna, ale nie przypuszczałam, że byłaby w stanie zniszczyć mój związek. Leo oskarżył ją i jej chłopaka o fotomontaż i rozprawa odbędzie się pod koniec roku. Minęły dwa tygodnie. Lekarze pozwolili mi opuścić szpital, zapewniając, że z ciążą wszystko dobrze. Wróciliśmy do domu i zostały nam dwa tygodnie, by przygotować się do jednego z najważniejszych dni w naszym życiu. Za dwa tygodnie staniemy na ślubnym kobiercu i wyznamy przed Bogiem swoją miłość.

___________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

To już przedostatni rozdział .. Będę za tym blogiem tęsknić, bo nie ukrywam, pisanie o Leonelli sprawia mi przyjemność ^^
Zostawiam ten rozdział do waszej oceny :)



Do następnego ;*